Ile kosztuje państwo opiekuńcze – rozmowa z prof. Joakimem Palmem
Ludzie będą chcieli płacić wysokie podatki, gdy dostaną coś w zamian Prof. Joakim Palme – socjolog, syn premiera Szwecji Olofa Palmego. Dyrektor Instytutu Badań nad Przyszłością w Sztokholmie, profesor nauk politycznych Uniwersytetu w Uppsali oraz Uniwersytetu Południowej Danii. Współpracownik naukowy Szwedzkiego Instytutu Badań Społecznych (SOFI). Członek rady Uppsala Center for Labour Studies (UCLS) oraz Hanaholmen Cultural Centre w Helsinkach. W latach 1999-2001 przewodniczący Welfare Commission (Kommittén Välfärdsbokslut) przy szwedzkim rządzie. Wiceprzewodniczący rady Olof Palme Memorial Fund. Autor publikacji z zakresu polityki społecznej. Rozmawia Kuba Kapiszewski Państwo opiekuńcze na świecie jest w ataku czy w odwrocie? – W perspektywie światowej mamy do czynienia ze wzrostem zainteresowania państwem opiekuńczym, a związane jest to z końcem epoki neoliberalnej, do czego oczywiście przyczynił się kryzys finansowy, ale nie tylko. Neoliberalizm miał wielkie problemy z rozwiązaniem poważnych kwestii, takich jak nierówności społeczne. Domagają się go ludzie czy to politycy dostrzegli w nim rozwiązanie wielu problemów? – Dobre pytanie. Z jednej strony, widać wyraźnie zainteresowanie polityków tym modelem, z drugiej, widać je także u ludzi, co przejawia się w głoszonych przez nich poglądach. W obecnej formie państwo opiekuńcze może nie być postrzegane jako rozwiązanie, dlatego szuka się sposobów, jak je zreformować i przemyśleć na nowo. Przykładem jest Brazylia, która nie tylko ma doskonały wzrost gospodarczy, lecz także minimalizuje nierówności społeczne. Oni mają to szczęście, że śpią na ropie naftowej. – Owszem, ale ich sukces nie sprowadza się do tego, bo mają także inne surowce i dużo produkują. Przykład Brazylii wpłynął na cały region Ameryki Łacińskiej. Inne państwa podążają drogą brazylijską. To nowy start dla państwa opiekuńczego. Kryzys pokazał dobre, makroekonomiczne powody utrzymania osłon socjalnych. W krajach Europy Zachodniej nie było potrzeby uruchamiania pakietów stymulujących gospodarkę, bo działały automatyczne stabilizatory, takie jak zasiłki dla bezrobotnych, które pobudzały popyt. Kraje ze słabszymi osłonami miały większe problemy z zarządzaniem makroekonomicznym. JAKIE KOSZTY Może po prostu nie wszystkich stać na to, żeby sobie zafundować osłony socjalne? – Z państwem opiekuńczym wiąże się nieporozumienie, jakoby kosztowało więcej niż jego alternatywy. A nie kosztuje? – Niekoniecznie. Stany Zjednoczone dotychczas nie miały publicznego ubezpieczenia zdrowotnego, a koszt opieki zdrowotnej był najwyższy na świecie. Więcej też kosztują u nich ubezpieczenie zdrowotne biednych i opieka nad starszymi. Republikanie mówią: programy socjalne powiększają deficyt. – Najwyższe podatki bez wątpienia są w Skandynawii. Ale to nie u nas są problemy ze zbilansowaniem bud- żetów. Tegoroczny budżet Szwecji ma zaplanowany deficyt na poziomie 0,3%. Na przestrzeni ostatnich kilku dekad kraje z najwyższymi podatkami to te, które mają zbilansowane budżety, a nawet nadwyżki, mimo dużych wydatków. Nieprawdą jest, że jeśli masz wielkie wydatki, będziesz miał deficyt. Kryzys grecki nie polegał na zbyt dużych wydatkach, ale na niepowodzeniu państwa w zdobyciu odpowiednich przychodów z podatków. MŁODZI PRZEGRYWAJĄ Sprzedanie Grekom podwyżki podatków chyba się nie udało. – Wysokie podatki są politycznie do przełknięcia, ale trzeba te pieniądze dobrze wydać. To oznacza m.in., że nie wydajemy ich jedynie na biednych. Większość populacji musi nie tylko płacić, lecz także otrzymać coś w zamian, czy to w formie ubezpieczenia i edukacji dla dzieci, czy opieki dla starszych. Należy utrzymać wpływy z podatków na pewnym poziomie, zachęcić ludzi do pracy, a także upewnić się, że otrzymują coś w zamian. Kryzys demograficzny podobno ma przynieść kres państwa opiekuńczego. – Jeśli mamy się opiekować starszymi tak jak dotychczas albo nawet lepiej, musi to kosztować. Można tutaj przyjąć dwie perspektywy. Dominująca jest taka, że trzeba kontrolować koszty emerytur i opieki zdrowotnej. Obawiam się, że to będzie równia pochyła. Uważam, że powinniśmy zapewnić przyszłe wpływy z podatków. A zrobimy to, kiedy młode rodziny będzie stać na dzieci, potem zaś zainwestujemy w edukację tych dzieci. To program na całe życie, który zaczyna się w jego pierwszym roku. Ta droga nie jest ani tania, ani łatwa. Jest trudna! – Trudna, ale to droga inwestycji. Trzeba na nią spojrzeć jako na inwestycję w społeczeństwo. Inwestycję, która się opłaci, w dłuższej perspektywie bowiem daje możliwość płacenia sensownych podatków









