Ile powinniśmy zarabiać?
Teza o wysokich kosztach pracy w Polsce nie znajduje uzasadnienia Przy okazji dyskusji nad projektowaną nowelizacją kodeksu pracy z uporem powraca teza o wysokich kosztach zatrudnienia. Ich wyśrubowany poziom ma jakoby nakręcać bezrobocie i spowalniać wzrost gospodarczy. Organizacje pracodawców, niektóre partie polityczne, lobbystyczne spółki z o.o. w rodzaju BCC, a nawet związkowy rząd, głoszą, że panaceum na bezrobocie to tzw. uelastycznienie kodeksu pracy. Prawda to, czy kolejny z kolekcji polskich mitów? Entuzjaści omijają konkrety, jak mogą. I nic dziwnego. Hasło “uelastycznienie kodeksu pracy” jest niezbędne dla skutecznego zwalczania bezrobocia – brzmi na tyle ogólnie, że może trafiać do niezorientowanych, a zwłaszcza niezainteresowanych. Mniej przekonywujące są przedsięwzięcia, kryjące się za tym sloganem: nieskrępowana swoboda zwalniania, zniesienie kategorii płacy minimalnej, rynek pracy wzorowany na pomidorowym wraz z uruchomieniem niekończącej się systemowej spirali jego zmniejszania. Transformowane prawo Lejzorka R.? Jednym z kanonów współczesnych teorii ekonomicznych jest upatrywanie głównego czynnika międzynarodowej konkurencyjności wyrobów właśnie w kosztach pracy. Nasze wyroby źle się sprzedają, ponieważ są za drogie, a są za drogie, bo za dużo kosztuje praca. Produkcja jest więc mniejsza, niż mogłaby być. Utrzymywanie jej na zaniżonym poziomie oznacza rezygnację z dodatkowego zatrudnienia – tak rośnie bezrobocie. I tak zamyka się koło prościutkiej logiki, choć nie zawadzi pamiętać, że koszty pracy to w polskich przedsiębiorstwach zaledwie ok. 22% kosztów całkowitych. Przy odrobinie wyobraźni transformowane prawo Lejzorka R. z reguły biurokratycznej patologii urasta do rangi liberalnego cudu-leku: wystarczy zacząć zwalniać, by móc zacząć przyjmować… Szukając odpowiedzi na pytanie, czy koszty pracy w Polsce rzeczywiście są za wysokie, trzeba pamiętać, że nie istnieją tu żadne normatywy. Miejsce kosztów pracy w strukturze kosztów, także struktura samych kosztów pracy, są zmienne, a oceny wysokości tych kosztów względne. Można ich dokonywać tylko na tle porównawczym – krajowym i międzynarodowym, bezpośrednim (np. branża-branża, firma-firma) lub pośrednim (np. koszty pracy w PKB). Jeśli więc ktoś twierdzi, nawet bardzo głośno, że koszty pracy w Polsce są za wysokie, nie precyzując, co dokładnie ma na myśli i nie ilustrując takiego twierdzenia przykładami, to albo bierze udział w robieniu ludziom wody z mózgu przy pomocy ekonomicznej frazeologii, albo opowiada o określonej firmie, bezpodstawnie uogólniając jednostkowy przypadek spowodowany na przykład złym zarządzaniem. W ustach przedsiębiorców takie opowieści nie budzą zdziwienia – mniejsze płace, to większy zysk (reguła interesu jest czysta i przejrzysta). Gorzej, gdy w podobnym stylu wypowiadają się ekonomiści i publicyści. Marzenie przedsiębiorcy Dominującą częścią kosztów płacowych są wynagrodzenia. Spośród pytanych, tylko nieliczni odpowiedzą, że ich wynagrodzenie jest wysokie, nikt zaś nie powie, że za wysokie. Z subiektywnego punktu widzenia, cały świat zarabia za mało. Ale subiektywne odczucia można obiektywizować, na przykład porów-nując przeciętne płace do przeciętnych cen. Popularna prasowa zabawa, polegająca na wyrażaniu wynagrodzeń w różnych towarach (w Polsce od szeregu lat robi to “Polityka”), uporządkowana metodologicznie staje się informacją o relacjach ceny – płace, w jakimś stopniu obrazującą siłę nabywczą płac, a więc również pokazującą ich względny poziom. Przed kilku laty GUS zamieścił dane umożliwiające stosowne przeliczenia porównawcze1. Niestety, nigdy później tablicy nie powtórzył, więc z konieczności jesteśmy skazani na tamte dane z połowy dekady. Dają one jednak wystarczająco przejrzysty obraz naszego miejsca w Europie pod względem siły płac widzianej przez pryzmat cen. Tabela obrazuje procentowe relacje przeciętnych płac do przeciętnych cen grupy podstawowych artykułów żywnościowych w różnych krajach na tle Polski. Polska 100 Białoruś 18 Czechy 113 Ukraina 27 Grecja 200 Rumunia 28 Francja 257 Litwa 39 Hiszpania 275 Rosja 47 Szwecja 365 Łotwa 58 Finlandia 390 Estonia 78 Niemcy 400 Słowacja 86 W. Brytania 415 Węgry 102 Holandia 465 Widać dość wyraźnie, że siła nabywcza przeciętnej polskiej płacy odbiega w takim samym mniej więcej stopniu in minus od standardów zachodnioeuropejskich, co in plus od standardów poradzieckich. Subiektywne odczucia pracobiorców, że płace w Polsce są niskie, znajdują potwierdzenie w relacjach ekonomicznych z Zachodem, natomiast równie subiektywne odczucia pracodawców, że płace są za wysokie, pokrywają









