W Polsce znajomość prawa i możliwości uczestnictwa obywateli w przygotowaniu norm prawnych są stanowczo zbyt małe Żyjemy w rzeczywistości wypełnionej prawami. Czy prawa nam się podobają, czy nie, musimy ich przestrzegać. To obywatelski obowiązek. Ale równie ważnym obowiązkiem obywatelskim jest uczestnictwo w tworzeniu prawa. Udział w konsultacjach społecznych, wysłuchaniach publicznych, w procesie powstawania aktów prawnych. Społeczeństwa odpowiednio do tej funkcji przygotowane nie mają z tym problemu. W Polsce znajomość prawa, jak również świadomość obywatelskiego uczestnictwa w przygotowaniu norm prawnych są stanowczo zbyt małe. Warto więc wspierać każdą inicjatywę edukacyjną, a taką jest wspólna akcja Stowarzyszenia Dziennikarzy RP i Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. Jak tworzone jest w naszym kraju prawo, każdy widzi. Fikcja konsultacji Politycy PiS, gdy po raz pierwszy objęli władzę w roku 2007, ukuli termin imposybilizm prawny. Jego sens sprowadza się do stwierdzenia, że rząd ma słuszne propozycje, ale są one hamowane przez obowiązujące prawo. Jarosław Kaczyński na poparcie tej tezy powiedział wówczas: „W Polsce obowiązuje bardzo specyficzny sposób interpretacji prawa prowadzący do tego, że w istocie nic nie wolno”. Nie ma pewności, czy pamiętał, że pełne przezwyciężenie imposybilizmu możliwe było tylko w systemach totalitarnych. Obecnie pod rządami „dobrej zmiany” upadają kolejne instytucje stojące na straży przestrzegania praworządności, a błyskawiczna ścieżka legislacyjna, nocne procedowanie w Sejmie lub Senacie, staje się regułą. Nie wynika to z konieczności uchwalenia nowej ustawy na zapotrzebowanie społeczne, częściej powodem jest potrzeba stworzenia pola do działania dla większości parlamentarnej i rządu. W takich okolicznościach prawo może być tworzone na wniosek 15 posłów bez konsultacji, opiniowania i uzgodnień. Nowa ordynacja wyborcza, która będzie obowiązywać w najbliższych wyborach samorządowych, najlepiej to pokazuje. Na normalnej drodze legislacyjnej wymagane są konsultacje, wysłuchania publiczne, uzgodnienia i opinie prawne. Ale i w tym wypadku władza ma możliwości działania pozornego. Mamy wówczas do czynienia z procesem reglamentowanej konsultacji, co w praktyce oznacza zawężenie przez Sejm pola i zakresu debaty społecznej. Niby więc partycypacja społeczna w procesie stanowienia prawa jest, a jakby jej nie było. Dobre prawo charakteryzuje się jasnością i precyzją sformułowań. Mecenas Paweł Galec, ekspert prawny OPZZ, dodaje, że wymagana jest ponadto wewnętrzna spójność prawa, a także jawność, czyli upowszechnienie stanowionych przepisów. Przeciętny obywatel, którego to prawo dotyczy, życzyłby sobie poza tym, aby stanowione prawo było przyjazne społeczeństwu. Tak niewiele i tak dużo zarazem. Udział obywateli w stanowieniu prawa jest ustawowo zagwarantowany. Przedstawiciele organizacji pozarządowych i związków zawodowych mają możliwość uczestniczenia w procesie stanowienia prawa. Nie od obywateli to jednak zależy, ale od tych, którzy reglamentują proces konsultacji. Nie bez znaczenia jest aktywność grup społecznych. Andrzej Radzikowski, wiceprzewodniczący OPZZ, namawia nie tylko do aktywności, ale wręcz do naciskania, bo zdecydowane działanie w procesie legislacji przynosi efekty. Potwierdzeniem jest np. ustawa o wolnych niedzielach w handlu. W procesie jej powstawania, jak wiadomo, związki zawodowe wykazały wielką determinację. Do uniknięcia bzdurnych, nieżyciowych rozwiązań prawnych konsultacje społeczne są nieodzowne. Kodeks pracy – legislacyjny przeżytek Kodeks pracy, uchwalony w 1974 r., modyfikowany i poprawiany prawie sto razy, jest legislacyjnym przeżytkiem. Nadal jednak obowiązuje i z większości przepisów pracownicy oraz pracodawcy muszą korzystać. Na przykład urlop na żądanie. Przepis umożliwia pracownikowi skorzystanie z tzw. dnia wolnego na żądanie, często w przypadkach losowych, gdy nagle w nocy zachoruje dziecko. W Kodeksie pracy zapisano, że zamiar skorzystania z urlopu na żądanie pracownik powinien zgłosić pracodawcy przed godziną rozpoczęcia pracy w dniu, w którym ma nastąpić żądany urlop. Gdy pracodawca jest formalistą, bywa to niewykonalne, bo praca w jego zakładzie rozpoczyna się np. o godz. 8.00 i przed tą godziną w firmie nie ma osoby odpowiedzialnej, której pracownik mógłby przedstawić wniosek o urlop na żądanie. Absurd prawny, a może tylko drobiazg, ale jakże dokuczliwy dla milionów pracowników. W obowiązującym Kodeksie pracy przepisów nieprecyzyjnych, nieprzystających do obecnej rzeczywistości na rynku pracy znajdziemy więcej. To wystarczający powód, by tę ustawę zmienić, a według niektórych prawników napisać od nowa. Prace Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Pracy toczą się ze zmiennym szczęściem od 2002 r. Związki zawodowe z mocy ustawy mają prawo opiniowania założeń i projektów aktów prawnych w zakresie objętym zadaniami związków zawodowych. Jako organizacje reprezentatywne w rozumieniu ustawy o Radzie Dialogu









