Ile trzeba, żeby wyżyć?

Ile trzeba, żeby wyżyć?

Ustawa o minimalnym wynagrodzeniu zapewnia każdemu co najmniej 588 zł miesięcznie netto Czy przepis mówiący, że żaden pracownik zatrudniony na cały etat nie może dostawać do ręki mniej niż 588 zł miesięcznie, stanowi gwarancję uzyskiwania skromnych wprawdzie, ale realnych dochodów, czy przeciwnie – sankcjonuje wyzysk i odbieranie chleba w majestacie prawa? Ustawa o minimalnym wynagrodzeniu uchwalona właśnie przez Sejm może stwarzać okazję do postawienia obu tych pytań. Zgodnie z jej treścią, od początku przyszłego roku wynagrodzenie minimalne wyniesie 800 zł brutto – o 40 zł więcej niż obecnie (co oznacza podwyżkę netto z 560 zł do 588 zł miesięcznie). Wynagrodzenie to będzie co roku waloryzowane, stosownie do wysokości inflacji. Ci, którzy dopiero zaczynają – a więc przede wszystkim młodzi – mogą przez pierwszy rok dostawać 80% minimalnego wynagrodzenia, zaś przez drugi rok 90%. Zarobki w wysokości 27 zł dziennie (bo średnio pracujemy 22 dni miesięcznie) to nie kokosy, nic więc dziwnego, że NSZZ „Solidarność” i OPZZ nie szczędzą krytyki. „Te przepisy mogą powodować pogarszanie relacji między wynagrodzeniem minimalnym a przeciętnym”, stwierdza Rada OPZZ, apelując do Senatu o odrzucenie ustawy. „Ta ustawa stwarza trwałe mechanizmy gwarantujące wzrost płacy minimalnej” uważa natomiast wiceminister pracy Krzysztof Pater, wskazując na jej powiązanie ze wskaźnikiem wzrostu cen. Pracują i biedują Kategorię płacy minimalnej usankcjonowano w 1956 r., by zagwarantować, że nikt nie będzie zarabiał mniej. Łatwiej przychodziło ją egzekwować, gdy niemal wszystkie firmy były państwowe. Trudniej, gdy dominuje sektor prywatny, kwitnie szara strefa, a w kraju panuje wysokie bezrobocie. Przedsiębiorcy są generalnie wrogami płacy gwarantowanej, uważając ją za uciążliwy przymus. „Niekonsekwentna praktyka stanowienia najniższego wynagrodzenia doprowadziła do sytuacji, w której to wynagrodzenie, jako zbyt wysokie, nie pełni należycie roli motywacyjnej. Pracownicy o niskich kwalifikacjach i niskiej produktywności, zadowalając się tym wynagrodzeniem, nie są motywowani do większej dbałości o efekty pracy”, stwierdza w jednej ze swych opinii Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych, choć – jako żywo – trudno znaleźć w Polsce osobę, dla której pobory wynoszące 560 zł na rękę są zadowalające. Dla prywatnych przedsiębiorców było to jednak za dużo i płacili niechętnie. W latach 1994-1998 Państwowa Inspekcja Pracy stwierdziła niemal dwukrotny wzrost liczby przypadków niezapewniania minimalnej płacy. Ostatnio wszakże nastąpiła poprawa i od minimalnego wynagrodzenia miga się zaledwie co 40. pracodawca. Wiąże się to z zamrożeniem od początku 2001 r. najniższej płacy na poziomie 760 zł. Pracodawców można krytykować, ale fakty są brutalne – podniesienie minimalnego wynagrodzenia o 1% powoduje wzrost bezrobocia wśród młodych pracowników (do 24. roku życia) o 0,6%. I żadne inspekcje temu nie zaradzą. „Im sztywniejsze przepisy, im wyższa płaca minimalna, tym mniejsza szansa znalezienia pracy przez bezrobotnych”, twierdzi pos. Ireneusz Niewiarowski (PO-SKL). A po drugiej stronie stoją zwolennicy szybszej podwyżki płacy minimalnej, co najmniej do 900 zł netto miesięcznie. Inaczej bowiem, w sytuacji gdy płace w Polsce rosną szybciej od inflacji, nożyce między wynagrodzeniem przeciętnym i minimalnym będą rozwierać się nadal. Pracodawcy przecież zechcą jak najwięcej zaoszczędzić na wypłatach. Nowe przepisy uderzają zwłaszcza w absolwentów, którzy – niezależnie od tego, jakie studia ukończyli – zawsze mogą na początku legalnie dostawać pobory hiperminimalne, mniejsze jeszcze o 20%, czyli 470 zł netto. Grupa „pracujących, ale biednych” będzie więc coraz liczniejsza. „900 zł oznacza wzrost kosztów dla pracodawcy o ponad 120 zł miesięcznie. Efekt – zwiększenie bezrobocia”, ripostuje wiceminister Pater. Wyraźna podwyżka najniższego wynagrodzenia nie jest też dobra dla budżetu. Tu panuje prosta zależność – wzrost minimalnej płacy o złotówkę zwiększa wydatki budżetu o ponad milion złotych. Z najniższym wynagrodzeniem powiązana jest bowiem wysokość ulg podatkowych z tytułu dokształcania i szkolenia, wielkość kwoty wolnej od podatku przy wygranej w grach liczbowych, diety i zwrot kosztów dla osób pełniących obowiązki społeczne, zapomogi wypłacane w wypadku klęsk żywiołowych itd. Ostatnia deska ratunku Dziś w Polsce ok. 170 tys. osób pracujących w większych firmach (powyżej 10 zatrudnionych) otrzymuje płacę minimalną. W małych zakładach – jak

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2002, 42/2002

Kategorie: Kraj