Inni, ale już nie obcy

Inni, ale już nie obcy

Z Indii i Turcji przyjechali do Polski z powodu żon. Nie wierzą, że to przypadek. Nasz kraj jest ich przeznaczeniem Agata Arakh, wuefistka z wykształcenia, w trudnym okresie życia postanowiła wyjechać do Indii, do Bombaju, by tam w Międzynarodowym Centrum Zdrowia (Vashi Health Center) zgłębić tajemną siłę medytacji oraz poznać sposoby uzyskiwania wewnętrznego spokoju. Wyjechała do Indii w styczniu. U nas zima, mróz, a tam ciepło, zieleń, kwiaty… Przed wyjazdem internetowo skontaktowała się z centrum. Prosiła o kontakt z kimś, kto odebrałby ją z lotniska, zamówił taksówkę i zawiózł do ośrodka. Zgłosił się Sanket. Wymienili się zdjęciami, miał być jej pierwszym przewodnikiem po Bombaju. Na lotnisku ogarnął ją tłum, na ulicy zresztą też. Zobaczyła uśmiechniętych ludzi, emanowali spokojem. Szła przed siebie bez pewności, że Sanket się zjawi. Zobaczyła młodego mężczyznę, on też się uśmiechał. – Mógłby być moim chłopakiem – pomyślała. A on podszedł do niej: – Agata? – Sanket?– odpowiedziała pytaniem. To było pierwsze spotkanie, oboje nie wiedzieli, że zaważy na ich dalszym życiu. Znaleźli taksówkę, dotarli do centrum, a tam mnóstwo ludzi z całego świata, wszyscy przyjechali po naukę. Sanket wrócił do domu – rodzina: mama i bracia, mieszka pod Bombajem. Bombaj ma 18,5 mln mieszkańców. Gdy Sanket mówi, że jego rodzinny dom znajduje się w niewielkim mieście Nashik, trzeba wziąć poprawkę na określenie „niewielkie”. W Nashiku mieszka ok. 1,5 mln ludzi. W Bombaju Agata przebywała miesiąc. Wróciła do Zielonej Góry, ale nie przerwała internetowych kontaktów z Sanketem. W kolejną podróż do Indii wybrała się po kilku latach, gdy oboje zdecydowali, że wezmą ślub. Ślub po hindusku Sanket mówi, że u nich zgodnie z obyczajem kandydatki na żonę szuka cała rodzina. Gdy powiedział mamie, że chce się żenić z Agatą, zapytała, czy ona mu się podoba. Później oddała się długiej medytacji. Dopiero potem powiedziała: – To twój wybór, twoje życie. I zezwoliła na ślub. Sanket ma trzech braci, oni także nie byli przeciwni jego decyzji. Przed ślubem rodziny poznawały się i rozmawiały przez Skype’a. Agata tłumaczyła z angielskiego. Po czterech dniach od kolejnego przyjazdu Agaty do Indii w Nashiku odbył się ich ślub. Sanket jest buddystą, uroczystość miała więc charakter zgodny z jego wyznaniem i obyczajem. Dzień przed ślubem ciała przyszłych małżonków zostały starannie nasmarowane pastą z kurkumy. Pastę sporządziła rodzina. Kurkuma oczyszcza ciało (jest antybakteryjna), a chyba i duszę. Uroczystość odbywała się nocą. Płonęło duże ognisko (ogień również oczyszcza) zapalone przez krewnych. Młoda para okrążyła je siedem razy. Podczas tej ceremonii Agata dostała od Sanketa naszyjnik ślubny, czyli symbol małżeństwa. Potem wszyscy – rodzina i goście – śpiewali mantrę. W Nashiku młodzi mieszkali półtora roku. Sanket jest z zawodu grafikiem komputerowym. Pracował więc jako grafik, ale nie tracił kontaktu z centrum, bo medytacje i joga wciąż go zajmowały. Polska, nieznany kraj Wcześniej o Polsce nie wiedział nic, ojczyzną Agaty zainteresował się dopiero przed ślubem. Chciał wiedzieć, jaki to kraj, gdzie leży, jaka jest jego historia i kultura. Język nie wydał mu się dziwny, bo przecież w Indiach ludzie posługują się m.in. sanskrytem, spokrewnionym z językami słowiańskimi, w tym z polskim. Są w nim takie zgłoski jak cz, sz, ż. Do Zielonej Góry przyjechali w 2011 r. Sanket mówi, że to małe, spokojne miasto. Tu właśnie pragnie pomagać ludziom, dlatego prowadzi medytacje, terapię i pięć razy w tygodniu jogę (pracuje również jako grafik komputerowy). Zielonogórzanie, w ogóle Polacy, są zestresowani, nie potrafią wyciszyć emocji, nie znają podstawowych praw, które rządzą ciałem i umysłem. – Każdy człowiek znajduje się we własnym kręgu energetycznym. Ważne, by nie wyjść z tego kręgu i nie przejść do innego. Ty masz swój krąg, jesteś dobrym człowiekiem… Jeśli ktoś cię zdenerwuje, nie odpowiadaj mu tym samym, lecz uśmiechnij się, bądź mu życzliwa. Tylko wówczas możesz go przeciągnąć do swojego, dobrego kręgu. Gdy ulegniesz złym emocjom, to znaczy, że przejdziesz do złego kręgu przeciwnika i on zwycięży! – tłumaczy Sanket filozofię życiową opartą na buddyzmie. – Wszystko trzeba robić dzisiaj, tu i teraz, bo nie wiesz, co będzie z tobą jutro. W życiu uśmiech jest ważny, nic nie kosztuje. Ważne jest również myślenie.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 09/2018, 2018

Kategorie: Reportaż