Jeszcze dwa miesiące, a Instytut Pamięci Narodowej wystrzeli z sensacją. Na razie prokurator Marcin Gołębiewicz, naczelnik Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu warszawskiego oddziału IPN, umiejętnie dawkuje napięcie. Po niespełna pięciu latach niestrudzonej pracy i ogromnych wysiłków pionu śledczego IPN za skromne pół miliona złotych dowiemy się pełnej i najprawdziwszej prawdy o katastrofie w Gibraltarze 4 lipca 1943 r., śmierci gen. Władysława Sikorskiego i osób mu towarzyszących. IPN to w Polsce potęga, trzeba poważnie się liczyć z tym, że autorzy setek podręczników, którzy już dawno opisali tę katastrofę, będą musieli odwołać swoje opinie. A później zajmie się nimi tenże pion śledczy IPN i za pięć czy dziesięć lat wyjaśni, dlaczego kłamali.Z przecieków ze śledztwa wiemy już, że w wyniku kosztującej 160 tys. zł ekshumacji IPN ustalił, że gen. Sikorski był mężczyzną. Rasy białej. I wielbicielem spacerów (?). Zobaczymy, co jeszcze wyniknie z wielu przesłuchań świadków. To może być hit jesieni.Tylko czy czegoś nie przeoczono? Może jeszcze polecieć do USA? A może do Londynu? Albo choć do Pragi, skąd pochodził pilot Eduard Prchal, który przeżył tamtą katastrofę? Przecież prawda musi kosztować. A prawda IPN w szczególności. Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj









