Życie w robotniczych domach na Górnym Śląsku Gdy słyszymy słowo „familok”, od razu pojawiają się skojarzenia: czerwona cegła, oma obserwująca wszystko z okna pomalowanego na czerwono, a na placu biegające bajtle i górnicy zmierzający do domu po szychcie. Ale czy to odpowiednie skojarzenia? I tak, i nie. Skąd się wzięło pojęcie familok i jaka jest jego etymologia? Pierwsza jego część wzięła się od niemieckiego słowa Familien-Haus. Czasem korzeni „familoka” poszukuje się w określeniu Familien-Block, czyli blok rodzinny, od którego może pochodzić końcówka -ok. (…) Familoki to robotnicze domy wielorodzinne. Mogły one pomieścić od dwóch lub trzech rodzin do 12 (apostolak), a nawet 24. Najczęściej stawiano domy sześcio- i ośmiorodzinne. Mieszkania miały od 40 do 65 m kw., a ich wielkość była zależna od pozycji robotnika w zakładzie i od wielkości rodziny. Najmniejsze kawalerki, zwane ajnclami, były przeznaczone dla samotnych mężczyzn. (…) Czy familok musi być ceglany? No właśnie niekoniecznie. Zazwyczaj domy były nieotynkowane i zbudowane z czerwonej cegły, ale przyjmowały często rozmaite formy i kształty. Na Giszowcu i w III Kolonii w Knurowie budynki nawiązują kształtem do śląskich chat wiejskich. W Rokitnicy na osiedlu Ballestrema domy były białe i miały małe elementy dekoracyjne z muru pruskiego. Na Zandce widzimy różnorodną mieszankę form, pasy szarej i czerwonej cegły i detalu architektonicznego. Na Ficinusie przy budowie wykorzystano piaskowiec. Jednak to właśnie cegła dominuje na większości osiedli. To idealny materiał w śląskim klimacie – brud zanieczyszczonego powietrza nadaje jej więcej uroku i surowiec ten starzeje się z klasą. Problem, który dotyka wiele domów robotniczych, to chęć ocieplania ich ceglanych fasad. Czasem społecznikom i badaczom uda się zdążyć, zanim oryginalny budynek zniknie pod pierzynką styropianu. W niektórych miastach konserwator zabytków pozwala na ocieplenie jedynie bocznych i tylnych ścian. Wygląda to czasem kuriozalnie, ale trzeba jakoś zmniejszyć koszty ogrzewania. Coś, co też wyróżnia familoki, to okna albo ramy okienne malowane na czerwono i zielono, o czym już wspominałem. Familoki zazwyczaj były stawiane w zabudowie koszarowej, ale na niektórych osiedlach powstały całe kwartały domów robotniczych, czego najlepszym przykładem jest Nikiszowiec. Także w Mysłowicach na Piosku (jak nazywają tę dzielnicę mieszkańcy) właściciele kopalni postawili w zwartej zabudowie osiedle przy trzech ulicach. Dla pracowników kopalni Oheim (Wujek) powstała kolonia miejska w zabudowie kwartałowej przy ulicy Barbary w Katowicach, a przy ulicy Przekopowej wybudowano dla górników 36 jednorodzinnych domów w zabudowie szeregowej. Oba osiedla powstały po I wojnie światowej i były zaprojektowane przez Brunona Tauta, cenionego niemieckiego architekta. Czy familoki były stawiane tylko przez zakłady przemysłowe? W przypadku większości osiedli to właściciele kopalni albo huty budowali domy robotnicze dla swoich pracowników, żeby utrzymać ich w zakładzie. Koncerny posiadały swoje cegielnie, co ułatwiało zadanie. Znaczący wkład w powstawanie kolonii robotniczych miały wielkie rody śląskiej arystokracji: Ballestremowie, Schaffgotschowie i Donnersmarckowie. Patroni niczym ojcowie otaczali opieką swoich robotników, ale stawiając familoki, kalkulowali też zysk. Ballestremowie postawili kolonie w Rokitnicy, Kuźnicy Rudzkiej i Rudzie. Schaffgotschowie – w Goduli, Orzegowie, Bobrku i Szombierkach. Donnersmarck wybudował Zandkę, osiedla w Świętochłowicach i Chwałowicach pod Rybnikiem oraz kolonię Ficinus. Czasem przemysłowcy oferowali robotnikom działki po okazyjnych cenach. Na przykład w drugiej połowie XIX w. właściciele kopalni Luiza na Zaborzu wytyczyli działki, które mogli bezpłatnie otrzymać zatrudnieni już górnicy, pod warunkiem że w ciągu roku wybudują dom. Otrzymywali również nisko oprocentowane pożyczki na budowę, które mogli spłacać dzięki wynajmowaniu mieszkań współpracownikom. Dla kogo powstawały familoki? Stereotypowo Górny Śląsk postrzegany jest jako kraina pełna kopalń. Wiele kolonii powstało dla górników, w tym te najbardziej znane, takie jak Nikiszowiec i Giszowiec. Po czerwonych oknach możemy poznać familoki górników. Kopalnie to tylko część przemysłu w regionie – węgiel był niezbędny dla hut i licznych fabryk znajdujących się w pobliżu. Cynkownie, walcownie oraz huty żelaza także potrzebowały licznych rąk do pracy, w związku z czym one również budowały dla swoich pracowników osiedla robotnicze. Kolonia Zandka w Zabrzu została wybudowana dla pracowników huty










