Jak ratować euro i Unię?
Powstaje coraz szczelniejsza i coraz kosztowniejsza tarcza antykryzysowa. Oby była skuteczna Przedstawiciele państw członkowskich UE dawali już dowody na to, że pragną obronić strefę euro i jedność całej Unii. Przy formułowaniu konkretnych zapisów w dokumentach unijnych pojawiają się różnice zdań i ostre dyskusje, zwłaszcza gdy trzeba wykładać wielkie pieniądze. Nie ma jednak wątpliwości co do tego, że konieczne są działania mające zapewnić rozwój UE. Wyrazem takiego przekonania stał się „ratunkowy szczyt” unijny obradujący 8-9 grudnia. Liderzy 26 państw postanowili zwiększyć stabilność budżetową w obszarze Unii. Zgodzili się na ostrzejszą dyscyplinę w sferze finansów publicznych i na to, by jej przestrzegania pilnowały mechanizmy unijne, a nie tylko rządy krajowe. Z jednym wyjątkiem – Wielka Brytania (kraj poza strefą euro) nie zgodziła się, by zasady wzmożonej dyscypliny finansowej zostały ujęte w nowym traktacie unijnym, obowiązującym wszystkich członków. Mają one być zawarte w akcie niższej rangi, umowie międzyrządowej (przygotowywanej do podpisania w ciągu najbliższych dwóch miesięcy), do której Wielka Brytania przystąpi, jeśli zechce. Komisja Europejska będzie sprawdzać, czy państwa nie naruszają swoich zobowiązań przyjętych w umowie. Trybunał Sprawiedliwości UE skontroluje zaś, czy do ustawodawstwa członków Unii zostanie wpisana zasada, przewidziana w umowie międzyrządowej, mówiąca, że kraj, którego roczny deficyt strukturalny (deficyt hipotetyczny, który wystąpiłby, gdyby nie było zjawisk tworzących cykl koniunkturalny) przekroczy 0,5% nominalnego PKB, podlega karze finansowej – chyba że wystąpiły nadzwyczajne czynniki ekonomiczne, mające znaczący wpływ na finanse publiczne kraju. Niestabilny pakt stabilności Przyszła umowa międzyrządowa ma zagwarantować usztywnienie kontroli nad wydatkami poszczególnych krajów oraz nad wielkością ich zadłużenia. Kontroli takiej nie zapewnił europejski Pakt Stabilności i Wzrostu, ratyfikowany już w 1997 r. Zobowiązywał on członków UE do utrzymywania stabilności finansów publicznych i równowagi budżetowej. Przewidziano też kary, gdy np. deficyt przekraczał 3% PKB, wydatki rosły szybciej niż średnie tempo wzrostu PKB, dług publiczny przekraczający 60% PKB redukowany był zbyt wolno. Pakt nie był przestrzegany, ale nigdy nikogo nie ukarano – może dlatego, że naruszały go najważniejsze państwa UE z Niemcami i Francją, a do ukarania potrzebna była decyzja polityczna Rady Unii. Tym razem – gdy uzgodni się szczegóły nowej umowy międzyrządowej i zostanie ona ratyfikowana – ma być inaczej. Kary za naruszanie zasad dyscypliny budżetowej dla krajów przekraczających limity deficytu i długu publicznego będą wymierzane bez decyzji gremiów politycznych UE, a państwa przekraczające deficyt budżetowy dopuszczany przez traktat z Maastricht (3% PKB) już się zobowiązały do jego zmniejszenia. Rachunek za ratunek Na grudniowym szczycie UE postanowiono też wygospodarować dodatkowe 200 mld euro na pożyczki, gdyby kolejne państwa stojące w obliczu bankructwa prosiły o wsparcie. Te 200 mld euro ma pochodzić zarówno od krajów z eurostrefy, jak i spoza niej, więc także od Polski. Na szczycie tym ustalono też, że Unia Europejska już w połowie tego roku uruchomi tzw. Europejski Mechanizm Stabilizacyjny, który ma udzielać pożyczek do 500 mld euro. W razie potrzeby pieniądze te będzie można przeznaczać na pomoc dla państw strefy euro zagrożonych niewypłacalnością (w formie pożyczek, które trzeba będzie zwrócić z odsetkami). Ponadto 250 mld euro pochodzi z MFW, który dołożył się do pakietu pomocowego o łącznej wartości 750 mld euro, uczestniczy w odrębnym pakiecie dla Grecji, a także, w wyniku decyzji grudniowego „szczytu ratunkowego”, może przekazać następne 250 mld euro. EMS zastąpi tymczasowy Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej, który będzie działał do momentu spłaty pożyczek przez Irlandię i Portugalię. Od połowy 2012 r. nowych pożyczek będzie już udzielać EMS. Realna wartość EFSF wyniesie 440 mld euro. Do tego należy doliczyć dwa udziały MFW (łącznie 500 mld euro) oraz EMS (500 mld euro). Oznacza to, że na obronę strefy euro można przeznaczyć ponad bilion euro. Suma jest ogromna, ale ma zapewnić wypłacalność najbardziej zagrożonych krajów strefy, zapobiec spadkom na giełdach, utrzymać stabilność kursu wspólnej waluty i zagwarantować wiarygodność obligacji skarbowych członków eurostrefy. To rozległe zadania i wcale nie wiadomo, czy wystarczy. Co może EBC Ważnym wsparciem