Jak to się robi w Europie – rozmowa z Lidią Geringer de Oedenberg

Jak to się robi w Europie – rozmowa z Lidią Geringer de Oedenberg

W kryzysie gdy brakuje pieniędzy, trzeba ciąć koszty, najłatwiej wydatki socjalne. Jako socjaliści nie możemy na to pozwolić – Jak wygląda Parlament Europejski? Czy różnice między największymi frakcjami – Grupą Socjalistyczną (PES) a Grupą Europejskiej Partii Ludowej i Europejskich Demokratów (EPP-ED) – są wystarczająco widoczne? Czy to widać? – Widać. Ponieważ reprezentujemy interesy różnych grup społecznych. My jesteśmy tymi, którzy walczą o prawa pracownicze, socjalne, konsumenckie. Europa socjalna – to nasze główne hasło. Natomiast grupa EPP-ED, zwana konserwatystami, reprezentuje tych, którzy są pracodawcami. Mamy zatem zupełnie inne interesy. Chociaż wiemy, że pracownicy bez pracodawców (i vice versa) nie mogą istnieć. – W Polsce takich dyskusji o pracodawcach i o pracownikach nie słychać. – W Polsce politycy, kandydaci do europarlamentu, przy każdej okazji, w każdej debacie koncentrują się na kwestiach lokalnych, choć nadają im pewien koloryt europejski. Du ju spik, czyli chodzą w grupkach dwu-, trzyosobowych… – W Polsce panuje maniera, że kolejni kandydaci do europarlamentu, jeden przez drugiego, obiecują, że zajmować się będą sprawami lokalnymi, że będą załatwiać pieniądze. Czy oni mają szanse coś zdziałać? Czy też mówią o czymś, o czym nie mają pojęcia? – Niestety, nie mają pojęcia. Czasami nawet mylą kompetencje

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2009, 22/2009

Kategorie: Wywiady