Jak śpiewać hymn

Jak śpiewać hymn

Niech będzie głośno, niech gardła się wydrą do woli, ale niech to będzie podobne do oryginału! A nas stać tylko na zawodzenia Klaudia Pasternak – kompozytorka i dyrygentka, dwukrotnie nominowana do Paszportu „Polityki” Dyrygentura i kompozycja to nadal specjalności zdominowane przez mężczyzn. Czy natrafia pani na szklany sufit? – Chciałabym, by kiedyś tego pytania nie stawiano, ani w środowisku muzycznym, ani w innych zawodach. Sufitu jest mniej niż kiedyś, ale nadal odczuwam go dotkliwie. Mierzenie się z materią twórcy, kompozytorki i dyrygentki, w świecie, w którym decydentami są artyści mężczyźni, daje do myślenia, bo artystów płci żeńskiej wciąż u nas traktuje się inaczej, i to nawet bez specjalnej złośliwości ze strony panów. Można to uznać za element głęboko zakorzenionego narodowego konserwatyzmu. Świat w tej sferze ciągle się zmienia, a my w stosunku do innych krajów, zwłaszcza zachodnich, mamy braki. Czuję się częścią Zachodu, należę do kultury transatlantyckiej, jednak stale jako Polka dostrzegam nasze zapóźnienie. Czyli? – Chociaż intensywnie pracuję i działam w tym środowisku już ponad 13 lat, otrzymałam wiele nagród kompozytorskich, głównie zagranicznych, dwa razy nominowano mnie do Paszportów „Polityki”, nigdy nie byłam zatrudniona na podstawie umowy o pracę, nie doczekałam się autorskiej płyty, nie mam agenta, menedżera. Ktoś stanął na przeszkodzie? – Doszukiwanie się przyczyn w działaniach osób trzecich, dlaczego czyjaś, a w tym wypadku moja, kariera nie rozwija się błyskawicznie… Daleka jestem od tego. Nie przerzucam na nikogo odpowiedzialności, chociaż na szklany sufit natrafiam od momentu, w którym rozpoczęła się moja profesjonalna działalność. Co konkretnie można zrobić? – Nie znaczy to, że trzeba panom już podziękować, ale należy zewrzeć szeregi i działać. W grudniu 2017 r. wybrano mnie do zarządu międzynarodowej organizacji IAWM – The International Alliance for Women in Music. Kobiety zajmujące się muzyką są widoczne, choć w różnym stopniu. Śpiewaczki – bardzo, skrzypaczki, pianistki także, dyrygentki, kompozytorki – mniej. Sytuacja się poprawia, ale brakuje nam wpływów, by kształtować scenę muzyczną i o niej decydować. Mam wrażenie, że mówimy nie o scenie muzycznej ogólnie, ale o konkretnej, klasycznej, która jest na marginesie popularnej i komercyjnej. – Mówimy o sztuce muzycznej, muzyce artystycznej, która jest na marginesie wszystkich mediów, powstaje nie z chęci zysku czy zarobku, ale dlatego, że twórca ma coś do powiedzenia w sferze formy, techniki, odkrywania nowego, poza schematem. Są setki stacji radiowych nadających muzykę, ale nawet ta jedna emitująca klasykę, aby przetrwać, musi się posiłkować gatunkami łatwiejszymi, popularnymi, folkiem czy muzyką filmową. Muzyki współczesnej w nich nie ma. Dlaczego? Bo mało kto rozumie jej znaczenie i rolę, jaką odgrywa w tworzeniu muzycznego jutra. Co pani proponuje? – Narodowy Projekt Śpiewania Hymnu. Mamy setną rocznicę odzyskania niepodległości, stawiamy na pamięć narodową i uczucia patriotyczne, ale nawet jednej zwrotki Mazurka Dąbrowskiego nie jesteśmy w stanie zaśpiewać czysto, a śpiewamy dwie! Polska ma fantastyczny hymn, tyle że są z nim problemy intonacyjne. TVP jako główna stacja publiczna mogłaby zapoczątkować taki projekt edukacyjny. Nawet na zawodach, gdy skacze Kamil Stoch, a Niemcy grają nasz hymn jak marsz żałobny. Krytykujemy Niemców, a sami nie potrafimy właściwie podchwycić tej melodii i rytmu. Stać nas tylko na bezkształtne zawodzenia: POOO-LSKAAA, BIAAA-ŁOOO-CZER-WOOO-NI, i to na melodii niemającej nic wspólnego z Polską! Tego się nie da słuchać. Warto więc zacząć od tego pierwszego szczebla narodowej muzykalności. Bardzo dobrze, że chcemy dopingować sportowców. Chciałabym, abyśmy potrafili być dumni z naszych osiągnięć, wykonując te patriotyczne przyśpiewki, a zwłaszcza hymn, czysto. Niech będzie głoś- no, niech gardła się wydrą do woli, ale niech to będzie podobne do oryginału. Ktoś zauważył, że oficjalna wersja hymnu jest zapisana za wysoko, w F-dur, a tylko szkolone głosy mogą wyciągnąć wysokie nuty. Padła więc propozycja, by w dokumentach państwowych „Jeszcze Polska nie zginęła” zaczynało się w C-dur albo w D-dur. – Gdyby to pomogło – jestem za. Ale według mnie to nic nie zmieni. Przede wszystkim warto uruchomić sam pomysł, umuzykalniać Polaków, zadbać o czystość wykonania, uczyć kulturalnego, opartego na jakości wyrażania dumy narodowej i uczuć patriotycznych, a jeśli trzeba, zorganizować kibicom wsparcie profesjonalnych śpiewaków i zespołów. Nie ma chętnych? Podejmę się tego wyzwania. Ale na umiejętności śpiewania hymnu kultura muzyczna

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 06/2018, 2018

Kategorie: Kultura