Im bliżej wyborów samorządowych, tym ambitniejsze wizje snuje się przed elektoratem Prezes Totalizatora Sportowego i politycy Platformy Obywatelskiej mają plan! Chcą postawić w Warszawie na Służewcu wielką halę widowiskowo-sportową. Za 400 mln zł. Pod koniec sierpnia, na specjalnie zwołanej wyjazdowej sesji Rady Ursynowa, prezes Totalizatora Sportowego Sławomir Dudziński przedstawił plan zagospodarowania 180 ha najcenniejszych w stolicy gruntów – terenów Wyścigów Konnych na Służewcu. Prezes widziałby tu halę widowiskowo-sportową na (padają różne liczby) – 15, 18, a nawet 20 tys. widzów! Do tego dwa hotele, centrum biurowe z siedzibą Totalizatora Sportowego oraz aquapark. W miejscu toru ćwiczebnego miałby powstać park rekreacyjny z boiskami i małym polem golfowym. Do tego kasyno, restauracje, bary i wszelkiego rodzaju fitnessy. Prezes Dudziński przekonywał radnych Ursynowa, że tylko realizacja projektu pozwoli na samofinansowanie się wyścigów konnych. A skoro tak, to chyba nie ma mowy o zwrocie liczonej w setkach milionów złotych inwestycji, że o zyskach nie wspomnę. Z tego, co wiemy, było to drugie tak poważne podejście prezesa do problemu inwestycji na Służewcu. Za pierwszym razem się nie udało. Tym razem radni odnieśli się do owych planów entuzjastycznie i obiecali wsparcie, które nic ich nie kosztowało. Będzie ono potrzebne, prezes Dudziński bowiem zaznaczył, że bez 400 mln zł dotacji, która przyjdzie albo ze strony stołecznego ratusza, albo ze strony ministra finansów w postaci ulg podatkowych, narodowy monopolista w dziedzinie gier liczbowych może sobie nie poradzić. Jako wytrawny menedżer prezes Totalizatora Sportowego wie, że najlepszy biznes robi się za cudze pieniądze… choć na własny rachunek. Poza tym skoro prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz i rządząca Warszawą Platforma Obywatelska wsparła kwotą prawie pół miliarda złotych budowę nowego stadionu Legii, dlaczego teraz miałaby się wstrzymać z pozytywną decyzją w sprawie Służewca? Zwłaszcza że wybory samorządowe tuż-tuż i warto w zanadrzu mieć wizję inwestycji „na miarę naszych potrzeb i możliwości”. Rżenie koni Owa wizja nie jest nowa. O tym, że służewieckie grunty świetnie nadają się pod budownictwo, od lat przekonani są najwięksi stołeczni deweloperzy. Obecne władze Totalizatora już w 2009 r. wspominały o planach zagospodarowania Służewca. I bynajmniej nie konie pełnej krwi odgrywały w nich wiodącą rolę. Bardziej eksponowano pomysł budowy kasyna. Dziś o nim nikt nie mówi, być może zapomniano, bo hazard jest na cenzurowanym. Idea budowy hali widowiskowo-sportowej wydaje się lepszym pomysłem PR-owskim. Być może prezes Dudziński pojął, że na końskim totku kasy zarobić się nie da i czas na plan B. Tym samym wkroczył na niepewną ścieżkę. Służewiec i wyścigi niejednego przyprawiły o solidny ból głowy. Lata, gdy w każdą niedzielę na Służewcu zjawiały się tysiące ludzi, odeszły bezpowrotnie. Obiekty najnowocześniejszego w 1939 r. europejskiego toru dawno popadły w ruinę i bardziej dziś odstręczają, niż zachęcają do uprawiania hazardu. Dlatego celem osób przedsiębiorczych stało się otwarcie służewieckich gruntów na inwestycje budowlane. Któż tego nie próbował! Za rządów Jerzego Buzka i AWS spółka Służewiec Tory Wyścigów Konnych organizowała wyścigi konne, lecz nie była właścicielem ani służewieckich gruntów, ani nieruchomości. 180 ha terenu należało do Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. Pod koniec kadencji uczestnictwem w prywatyzacji Służewca zainteresowanych było trzech biznesmenów: Janusz Romanowski, Ryszard Varisella i Hubert Gierowski. Ostatecznie zrezygnowano z ich koncepcji i w 2000 r. oddano Służewiec Totalizatorowi Sportowemu. Mimo zastrzyków TS spółka STWK przynosiła straty. W 2004 r. ogłosiła upadłość. Dwa lata wcześniej prezes Totalizatora Mirosław Roguski podjął decyzję, która okaże się dla niego brzemienna w skutki – oddał spółkę STWK do skarbu państwa. W przyszłości zaprowadzi go to na ławę oskarżonych. W 2007 r. organizacją wyścigów konnych chciała zająć się spółka Polski Galop, której właścicielami byli m.in. prezes spółki Damis Bogdan Tomaszewski oraz syn prezesa Polsatu Tobias Solorz. Udziały w Galopie miał też tragicznie zmarły w katastrofie pod Smoleńskiem Piotr Nurowski, prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego, prezes Elektrimu oraz członek rady nadzorczej Polsatu. Bogdan Tomaszewski zapewniał, że na końskim hazardzie da się zarobić. Jego zdaniem, po pięciu latach spółka „miała mieć”
Tagi:
Marek Czarkowski









