Jak wspierałem bankrutującą Grecję

Jak wspierałem bankrutującą Grecję

Miałem wątpliwą satysfakcję, że dla kreteńskiego złodzieja byłem wart tyle zachodu co obywatelka bogatej Szwecji Korespondencja z Krety Kiedy wyjeżdżałem na krótkie wakacje na największą grecką wyspę, Ateny były sparaliżowane strajkiem generalnym. Kreta wyglądała jednak na całkiem spokojną. Każdy zresztą mówił, że co innego Grecja kontynentalna, a co innego wyspy, gdzie wszystko nastawione jest na dobrą obsługę turystów. I rzeczywiście, po wylądowaniu w Chanii, w zachodniej części Krety, zobaczyłem zwrócone ku słońcu uśmiechnięte twarze, cieszyłem się spokojem i śródziemnomorskim ciepłem. W hotelu Sunny Bay (Słoneczna Zatoka) zobaczyłem polską flagę obok greckiej, szwedzkiej i brytyjskiej, co oznaczało, że wypoczywają tutaj goście właśnie z tych krajów. Nie oponowałem, gdy przydzielono mi pokój na parterze. W takim towarzystwie mogłem się czuć bezpieczny. Nocna wizyta Spałem spokojnie, a ponieważ noce były gorące, okno balkonowe miałem otwarte na oścież. Po kilku dniach sielanki obudziłem się w niedzielę rano bez portfela i paru innych przydatnych na wczasach drobiazgów. Pierwsze kroki skierowałem do właścicielki hotelu – pani Ruli. Była pełna współczucia, zapowiedziała, że powiadomi policję, zwłaszcza że Szwedka mieszkająca w pokoju obok też miała w nocy wizytę złodzieja, który zabrał jej m.in. torbę z pieniędzmi, dokumentami i kartami kredytowymi oraz kamerę. Spała mocno i podobnie jak ja nic nie słyszała. Zawiadomiłem też Agatę, pilotkę-rezydentkę polskiej grupy z biura Itaka. Gdy wyjrzałem przez okno, zobaczyłem, jak okradziona Szwedka taszczy znalezioną w śmietniku torbę. Złodziej ją porzucił, zostawiając karty kredytowe i dokumenty. Moich rzeczy w śmietniku nie było. Rula zawiozła nas na położony w odległości 300 m od hotelu posterunek policji w Kissamos, ale tam był tylko dyżurny. Zapewniał jednak, że za pół godziny przyjedzie oficer znający angielski i spisze protokół. Pilotka obyta z miejscowymi zwyczajami stwierdziła, że czekanie nie ma sensu, poprosiła tylko, by zadzwoniono do hotelu, gdy oficer przyjedzie. Na boku powiedziała, że tutaj wszystko jest „za pół godziny” i nie ma co liczyć, że oficer w niedzielę się pojawi. Lepiej od razu umówić się na poniedziałek rano. Miała rację. W niedzielę już z posterunku nie zatelefonowali. Bez taryfy ulgowej W hotelu nastawienie do okradzionych gości jakby się zmieniło. Na prośbę o zamianę pokoju na położony wyżej Rula odpowiedziała, że wszystkie pokoje ma zajęte, a przecież ostatnie dni września to już okres dawno po sezonie. Na pytanie, dlaczego nas nie ostrzeżono, żeby na parterze zamykać okna, odpowiedziała, że coś podobnego zdarzyło się w Kissamos po raz pierwszy, a w ogóle to nie ma już czego się obawiać. Irytujące było jej zachowanie podczas obiadu. Do końca pobytu podchodziła do stolika i pytała, co zamawiam do picia, wiedząc, że zostałem bez pieniędzy, a napoje są dodatkowo płatne. Nie przyszło jej do głowy, by spłukanemu do ostatniej nitki gościowi zafundować choć szklankę wody. Przypomniało mi się znane powiedzenie Wergiliusza odnoszące się do greckiego podstępu w postaci konia trojańskiego: Timeo Danaos et dona ferentes (Obawiam się Danaów, nawet gdy niosą dary). Tutaj na żadne dary już nie liczyłem, a obawy mnie nie opuszczały. W poniedziałek udałem się z pilotką na posterunek. Właścicielka hotelu nie poszła z nami, bo stwierdziła, że nie jest tam potrzebna. Teraz była tu pełna obsada policjantów, ale nikt szczególnie się mną nie przejmował. Pilotka Agata kilka razy dopominała się o posłuchanie u oficera, ten wreszcie przyszedł i bez specjalnego przekonania zaczął wypytywać, o co nam chodzi i czego w sumie potrzebujemy. Wreszcie po kolejnej „półgodzinie” rozmaitych czynności wykonywanych ze śródziemnomorską powolnością i namaszczeniem stanęło na tym, że otrzymam poświadczenie „do celów ubezpieczeniowych”. Ponoć wcześniej zabezpieczono jakieś ślady czy odciski w hotelu, ale nic na to nie wskazywało. Polscy piloci obsługujący wycieczki po Krecie już wcześniej wskazywali, że dosyć swobodny stosunek Greków do pracy może dziwić niejednego przybysza, zapewne jest również jedną z przyczyn zapaści gospodarczej tego kraju. Ubezpieczony, ale nieprzezorny Po przeczytaniu warunków ubezpieczenia Itaka Simple stwierdzających, że „Ochrona ubezpieczeniowa bagażu nie obejmuje m.in. wartości pieniężnych i papierów wartościowych”, zgłosiłem się do biura Europäische Reiseversicherung AG oddział w Polsce, które wystawiło polisę na moją wycieczkę, i wytłumaczyłem, że mam poświadczenie od greckiej policji o kradzieży w pokoju hotelowym, a zdarzenie nastąpiło w nocy podczas mojego snu. Wyjaśniono mi, że ten typ ubezpieczenia obejmuje tylko szkody na zdrowiu, a nie na kieszeni,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2011, 41/2011

Kategorie: Świat