Jak żyć, gdy straszą nas ze wszystkich stron?

Jak żyć, gdy straszą nas ze wszystkich stron?

o. Jacek Salij, dominikanin, publicysta
Jak żyć wśród tak wielu strachów? Boimy się złodzieja, bandyty, zawału serca, sklerozy, bezrobocia, wypadku samochodowego, jeszcze większej biedy, zniesławienia, śmieszności, popadnięcia dziecka w narkomanię i stu innych nieszczęść. Teraz jeszcze straszą nas wąglikiem, terrorystą w samolocie, wirusem w komputerze, a nawet rozpadaniem się naszej cywilizacji. Otóż nigdy dość podkreślania, że sama zdolność do odczuwania strachu jest czymś ogromnie pozytywnym. Mnóstwa niebezpieczeństw udaje nam się uniknąć tylko dzięki temu, że strach nas przed nimi ostrzegł. Generalnie tylko w dwóch sytuacjach strach przemienia się w coś negatywnego: kiedy udaje mu się obezwładnić nasz rozum i kiedy popycha nas do czynów niemoralnych. O pierwszym zjawisku mówią przysłowia, że strach ma wielkie oczy i że jest złym doradcą, a również że jest gorszy niż bieda, którą grozi. Właśnie wskutek paraliżu rozumu wybuchają epidemie strachu oraz kogoś ogarnąć może panika na widok myszy. Zdarza się nawet coś takiego jak lęk przed widmami. „Będzie ich ścigać szmer unoszonego wiatrem liścia – ostrzega Księga Kapłańska – będą padać nawet wtedy, kiedy ich nikt nie będzie ścigał”. Żeby żadnemu strachowi nie dać się opanować, a zwłaszcza żeby żaden strach nie popchnął nas do czynów podłych, potrzeba postawy zawierzenia. „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało! – uczył Pan Jezus – Miejcie odwagę! Jam zwyciężył świat!”.

Prof. Bronisław Łagowski, filozof, Uniwersytet Jagielloński
Stosunek do zagrożenia jest inny w Polsce realnej, a inny w Polsce oficjalnej i medialnej. W czasach stalinowskich Polska oficjalna straszyła nas stonką, żukiem z Kolorado, a Polska realna z tego się śmiała. Teraz straszą nas wąglikiem, a Polacy znowu się z tego śmieją, choć władze bardzo groźnie zapowiadają, że będą karać za żarty z użyciem białego proszku lub mąki. W przeszłości miewaliśmy u siebie albo bliską, albo nieco dalszą wojnę i było to niewygodne. Polska oficjalna bardzo teraz chce, by nam znowu coś groziło, więc rząd przestępuje z nogi na nogę, dopytując się niecierpliwie, kiedy Amerykanie wezmą nasz Grom, jakby dbały o to, by żaden amerykański żołnierz nie zginął na wojnie. Na całą tę kampanię strachu i grozy odpowiedziałbym słowami Wiecha: „Śmiej się pan z tego”. Widzę, że oficjalnie jest więcej chęci uczestniczenia w dramacie niż rzeczywistej obawy przez niebezpieczeństwem.

Bogusław Wołoszański, dziennikarz telewizyjny, autor „Sensacji XX wieku”
Należy zawsze pamiętać o potworze z Loch Ness. Gdy nie ma niebezpieczeństwa i prawdziwego strachu, wtedy potwór wypływa na powierzchnię. Gdy jest autentyczne zagrożenie, ludzie kupują nagminnie gazety i czasopisma. To jest wspaniały czas dla mediów, trzeba jednak odsiać plewy od ziarna. 80% wizerunku zagrożenia i strachu jest sztucznie wymyślana i wyolbrzymiana w takiej sytuacji. Należy reagować na to ze spokojem, nie wierzyć, że rzeczywiście jest tak okropnie. Gdyby to wszystko była prawda, nad naszymi głowami już latałyby setki samolotów rozsiewających wąglika.

Prof. Stanisław Mika, psycholog społeczny, Uniwersytet Warszawski
Nawet w okresie okupacji ludzie kochali się, płodzili dzieci, kształcili się, chodzili do szkoły wbrew zakazowi, robili różne plany. U większości ludzi pojawiała się myśl pozytywistyczna, podejmowano różne działania, aby było lepiej. Można powiedzieć, że od czasów II wojny do pierwszych lat odbudowy żyliśmy wszyscy w stanie permanentnego zagrożenia. Ale doświadczenie uczy optymizmu. Oczywiście, wieść o wąglikach może sparaliżować zupełnie korespondencję i sprawić, że np. nie będę otwierał żadnych listów bez adresu nadawcy. Ale dziś także w poczcie elektronicznej robi się zastrzeżenie, by komputer przyjmował tylko te e-maile, które mają potwierdzenie w książce adresowej. Natłok złych wydarzeń może spowodować u niektórych ludzi ciężką depresję, np. są informacje, że w USA wiele osób na to cierpi. Polacy mają więcej życiowego optymizmu, bo w naszej kulturze jest umiejętność dawania sobie rady w sytuacjach kryzysowych – typowe: jakoś to będzie. Także w stanie wojennym na początku lat 80. niektórzy byli internowani, inni aresztowani, działała konspiracja, ale to nie przeszkadzało studiować, pracować, robić plany na przyszłość.

Krzysztof Rutkowski, detektyw, poseł Samoobrony
Nie można popadać w stres, poddawać się psychozie strachu. Trzeba zachować spokój i w sposób rzetelny przestrzegać środków ostrożności. Społeczeństwa zachodnie są na takie sytuacje przygotowane nieco lepiej, także ustawodawstwo jest tam w wielu przypadkach bardziej surowe. Za fałszywe alarmy we Francji można otrzymać trzy lata pozbawienia wolności. Ja po raz pierwszy przeżyłem poważne zagrożenie związane z przesyłkami pocztowymi w Austrii, gdzie do wielu osób publicznych, np. dziennikarzy, wysyłano wybuchające listy, tzw. briefebomben. Burmistrzowi Wiednia rozerwało dłoń, pewien lekarz pochodzenia arabskiego stracił rękę. W końcu sprawca tych wysyłek sam wpadł we własne sidła. Były inne zamachy terrorystyczne dokonywane przez nacjonalistów, np. przeciwko Cyganom, aby ich wypędzić z kraju, wybuchały różne ładunki, bomby rurowe itd. W sumie teraz nie dzieje się nic nowego. U nas też pojawiło się wielu żartownisiów wysyłających koperty z proszkiem, ale prawo polskie jeszcze nie przewiduje kary pozbawienia wolności za takie czyny i prokurator nie może postawić zarzutów terroryzmu.

Prof. Janusz Reykowski, socjolog
To zagrożenie, z którym mamy do czynienia, jest częściowo realne, ale częściowo medialne. Fakty sygnalizują wzrost poziomu niebezpieczeństwa, choć dla każdego pojedynczego człowieka ten wzrost jest bardzo mały. Rzecz jasna nawet kilkanaście osób dotkniętych atakiem biologicznym sprawia, że takie zagrożenie może się jeszcze poszerzyć, choć w skali całego kraju sprawa odnosi się do niewielkiego grona. Nieustanne przekazywanie przez media alarmistycznych wiadomości powoduje w naszej psychice wzrost niepewności i niepokoju. Można oczywiście niepokoić się o losy świata w ogóle i rzeczywiście ten horyzont się nieco zachmurzył, ale Polska i inne kraje w tej szerokości geograficznej są dość odległe od rejonów konfliktów i droga od przejścia zagrożenia w skali globalnej do poszczególnej osoby jest długa. Obliguje to nas do dbałości o szanse pokoju na świecie, co można czynić, zmniejszając choćby ilość agresji w stosunkach z innymi ludźmi. To będzie najbardziej konstruktywna realizacja pokojowej idei i nasz wkład w odsunięcie zagrożenia nawet w skali globalnej Niezależnie od prasowych doniesień przełożenie niebezpieczeństwa w skali świata na nasz osobisty lęk nie jest zbyt uzasadnione.

Joanna Drozdowska, Miss Polonia 2001
W jakimś stopniu odczuwam to zagrożenie, tym bardziej że właśnie wylatuję do Afryki Południowej. Staram się jednak o tym nie myśleć. Jestem młodą osobą, liczę na to, że nic mi się nie stanie, a jeśli jestem w błędzie i tak na to nic nie poradzę. Na tego typu sprawy nie mam żadnego wpływu. Nie podjęłam więc żadnych nadzwyczajnych działań, nie wykupiłam specjalnej polisy na życie itp. Po prostu, jestem dobrej myśli.

 

Wydanie: 2001, 44/2001

Kategorie: Pytanie Tygodnia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy