Tandeta i arogancja

Tandeta i arogancja

Jest problem. Żyje nim cała klasa polityczna, żyją media. Dwaj do niedawna deklarujący się jako apolityczni prokuratorzy Barski i Święczkowski zdobyli jak najbardziej polityczny mandat do Sejmu z listy PiS. Święczkowski apolityczność deklarował nawet podwójnie. Nie dość, że jako prokurator przez całe życie zawodowe był absolutnie apolityczny, jak ustawa i moralność nakazują, to jeszcze później został szefem najzupełniej apolitycznej specsłużby, ABW mianowicie. Służbą tą, jak dobrze wiemy, też kierował całkowicie apolitycznie. Obydwaj dżentelmeni, mimo względnie młodego wieku, mieli ostatnio status prokuratorów w stanie spoczynku, Ziobro bowiem powołał ich w swoim czasie do Prokuratury Krajowej, a po jej likwidacji nowy prokurator generalny, Andrzej Seremet, nie wpuścił ich do nowo tworzonej Prokuratury Generalnej. Prokurator w stanie spoczynku to taki prokurator, który nic nie robi, a pobiera 75% ostatniego wynagrodzenia z czasu, gdy był czynnym prokuratorem. W przypadku prokuratorów, którzy odeszli w stan spoczynku z Prokuratury Krajowej, te 75% to, lekko licząc, kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie. Prokurator w stanie spoczynku spoczywa zatem, forsę pobiera, ma nadal immunitet prokuratorski, a więc bez zgody prokuratorskiego sądu dyscyplinarnego, złożonego z prokuratorów kamratów, nie wolno go zatrzymać, aresztować ani nawet postawić mu zarzutów karnych. Za wykroczenia prokurator w stanie spoczynku też odpowiada tylko dyscyplinarnie (przed tymiż kolegami). Jest zatem prokuratorem pełną gębą, tyle że nic nie robi i nikt od niego pracy nie wymaga. Nadchodziły wybory, panowie Barski i Święczkowski postanowili przestać udawać, że są apolityczni, i wystartowali z list PiS do Sejmu. Wybory wygrali, mandat zdobyli. Jak dotąd wszystko szło gładko. Teraz zaczęły się schody. Art. 103 konstytucji wyraźnie mówi, że prokurator nie może być posłem. Konstytucja nie rozróżnia prokuratorów czynnych i prokuratorów w stanie spoczynku. Cel tego przepisu łatwo wyjaśnić. Chodzi o to, aby prokuratorzy naprawdę nie angażowali się politycznie, a nie tylko udawali, że są apolityczni, i szykowali się do wyborów, gdy tylko przejdą w stan spoczynku. By po prostu trzymali się z dala od polityki. Panowie Barski i Święczkowski udają, że skomplikowanego prawa polskiego nie rozumieją. Powołują się na art. 65a ust. 1. Ustawy o prokuraturze, który mówi, że prokuratorowi nie wolno sprawować funkcji państwowych lub samorządowych z wyboru lub mianowania, chyba że przejdzie w stan spoczynku. A oni są przecież w stanie spoczynku, więc o co chodzi? Sprawa jest zatem zupełnie jasna. Ministrem, prezesem Narodowego Banku Polskiego, prezesem NIK, prezydentem czy burmistrzem miasta albo wójtem może być prokurator w stanie spoczynku. Posłem nie. Wynika to z konstytucji. W świetle obowiązujących przepisów obaj panowie mogą być posłami, ale nie mogą być równocześnie prokuratorami (choćby w stanie spoczynku). Jeśli chcą być posłami, muszą zrezygnować z pozycji prokuratora w stanie spoczynku, co będzie się łączyć przede wszystkim z rezygnacją z pobieranego uposażenia i kilku innych przywilejów. Panowie posłowie elekci, a zarazem prokuratorzy w stanie spoczynku, jakby naprawdę nie rozumieli, o co chodzi, deklarują, że gotowi są zrezygnować… z poselskiego uposażenia, a pobierać dalej dwa razy większe od poselskiego uposażenie prokuratorskie. No i rzecz jasna krzyczą wniebogłosy, że Platforma ich prześladuje. Oczywiście z przyczyn politycznych. Tymczasem 27-osobowy sejmowy klub SLD wybrał nowego starego przewodniczącego, Leszka Millera. Czy to ten zapowiadany początek procesu jednoczenia lewicy? Na razie Leszek Miller ponownie na dobre zjednoczył się z SLD. Za to w polityce zagranicznej bez zmian. Litwę traktujemy niemal jak kolonię. By zachęcić obywateli litewskich narodowości polskiej do posyłania dzieci do szkół z polskim językiem nauczania, polski rząd, nie pytając Litwinów o zdanie, postanowił obdarować tegorocznych polskich pierwszoklasistów zasiłkiem w wysokości 230 euro na łebka. Zlekceważono litewski system prawny, bo co nas obchodzą jakieś prawa na Litwie! Litwini znieśli to z pokorą, zauważyli jednak nieśmiało, że może wypłacanie zasiłków obywatelom innego państwa powinno być jakoś uzgodnione. Zaproponowali podpisanie porozumienia w tej sprawie, legalizującego fakt dokonany. Ale nawet ten akt dobrej woli został u nas natychmiast zinterpretowany, że oto Litwini „szukają zastępczego tematu”, a może w gruncie rzeczy „chcą w tej drodze zniechęcić do korzystania z pomocy z Polski”. Polska jest 10 razy większa od Litwy. Co byśmy powiedzieli, gdyby rząd tylko dwa razy większych od nas Niemiec zaczął wypłacać

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2011, 43/2011

Kategorie: Felietony, Jan Widacki
Tagi: Jan Widacki