Jastrząb McCain i ugodowi Demokraci

Jastrząb McCain i ugodowi Demokraci

Polityka obronna USA w kampanii wyborczej Polityka obronna Stanów Zjednoczonych odgrywa znaczącą rolę w tegorocznej kampanii wyborczej w USA, i to z kilku względów. Po pierwsze, Stany Zjednoczone są zaangażowane w dwie wojny, w Iraku i w Afganistanie, które budzą kontrowersje w społeczeństwie amerykańskim. Po drugie, prezydent George W. Bush doprowadził do największych od trzech dekad wydatków na obronę, co spowodowało wysoki deficyt budżetowy. Po trzecie, Stany Zjednoczone mają z niektórymi krajami, np. Iranem, napięte stosunki, które mogą przerodzić się w otwarty konflikt, co rodzi pytanie, czy będą w stanie otworzyć kolejny front walki przy obecnym stanie sił zbrojnych. Batalia o Irak Cała trójka kandydatów, senatorowie Barack Obama, Hillary Clinton i John McCain, w różnym stopniu dystansowali się od polityki obronnej obecnej administracji. Kandydat Republikanów John McCain w odróżnieniu od swych demokratycznych oponentów opowiada się za długą obecnością militarną USA w Iraku i Afganistanie. Wprawdzie zapewnia, że wojska amerykańskie nie powinny pozostać w Iraku ani godziny dłużej, niż potrzeba, ale w jednym ze swoich przemówień powiedział, że może to potrwać nawet sto lat. McCain był zwolennikiem zwiększenia w 2007 r. liczby wojsk amerykańskich w Iraku o ponad 20 tys. Popiera on stanowisko gen. Davida H. Petraeusa, do niedawna dowódcy wojsk amerykańskich w Iraku, domagającego się wstrzymania zapowiedzianego przez Busha wycofania tych 20 tys. dodatkowych żołnierzy wysłanych do Iraku w 2007 r. Obama, a wcześniej też Hillary Clinton, opowiada się za szybkim wycofaniem wojsk amerykańskich z Iraku. Obama mówi, że z chwilą gdy zasiądzie w Białym Domu, co miesiąc będzie wycofywał jedną-dwie brygady i w ciągu 16 miesięcy zakończy operację. Pozostawi w Iraku jedynie niewielkie oddziały dla ochrony ambasady i personelu amerykańskiego. Jest przeciwny zainstalowaniu stałych amerykańskich baz wojskowych w Iraku, do czego zmierza administracja Busha. I Obama, i Clinton opowiadają się za przesunięciem sił i środków z Iraku do Afganistanu, który uważają za priorytetowy front walki z terroryzmem, oraz za większym zaangażowaniem dyplomacji w stabilizację sytuacji na Bliskim Wschodzie. Ile dla Pentagonu? Przedmiotem krytyki ze strony Demokratów są horrendalne wydatki na obronę. Od czasu terrorystycznego ataku na USA 11 września 2001 r. do chwili obecnej Stany Zjednoczone wydały na operacje militarne za granicą ponad 700 mld dol. Projekt budżetu na rok 2009, jaki przedłożył już Kongresowi prezydent Bush, przewiduje w sumie ponad 800 mld dol. na cele obronne. Rząd zaciąga nowe pożyczki. Dług publiczny Stanów Zjednoczonych osiągnął w maju br. niebotyczną wysokość 9,4 bln dol. i ciągle wzrasta. Demokraci w swoim programie wyborczym przewidują zwiększenie wydatków na cele społeczne, na ochronę zdrowia, na edukację. Jest to możliwe pod warunkiem redukcji wydatków na obronę. Należy się spodziewać, że będą w Kongresie ograniczać wydatki Pentagonu. Rosja, Chiny, Kuba W toku dotychczasowej kampanii pojawiły się różnice między kandydatami odnośnie do przyszłej strategii amerykańskiej (Grand strategy). Obama w swej programowej książce pt. „Odwaga nadziei” pisze, że ciągle „mamy tendencję do oceny krajów i konfliktów przez pryzmat zimnej wojny, naszej promocji kapitalizmu w stylu amerykańskim i wielonarodowych korporacji. Tolerujemy od dłuższego czasu tyranię, korupcję i degradację naturalnego środowiska, jeżeli to służy naszym interesom”. Nic więc dziwnego – pisze on dalej – że „narasta opór przeciw Stanom Zjednoczonym jako jedynemu supermocarstwu na świecie”. Barack Obama i Hillary Clinton obiecują, że będą konsultować się z sojusznikami, odejdą od bushowskiego unilateralizmu i przywrócą Stanom Zjednoczonym prestiż w świecie, który obniżył się na wszystkich kontynentach w czasie prezydentury Busha. Demokraci opowiadają się za wykorzystaniem dyplomacji w rozwiązywaniu napięć i konfliktów międzynarodowych. John McCain podobnie jak Bush jest przeciwny jakimkolwiek rozmowom np. z Kubą czy Iranem. Obama natomiast wielokrotnie powtarzał, że gotów jest spotkać się np. z prezydentem Iranu Ahmadineżadem czy Fidelem Castro, by w drodze negocjacji szukać rozwiązania istniejących problemów. Nie wyklucza on użycia siły, ale tylko jako ostateczność. Jeżeli chodzi o stosunki z Rosją, to McCain zajmuje bardziej jastrzębie stanowisko aniżeli Demokraci. Opowiada się on za usunięciem Rosji z Grupy G-8, twierdząc, że Rosja nie jest państwem w pełni demokratycznym, i proponuje włączyć do tej grupy zamiast Rosji Brazylię i Indie. McCain zarzuca Rosji, że napina muskuły i demonstruje

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2008, 26/2008

Kategorie: Świat