Jeden elektorat, ich trzech

Jeden elektorat, ich trzech

Jeżeli Andrzej Olechowski chce zbudować swój obóz, musi najpierw rozbić UW i SKL Z Andrzejem Olechowskim jest kłopot. Ten kłopot dotyczy nie tylko znacznej części klasy politycznej, ale i jego samego. Bo w wyborach prezy­denckich dostał za dużo głosów, by można go zlekceważyć i przejść nad nim do porządku dziennego. Ale dostał ich za mało, by teraz mógł dyktować swoje warunki. Wiedzą to politycy – Unii Wolności, AWS-u, wie także sam zainteresowany. Mamy więc polityczną rozgrywkę. Atuty Olechowskiego są w niej znane: 17% poparcia w wyborach prezydenc­kich to bardzo ładny rezultat, o którym Unia Wolności w dzisiejszej sytuacji mogłaby tylko marzyć. Do tego do­rzućmy jeszcze jedno: Olechowski jest popularnym w Polsce politykiem, niezgranym, a to zawsze przekłada się na liczbę mandatów. Ale w tym targu równie mocnymi ar­gumentami dysponują UW i SKL. Wy­bory parlamentarne, samorządowe – jak dowodzą chociażby losy BBWR-u Le­cha Wałęsy z roku 1993 czy Partii X Sta­na Tymińskiego, ROP-u Jana Olszew­skiego z roku 1995 i 1997, czy też losy ugrupowania Macieja Jankowskiego we wrześniowych wyborach samorządo­wych w Warszawie – wygrywają dobre partyjne machiny. W Polsce jest ich kil­ka – AWS, SLD, Unia Wolności, PSL. Koniec, kropka. Andrzej Olechowski podczas ostatniej swojej konferencji przed 8 października przyznał, że naj­więcej kłopotów sprawił mu brak zorga­nizowanych struktur. Dodajmy do tego, że te struktury, które miał, tworzyli lu­dzie związani z UW. Co więc osiągnął­by bez nich? PLAN OLECHOWSKIEGO,  CZYLI RAZEM Oczywiście, trudno przypuszczać, by Andizej Olechowski nie zdawał sobie z tego wszystkiego sprawy, a tym bardziej z faktu, że zapał jego zwolen­ników z kampanii prezydenckiej słab­nie z każdym dniem. Dlatego też nie czekał dwa tygodnie na ogłoszenie, co dalej zamierza zrobić. I już w piątek, nomen omen, trzynastego, na konferen­cji prasowej, ogłosił swój plan. – Wybory pokazały, że istnieje w Pol­sce trzymilionowy elektorat środka – mówił. – Lepiej wykształcony i młod­szy, przywiązany do wartości liberal­nych w gospodarce i wartości konser­watywnych w życiu społecznym. Ten elektorat jest większy niż wpływy SKL i UW, razem wziętych. (…) Dotychcza­sowa polityczna reprezentacja tego elektoratu okazała się niewystarczająca i nie najlepszej jakości. Dlatego też zwróciłem się listownie do Leszka Bal­cerowicza i Jana Marii Rokity o pracę nad skoordynowaniem reprezentacji politycznej środka. Innymi słowy: Olechowski zapro­ponował zawiązanie trójprzymierza Unii Wolności, AWS-u i siebie same­go, które w wyborach parlamentar­nych (odbędą się one, jego zdaniem, na wiosnę) zagospodarowałoby prze­strzeń między SLD Leszka Millera a AWS-em Mariana Krzaklewskiego. (“To przynajmniej 25% głosów”, twierdzi Maciej Jankowski). Propozycja Olechowskiego zawiera­ła kij i marchewkę. – Zapewniłem lide­rów obu partii o naszej dobrej woli, o swojej bezinteresowności – mówił. – Moje zainteresowania i kompetencje angażują się w innych obszarach niż polityka partyjna. I dodawał, że nie za­mierza ubiegać się o mandat parlamen­tarzysty. To była marchewka. Kij zaś wyglądał zupełnie inaczej: – Nie jest moją intencją zakładanie partii – zazna­czał. – Nie mogę jednak wykluczyć, że jeżeli nie dojdzie do porozumienia z SKL i UW, do utworzenia wspólnej reprezentacji politycznej środka, wów­czas ludzie zgromadzeni w moich ko­mitetach wyborczych będą się aktywi­zować i zdecydują się założyć partię. Propozycja Olechowskiego postawi­ła pod ścianą (a przynajmniej takie by­ło jej zamierzenie) liderów UW i SKL. Oznaczała bowiem prostą alternatywę: albo, panowie, zawiązujemy koalicję pod moim patronatem, albo też zakła­dam własną partię, która zabierze wam wyborców. Więcej, propozycję tę moż­na czytać jako coś bezalternatywnego: bo w jednym i w drugim wariancie jest ona zapowiedzią prób rozbicia AWS-u, SKL-u i UW. Dziennikarze pytali więc Olechow­skiego, czy nie rozbija AWS-u? A on odpowiadał: – Nie mam wrażenia, byśmy mówili o rozbiciu. Mówimy naj­wyżej o takim skonsumowaniu rzeczy­wistości i takim opisaniu SKL-u, jakim on rzeczywiście jest. W AWS SKL nie czuję się najlepiej. Z drugiej strony, na czele Unii Wolności stoi człowiek, któ­ry nie kieruje się sprawami ambicjonal­nymi, ale ideowy, oddany sprawom programowym i dobrej reprezentacji politycznej środka ten program realizu­jącego. Mamy więc szczególnie dobry moment na tego typu inicjatywę. ROZBIĆ AWS? Tyle Olechowski. Piłka jest więc te­raz po stronie SKL-u i UW. Zacznijmy od tego pierwszego. SKL znajduje

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 42/2000

Kategorie: Sylwetki