Jest tylko jedno wejście i tylko jedno wyjście

Jest tylko jedno wejście i tylko jedno wyjście

Pracownicy konsulatu przekonywali, że wina za zaginięcie leży po stronie rodzeństwa Danka odbiera SMS-a od kolegi – Marka S. „Co słychać?” Od razu oddzwania. – Jestem w wąwozie Samaria. Zgubiliśmy się. Przewodnik poszedł sobie w cholerę. Jak go znajdę, skopię mu tyłek – mówi wściekła. Jest sobota, około południa. Upał na Krecie sięga 40 st. Danka głośno, z trudem oddycha. Wyraźnie słychać, że jest zmachana. Rozmowa jest bardzo krótka. Kolega nie jest zaniepokojony. Kobieta jest energiczna, przebojowa. Potrafi sobie radzić. Na wyjeździe jest z bratem. Kilka godzin później znajomy dzwoni jednak do Danki, by sprawdzić, czy u niej wszystko w porządku. Telefon jest poza zasięgiem sieci. Do głowy mu jednak nie przychodzi, że dzieje się coś złego. 30 godzin później, w nocy z niedzieli na poniedziałek, wspólnik Danuty, Bronisław Wiśniewski, odbiera telefon od Anny D. – Powiedziała, że poznała Danusię na wakacjach w Grecji. Dostała od niej wizytówkę, dlatego miała do mnie numer. Była zaniepokojona, bo pojechali na wycieczkę do wąwozu Samaria, ale Danusia nie wróciła z całą grupą i od tamtej pory nikt nie widział jej w hotelu, a pokój jest zamknięty – relacjonuje. Razem z Danutą Sawicką prowadzi we Wrocławiu biuro obrotu nieruchomościami. Bardzo dobrze się znają. Jej telefon milczy, dlatego wie, że musiało stać się coś złego. 10 lipca 2007 r. 42-letnia Danuta Sawicka leci z bratem Markiem na dwutygodniowy urlop na Kretę. To była nauczycielka, która postanowiła zmienić zawód i wraz ze znajomym otworzyła biuro obrotu nieruchomościami. (…) Rodzeństwo mieszka w jednym z hoteli w małym kurorcie Agia Pelagia. Danuta miała jechać na wakacje ze swoim partnerem Jackiem, ale ostatecznie zabiera o trzy lata młodszego brata, który od lat choruje na padaczkę. Bierze leki i od dłuższego czasu nie miał ataków. 21 lipca, w sobotę rano, wraz z 30-osobową grupą polskich turystów rodzeństwo rusza autokarem do oddalonego o ok. 160 km wąwozu Samaria. Grupą opiekuje się 21-letni pilot Piotr P., student z Krakowa. Ma znikome doświadczenie. To jego druga wycieczka. Dopiero od tygodnia przebywa na Krecie. Do Samarii docierają po niemal trzech godzinach, tuż przed 10.00. Danuta Sawicka dzwoni do swojego partnera Jacka i przekazuje mu, że idzie z bratem do wąwozu. Położony na zachodniej części wyspy w Górach Białych wąwóz Samaria to drugie najczęściej odwiedzane przez turystów miejsce na Krecie. Popularnością przewyższa go jedynie pałac Minosa w Knossos. (…) Organizatorzy wycieczek namawiają do odwiedzenia tego najdłuższego w Europie wąwozu, nie zawsze informując o tym, że to trudna wyprawa. Długość trasy: 18 km. Czas marszu: ok. 6 godzin. Temperatura w ciągu dnia: do 45 st. Trasa: po kamieniach, wodzie, śliskich głazach, w ostrym słońcu, wąskimi dróżkami ograniczonymi z obu stron przez wysokie ściany skalne. Zaczyna się w Xyloskalo, a kończy w wiosce Agia Roumeli nad Morzem Libijskim. Do wąwozu jest tylko jedno wejście i prowadzi w dół. Po bokach są wysokie, pionowe klify, na które mogłaby się wspiąć tylko osoba ze specjalistycznym sprzętem. Jeśli idziesz w górę, to znaczy, że idziesz w złą stronę. Cena za zwiedzanie Samarii w 2007 r.: 25 euro od osoby plus bilet na miejscu dla dorosłego – 5 euro. Autokar podwozi polską grupę do miejscowości Omalos, a konkretnie do Xyloskalo, gdzie zaczyna się szlak wiodący wąwozem. Pilot liczy turystów i informuje ich, że muszą kupić bilety wstępu do Parku Narodowego Samaria i zachować je do końca marszu. Są białe, kartonikowe, a każdy składa się z dwóch części. Na obu jest numer seryjny oraz data wejścia do wąwozu. Obok grafika kozy i wysokich klifów. Jeden fragment strażnik odrywa przy wejściu. Drugi – na końcu trasy. Dzięki temu wiadomo, czy ktoś nie został w wąwozie. W sezonie letnim trasa jest czynna do godziny 16.00. Danuta i Marek zabierają ze sobą 2 litry wody. Ona ma na głowie chustkę, a na nogach buty sportowe. On – czapkę i sandały. Pilot informuje grupę, że po wyjściu z wąwozu mają się spotkać w tawernie Kri-Kri w wiosce Agia Roumeli. Nie mogą się spóźnić, ponieważ park narodowy jest czynny do 16.00, a o 18.00 odpływa prom, którym dopłyną do czekającego na parkingu w Chora Sfakion autokaru. Grupa

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2023, 35/2023

Kategorie: Świat