35/2023

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Kultura Wywiady

Chłopięcy świat

Dzieci w filmach kreuje się na bardziej naiwne, niż są naprawdę Damian Kosowski – reżyser i scenarzysta Spotykamy się kilka dni po tym, jak zdobyłeś Nagrodę im. Zuzanny Jagody Kolskiej na festiwalu Nowe Horyzonty. Co sądzisz o festiwalowych konkursach – to bardziej niezdrowa rywalizacja i uprzedmiatawianie sztuki czy szansa na wyróżnienie i większą rozpoznawalność? – Festiwalowa selekcja ma charakter obiektywny. Nagrody to już inna sprawa. Decyduje o nich kilka osób, które mają określony gust, nastrój danego dnia. I te czynniki kierują nimi przy wyborze zwycięzcy. Oczywiście bardzo miło dostać nagrodę, ale widziałem pozostałe filmy z sekcji Shortlista i nie uważam, żeby były gorsze od mojego. Z drugiej strony festiwalowe wyróżnienia i idąca za nimi rozpoznawalność sprawiają, że poznałem wielu świetnych ludzi ze środowiska filmowego, którzy już kojarzyli moje krótkie metraże. Udało mi się też nawiązać przyjaźnie z innymi młodymi twórcami, niekoniecznie byłymi studentami łódzkiej Filmówki. Udzielamy sobie nawzajem wsparcia, nie tylko psychicznego, ale i zawodowego. Festiwale są o tyle ważne, że gdybym nie pokazał filmów poza murami szkoły, zobaczyłaby je wyłącznie garstka osób, które znają mnie i moją wrażliwość. Rozmowy z publicznością pozwalają ci przejrzeć się w oczach innych ludzi, stykających się z twoim kinem po raz pierwszy. W filmie „Stwór”,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

(Nie)zdrowy seks

W pierwszym półroczu 2023 r. odnotowano czterokrotnie więcej zarażeń chorobami wenerycznymi niż rok wcześniej. Winny jest m.in. brak edukacji seksualnej Z raportów Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego wynika, że liczba zakażeń chorobami wenerycznymi wystrzeliła rok do roku niczym rakiety Elona Muska w kosmos. Od stycznia do końca czerwca 2023 r. wykryto dwukrotnie więcej przypadków samej kiły niż w tym samym okresie w 2022 r. Zaobserwowano również wzrost zachorowań na inne częste choroby weneryczne. Przypadków rzeżączki jest w tym roku prawie pięciokrotnie więcej niż w 2022 r. – 757, podczas gdy w 2022 r. 174. Jest też spory problem z chlamydiozą (270 przypadków w 2023 r. i 180 w 2022 r.). Dane są o tyle zastanawiające, że największy wzrost zachorowań na choroby weneryczne odnotowuje się zwykle w okresie powakacyjnym. Lato sprzyja przygodnym kontaktom i bardziej ryzykownym zachowaniom seksualnym. Dlaczego więc już przed wakacjami mieliśmy tyle zakażeń? Rosnące statystyki – Widoczny wzrost wykrywanych zakażeń to złożony problem. Po pierwsze, wiąże się ze wzrastającą wykrywalnością chorób wenerycznych. Ta zaś wynika z większej świadomości społecznej. Widać ją w kontakcie z pacjentami, którzy coraz chętniej badają swoje dolegliwości, pojawiające się w różnych częściach organizmu. Zwiększyły się także możliwości i dostępność badań

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Stanisław Filipowicz

Zachód z pokładu parowca płynącego po Wiśle

Obserwując zaangażowanie, z jakim nasi politycy podkreślają swoją przynależność do świata Zachodu, można rzec: spełniło się wielkie marzenie. A jednak licho nie śpi – życie nieustannie płata nam figle. Pojawiają się otóż dzisiaj – i to wcale nie tak rzadko – poglądy, które spowodować mogą spory zamęt. Charakterystycznym elementem światopoglądowego klimatu Zachodu staje się powoli przekonanie o nieistnieniu Zachodu, przynajmniej w takim kształcie, w jakim imaginują go sobie polscy politycy, pozostając w modlitewnym transie. Do repertuaru języka angielskiego weszło ciekawe i znamienne określenie – unthinking of the West, a więc „odmyślenie Zachodu”. Od razu widzimy, że chodzi tu o zamysł burzycielski. Zgorszeni entuzjaści ślepej wiary zakrzykną pewnie: bluźnierstwo! Trucicielskie podszepty należy odrzucić, Zachód jest i basta! Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 35/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Głos nie taki silny

Skrajna prawica w Hiszpanii tym razem nie stworzy rządu. Ale jej śmierci też nie można jeszcze ogłaszać Przez pierwsze 48 godzin było sensacyjnie. Wprawdzie na czele znalazła się zgodnie z przewidywaniami prawicowa Partia Ludowa (Partido Popular – PP), a zdobyte przez nią 33,1% poparcia też pokrywało się mniej więcej z sondażowymi szacunkami z ostatnich kilku tygodni, dalej jednak zrobiło się nerwowo, bo choć zgadzały się miejsca, to procenty i liczby mandatów wydawały się wyjęte z wyborów przeprowadzonych w innych czasach. A na pewno nie w rozpalonym roku 2023, w którym cały Stary Kontynent brunatnieje. Zaraz za ludowcami uplasowali się współrządzący Hiszpanią od 2019 r. socjaliści z Partido Socialista Obrero Español (PSOE), ale ich wynik przebił sondażowy sufit. 31,7% poparcia, o 6-7 pkt proc. więcej, niż przewidywały badania opinii, i aż 121 mandatów w 350-osobowej Izbie Deputowanych. To rezultaty lepsze niż w poprzednich wyborach, w których przecież sięgnęli po władzę. Trzecie miejsce i następna sensacja – zajęła je skrajnie prawicowa formacja Vox, z zaledwie 12,4% głosów, o muśnięcie (0,1%) wyprzedzając lewicową koalicję Sumar. Radykałowie stracili więc wobec przewidywań jakieś 4 pkt proc., ich stan posiadania w Kortezach zmniejsza się aż o 19 mandatów. Europa bierze

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Historia

Zagrodnik i plenipotent gromadzki

Legenda Jakuba Szeli Próba rekonstrukcji biografii Jakuba Szeli obarczona jest wieloma trudnościami. Po pierwsze, Szela był niepiśmienny, nie pozostawił więc potomnym prawie żadnych egonarracji, czyli źródeł przez siebie wytworzonych. Po drugie, i co ważniejsze, przez ponad 175 lat narosło wokół niego tyle mitów, że trudno wydzielić z jego życiorysu elementy fantastyczne. (…) Zanim jednak przejdziemy do legend o Szeli, spróbujmy ustalić kilka podstawowych faktów. Te znane są przede wszystkim dzięki pracom Tomasza Szuberta, który w 2013 r. na łamach „Kwartalnika Historycznego” i „Przeglądu Historycznego” przekonująco wypełnił luki w życiorysie Szeli, po czym w 2014 r. wydał jego pierwszą (!) biografię naukową. Do tego czasu wiele elementów życiorysu Szeli pozostawało niejasnych i nawet „Polski Słownik Biograficzny” nie podawał jednej daty jego urodzin i śmierci ani pewnych informacji o jego żonach i dzieciach. Osiągnięciem Szuberta jest m.in. ustalenie najbardziej prawdopodobnej daty urodzin „króla chłopów” na 14 lipca 1787 r., czyli dzień imienin Jakóba, bo tak do reformy języka polskiego z 1936 r. zapisywano to imię. Najbardziej prawdopodobnej, gdyż w literaturze długo funkcjonowała data 15 listopada, która wynikała z dwóch błędów w odczytaniu źródeł. Pierwszy wziął się z prozaicznej omyłki rozszyfrowania zapisu miesiąca. Drugi z niedostrzeżenia faktu, że do ok.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Andrzej Romanowski Felietony

O koniokradach

Jakiś czas temu pewien publicysta (bardzo przeze mnie ceniony) ogłosił w pewnym organie prasowym (bardzo przeze mnie cenionym) opowieść o zasłużonej rodzinie, której przodkiem był – niestety – komunista. Publicysta tłumaczył: „W kapitalizmie wielkie rodziny miały za przodków koniokradów i innych łobuzów”. Zatem w tych felietonach trzeba się wziąć i za koniokradów. Zdawałoby się, że samo powstanie III Rzeczypospolitej uwolni nasz dyskurs od tendencji, którą była nasycona zarówno oficjalna mowa w PRL, jak i mowa solidarnościowa, wzięta w kleszcze politycznej poprawności. Zdawałoby się – co więcej – że ośmiolecie rządów PiS uodporni nas na wszystkie ideologiczne dyskursy. Tymczasem nic z tych rzeczy: fenomenem komunizmu nikt sobie nie zaprząta głowy, a słowo „komunista” nadal funkcjonuje wyłącznie jako wyzwisko. Oczywiście jestem stronniczy, bo z przyzwoitego artykułu wyciągam dwa niefortunne słowa. Ale jeżeli całość jest przyzwoita, to przecież jeszcze gorzej. Bo znaczy to, że wywód najbardziej nawet sensowny potrafi być zatruty. Że wraz z przyzwoitością łykamy także zatrute ziarna. Że wracamy do zatrutej humanistyki, za którą tylu z nas atakowało PRL. Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 35/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym. a.romanowski@tygodnikprzeglad.pl

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kościół

Koniec „Kościoła w Kościele”

Franciszek zdetronizował Opus Dei Korespondencja z Rzymu Papież Franciszek wybrał sezon ogórkowy, aby dyskretnie rozwiązać problem Opus Dei, wyniesionego do rangi prałatury personalnej w 1982 r. przez Jana Pawła II. List apostolski w formie motu proprio (łac. z własnej inicjatywy), ogłoszony przez Franciszka 8 sierpnia br., zrównuje prałatury personalne z publicznymi stowarzyszeniami kleryckimi na prawie papieskim, nowelizując kanony 295. i 296. Kodeksu prawa kanonicznego. Dotychczas była tylko jedna taka struktura – Prałatura Świętego Krzyża i Opus Dei, zwana w skrócie Opus Dei (łac. Dzieło Boże), ale przepisy kościelne przewidywały możliwość tworzenia podobnych jednostek terytorialnych i kanonicznych. Jak twierdzi portal misyjne.pl, „Najnowszy dokument papieski oznacza w istocie zakończenie istnienia Dzieła Bożego  (…) w jego dotychczasowym kształcie jako odrębnej jednostki kościelnej na prawach diecezji z własnym biskupem i duchowieństwem oraz licznym gronem świeckich”. Według misyjne.pl w nowym ujęciu do tej organizacji mogą być włączani tylko duchowni, a zatem Opus Dei zostało pozbawione świeckich, którzy dotychczas stanowili jego siłę. Sami zainteresowani twierdzą, że zmiany nie są aż tak radykalne, i nie chcą wchodzić w polemikę z biskupem Rzymu. Sierpniowy list papieża jest kontynuacją innych reform Franciszka – przede wszystkim konstytucji

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj Wywiady

Demokratyczne i świeckie państwo prawa to moje polityczne credo

JEDNA DANUTA WANIEK TROJE JAN ORDYŃSKI DOMINIKA RAFALSKA PAWEŁ SĘKOWSKI Fragmenty obszernego wywiadu, który w całości można przeczytać w numerze 2/2023 „Zdania” – w wersji papierowej do nabycia w Empikach, w wersji elektronicznej na sklep.tygodnikprzeglad.pl. (…) DOMINIKA RAFALSKA: W 1967 r. wstępuje pani do PZPR. DANUTA WANIEK: – Tak, na Wydziale Prawa, rekomendowała mnie do PZPR ówczesna docent Janina Zakrzewska. Później profesorka i sędzia Trybunału Konstytucyjnego. Chodziłam do niej na seminarium z prawa państwowego, imponowała mi jednoznacznością przekonań, na zajęciach mówiła o PZPR „moja partia”. I nagle, w trakcie mojego okresu kandydackiego, po wydarzeniach marcowych zmieniła się sytuacja polityczna na Uniwersytecie, zmieniła się również sytuacja samej Janiny Zakrzewskiej. Nagle z czołowej postaci na wydziale staje się osobą politycznie podejrzaną, co miało konsekwencje dla jej seminarzystów, ponieważ nikomu z seminarium prof. Zakrzewskiej nie zaproponowano stażu na uczelni. Byliśmy, że tak powiem, naznaczeni politycznie. (…) W ten sposób 1968 r. zadecydował o moich przyszłych losach. Z tym że akurat w tamtym momencie mi to odpowiadało, bo szłam na Politechnikę trzy razy w tygodniu, więc mogłam pogodzić opiekę nad dzieckiem i pracę zawodową. PAWEŁ SĘKOWSKI: Czy decyzję o wstąpieniu do partii podjęłaś zupełnie samodzielnie, czy była w tym jakaś zachęta prof. Zakrzewskiej? WANIEK: – Zakrzewska zwracała uwagę swoim

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Jest tylko jedno wejście i tylko jedno wyjście

Pracownicy konsulatu przekonywali, że wina za zaginięcie leży po stronie rodzeństwa Danka odbiera SMS-a od kolegi – Marka S. „Co słychać?” Od razu oddzwania. – Jestem w wąwozie Samaria. Zgubiliśmy się. Przewodnik poszedł sobie w cholerę. Jak go znajdę, skopię mu tyłek – mówi wściekła. Jest sobota, około południa. Upał na Krecie sięga 40 st. Danka głośno, z trudem oddycha. Wyraźnie słychać, że jest zmachana. Rozmowa jest bardzo krótka. Kolega nie jest zaniepokojony. Kobieta jest energiczna, przebojowa. Potrafi sobie radzić. Na wyjeździe jest z bratem. Kilka godzin później znajomy dzwoni jednak do Danki, by sprawdzić, czy u niej wszystko w porządku. Telefon jest poza zasięgiem sieci. Do głowy mu jednak nie przychodzi, że dzieje się coś złego. 30 godzin później, w nocy z niedzieli na poniedziałek, wspólnik Danuty, Bronisław Wiśniewski, odbiera telefon od Anny D. – Powiedziała, że poznała Danusię na wakacjach w Grecji. Dostała od niej wizytówkę, dlatego miała do mnie numer. Była zaniepokojona, bo pojechali na wycieczkę do wąwozu Samaria, ale Danusia nie wróciła z całą grupą i od tamtej pory nikt nie widział jej w hotelu, a pokój jest zamknięty – relacjonuje. Razem z Danutą Sawicką prowadzi we Wrocławiu biuro obrotu nieruchomościami. Bardzo dobrze

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj Wybory 2023 Wywiady

Ze Strajku Kobiet do Sejmu

Kto nie zna prawdziwej historii Warmii i Mazur, ten nie rozumie ich mieszkańców Bożena Przyłuska – kandydatka Lewicy do Sejmu, okręg nr 35, pozycja 3 (miasta i powiaty: Olsztyn, Ełk, Nidzica, Giżycko, Gołdap, Kętrzyn, Mrągowo, Olecko, Pisz, Szczytno i Węgorzewo) W poprzednich wyborach do Sejmu kandydowała pani z Warszawy. Dziś – z Warmii i Mazur. To wygląda na zesłanie. – W tym moim kandydowaniu z okręgu nr 35 nikt, ani prokurator, ani nikt z Lewicy, nie maczał palców. Sama przyszłam i zaproponowałam, żeby umieścić mnie na liście warmińsko-mazurskiej, dlatego że na tym terenie od kilku miesięcy mieszkam. Przez dwa lata remontowałam dom i teraz chcę spędzić tam dużą część swojego życia. Muszę też być w Warszawie, ale ona od miesięcy jest dla mnie i mojej rodziny domem numer dwa. Zmieniła pani miejsce zamieszkania, ale chyba nie zapatrywania? – Nie! Jestem zupełnie nieobrotowa. Zainteresowania – to znaczy prawa kobiet, świeckie państwo – pozostają jako naczelne i niezmienne. Aż tak PiS zalazło pani za skórę, że została pani jedną z organizatorek Strajku Kobiet? – To, co się dzieje od ponad czterech lat, to jazda walcem po prawach człowieka. I nie dotyczy to wyłącznie kobiet, bo również społeczności LGBT. Coś mogę na ten

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.