Jestem brudna i zepsuta

Jestem brudna i zepsuta

Nikt z nas nie ma prawa stanąć przeciwko wszystkim jako ten jedyny czysty Katarzyna Nosowska (ur. w 1971 r. w Szczecinie) – autorka tekstów, wokalistka, jedna z najciekawszych postaci polskiej sceny rockowej. Znana przede wszystkim z działalności w zespole Hey, ale także z albumów z muzyką elektroniczną wydanych pod własnym nazwiskiem: „puk.puk” (1996), „Milena” (1998) i „Sushi” (2000). Gościnnie występowała na płytach wielu wykonawców, m.in. Świetlików, Ścianki, Voo Voo, Piotra Banacha, Pidżamy Porno czy Dezertera. Laureatka wielu nagród, m.in. Paszportu „Polityki” i kilkunastu Fryderyków. Ostatnia płyta Hey z końca 2005 r. nosi tytuł „Echosystem”.   – Byłaś na ostatniej Paradzie Równości w Warszawie? – Nie byłam, ponieważ grałam koncert w innym mieście. – A duchowo? – Duchowo byłam, choć nie przepadam za ostentacją. Nie sądzę, by podczas takiej manifestacji koniecznie trzeba było padać sobie w objęcia i całować się ze swoją dziewczyną czy chłopakiem. Chodzi przecież o coś znacznie głębszego. O wolność człowieka. W tym sensie solidaryzuję się z protestującymi, którzy o nią walczą. – A czujesz, że wolność jest w Polsce zagrożona? – Inaczej nie byłoby takich demonstracji. Myślę jednak, że największym wrogiem wolności jednostki jest sama jednostka, bo prawdziwą wolność tylko my sami możemy sobie zagwarantować. Chociaż człowiek, który chce swobodnie się wypowiadać i zachowywać, musi liczyć się z tym, że zostanie to przez jakieś kręgi wyszydzone lub potępione. Prawdziwa wolność jest dla ludzi odważnych, którzy potrafią za swoje czyny czy słowa brać nawet gorzką odpowiedzialność. – Patrząc na rosnącą falę protestów przeciwko obecnej władzy, można przypuszczać, że takich ludzi jest coraz więcej. – Tak, tylko że z drugiej strony nasze czasy są bardzo dziwne, wręcz zmuszające do tego, by przynależeć do grupy, zlewać się z tłumem. A to przecież zaprzeczenie wolności. Ludzie w ogóle zachowują się w dzisiejszym świecie nieracjonalnie, gonią za czymś, są zniewoleni przez codzienność. Nie potrafią nawet na najbardziej podstawowym, prywatnym poziomie czuć się wolni. Pracują w miejscach, których nie cierpią, robią rzeczy, których nie znoszą, kosztem rodziny polują na pieniądze. W tym sensie uważam, że wolność w Polsce jest zagrożona. – Że ludzie sami w sobie nie dojrzeli do wolności? – Otóż to. To jest bardziej skomplikowany problem niż doczesność polityczno-społeczna. – Ale kiedy na przykład młodzi ludzie, uczniowie idą protestować przeciwko ministrowi edukacji, Romanowi Giertychowi, robią to pod prąd. – Na pewno nie chciałabym, żeby wysiłki, które wkładam w wychowanie syna, zostały zaprzepaszczone przez instytucję, jaką jest szkoła. To jest dla mnie wyzwanie, żeby dać mu w domu tak silną podstawę pod przyszłe życie, by był impregnowany na negatywne wpływy z zewnątrz. – Na idee Giertycha? – Na przykład. Ale ja nie lubię egzaltacji. Jestem przekonana, że część tych protestujących uczniów kręci przede wszystkim to, że nie pójdą do szkoły, a idea sprzeciwu nie jest dla nich tak naprawdę istotna. – Nie wierzysz w młodzież? – Tego nie powiedziałam. Mam po prostu wrażenie, że my w ogóle jako społeczeństwo lubimy dym. Widzimy to na stadionach, na różnych wiecach. Byle coś się działo, byle były emocje: może policja przyjdzie z pałami, trzeba będzie uciekać i będzie zabawa? Dlatego nie chcę takich protestów ulicznych traktować do końca poważnie, zwłaszcza że jestem głęboko przekonana, że władza ma to w nosie. Jeśli miałabym postawić jakąś osobistą diagnozę Polski, to powiedziałabym, że niemal wszyscy w tym kraju uprawiają niepotrzebny nikomu, zatrważający rodzaj zabawy czy wygłupu. Na wewnętrznej emigracji – A co jest ważne? Pewnie kiedy na początku lat 90. zaczynałaś karierę, było to coś innego niż dziś, ale ciekaw jestem, co artystka zaangażowana w swoją sztukę, myśląca, twórcza sądzi o tym wszystkim. Przecież nie śpiewasz w próżnię. – Mnie interesuje przede wszystkim człowiek ze swoimi lękami, fobiami i pragnieniami, jego bliskie relacje z innym człowiekiem. Nie interesuje mnie społeczeństwo, tylko jednostka. Jeśli pytasz mnie o to, kim jestem dziś, przyznam, że przechodzę teraz trudny okres, jestem w bardzo dziwnym momencie swojego życia. Jestem przerażona, ale czasem też rozbawiona, absurdem egzystencji, być może to zapowiedź jakiejś duchowej przemiany. Zawsze funkcjonowałam publicznie jako osoba pozostająca na jakiejś duchowej banicji – taka bidna Kasia,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2006, 25/2006

Kategorie: Kultura