Jestem uczniem Greków

Jestem uczniem Greków

Różni pisarze popadają w mistyfikację, fałszując swoje biografie, a co za tym idzie, również rzeczywistość Rozmowa z Zygmuntem Kubiakiem, pisarzem – Czy wejście w nowy wiek zrobiło na panu wrażenie? W „Uśmiechu kore” napisał pan, że choć przełom wieków jest sprawą umowną, jednak wzbudza w panu emocje. – Wejście w nowy wiek, a także w nowe tysiąclecie, budzi we mnie emocje, jest w tym jakaś magia. I lęk. Teorię Fukuyamy – że historia się skończyła i już nigdy nie będzie wojen – od początku uznałem za dziecinnie naiwną. Przewidywałem, że ten wiek nie będzie spokojny. Ale tego, że XXI w. zacznie się tak straszną tragedią, nie przewidywałem. To dla mnie wielki szok. – W jednym z esejów napisał pan, że stulecia często kończyły się zimnym prysznicem, który wychodził cywilizacji na dobre. – Tak było. Jednak ten zimny prysznic jest upiorny. Zza niego wychyla się problem ogólny, przekraczający wszelkie szczegółowe problemy stosunków między państwami, mianowicie problem opozycji biednej większości i bogatej mniejszości. My jesteśmy w kategorii bogatych, chociaż bardzo nisko. Martwi mnie, że zachodni świat jakby tego nie widzi: mówi się tylko o okrucieństwie terroryzmu i obłąkanych fanatykach. Grecy (niedawno wróciłem z Grecji) starają się widzieć tę tragedię z różnych stron, natomiast my, Polacy, zbyt prosto utożsamiamy się z Zachodem. Rozpoczęła się wojna nędzarzy przeciwko zamożnym, która może trwać bardzo długo. W dawnych czasach nędzarze nie wiedzieli, jak żyją zamożni, nie było telewizji ani prasy. Jeden z moich mądrych przyjaciół twierdzi, że może się zacząć agonia cywilizacji zachodniej. Mnie to przeraża. – Czy pan, jako badacz tej cywilizacji, przychyla się do opinii przyjaciela? – Nie posunąłbym się aż do twierdzenia, że zaczęła się agonia. Mam nadzieję, że to bardzo ostry kryzys, po którym nastąpi jakiś dalszy ciąg rozwoju tej cywilizacji. Jednak nie mogę tego wykluczyć… Jest to stwierdzenie tragiczne, ponieważ niezależnie od tego, jak ocenimy zachodnią cywilizację, to jedyna cywilizacja, w jakiej umiemy żyć. – Gdyby rzeczywiście zaczęła się agonia, jak długo by ona trwała? – Koniec by nastąpił w ciągu tego stulecia. Za mojego życia na pewno nie, ale to smutna pociecha. – Rok temu napisał pan w „Uśmiechu kore”: „Odszedłem od domysłów apokaliptycznych, jakie niedawno mnie opanowały. Teraz myślę raczej, że »Apokalipsa«, ta wielka księga, dotyczy nie czegoś, co się dopiero stanie, lecz raczej czegoś, co dzieje się zawsze”. I dalej: „Żyje się w pętli”. Kiedy rozmawialiśmy dwa lata temu, sprawiał pan wrażenie optymisty. – Określenie pesymista czy optymista nie przystaje do mnie. Jestem uczniem Greków. Wiem, że człowiek jest ułomny, niedoskonały. Widzę grozę świata, ale się jej przeciwstawiam. Odpór przeciwko niej znajduję w dziedzictwie kulturalnym, mądrości i pięknie. – Znajduje je pan w przeszłości czy w teraźniejszości? Wiem, że nie podziela pan opinii o kryzysie kultury, czy raczej sądzi pan, że kultura zawsze jest w stanie kryzysu, tak jak i człowiek, i że poczucie kryzysu skłania do poszukiwania wyższego sensu. Czy zaobserwował pan oznaki poszukiwania tego sensu? – Wyższego sensu trzeba szukać bez względu na to, co się dzieje. Po II wojnie światowej zastanawiano się, czy powrót do wartości humanistycznych jest jeszcze możliwy. W grozie, która teraz zapanowała na świecie, nie ma żadnego sensu – sens jest w tym, że się przeciwstawiamy. Moi ukochani mistrzowie greccy też żyli w świecie okrutnym, w świecie nieustannych wojen. – Czy w XXI w. dowiedział się pan czegoś nowego o człowieku? – Nie, ja wiem o okrucieństwie ludzkim wszystko. Napatrzyłem się na nie w okresie hitleryzmu i stalinizmu. Przykro to powiedzieć, ale każde okrucieństwo jest w normie możliwości człowieka. – Mówi pan, że mitologia jest uniwersalną prawdą o człowieku. Jaki mit kojarzy się panu z dzisiejszą sytuacją? – Mit o potopie. Albo o ogniu padającym na miasta. Opowiada o tragedii, często niewytłumaczalnej, wobec której człowiek staje ogłuszony, tak samo jak my dzisiaj stoimy ogłuszeni. Rwę się ku Unii – Mówi pan często: „Moja Polska jest śródziemnomorska”. Ale ta dzisiejsza, czy ta, która wyciągała rękę do Litwy? Czy wciąż należymy do nurtu kultury śródziemnomorskiej, greckiej w swoich źródłach? – Są dwa elementy podstawowe kultury śródziemnomorskiej – pierwszy to pojęcie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2001, 49/2001

Kategorie: Wywiady
Tagi: Ewa Likowska