Tajemniczy strzelec zabił już 150 żołnierzy US Army w Bagdadzie Nikt go nie widział. Słychać tylko huk strzału, niemal zawsze oznaczający śmierć. Tajemniczy snajper z Bagdadu zawsze tylko raz naciska spust i znika bez śladu. Zostawia przesłanie, kartkę umieszczoną w łusce po kałasznikowie. Arabski napis głosi: „To, co zostało zabrane przez krew, tylko przez krew może zostać odzyskane. Snajper z Bagdadu”. Podobno zabił już ponad stu pięćdziesięciu żołnierzy Stanów Zjednoczonych w irackiej stolicy. Nikt nie wie, kim jest ani jak się nazywa. Amerykanie nadali mu imię Juba. Tak naprawdę nie wiadomo, czy Juba naprawdę istnieje. Wielokrotnie już mógł zginąć lub zostać schwytany. Wydaje się, że „Snajper z Bagdadu” to w rzeczywistości wielu strzelców, przy czym wyeliminowanych z walki zastępują inni. Ale Juba, któremu zawsze towarzyszy kamerzysta, stał się legendą antyamerykańskiej partyzantki, także dlatego, że strzela tylko do „niewiernych”, natomiast funkcjonariuszy nowych władz i sił bezpieczeństwa Iraku oszczędza. A przecież polowanie na Amerykanów, prawie zawsze poruszających się w pojazdach opancerzonych, w solidnych kamizelkach kuloodpornych i w hełmach, jest znacznie trudniejsze. Juba posługuje się irackim karabinem Tabuk, dłuższą, snajperską wersją kałasznikowa. Zazwyczaj czeka, aż „cel” wysiądzie z czołgu lub z transportera albo też wychyli z wieżyczki. Wtedy mierzy w szczeliny w uzbrojeniu ochronnym, nad pierś, w żebra, w dolną część kręgosłupa. „To był doskonały strzał. Kula wyrwała kręgosłup”, opowiada o jednym z takich tragicznych wydarzeń podpułkownik Kevin Farrell, dowódca 64. Batalionu US Army. Oddział ten stracił w wyniku ataków Juby ośmiu zabitych lub poważnie rannych żołnierzy. „Próbujemy różnych technik, aby go wywabić z kryjówki, ale Juba jest znakomicie wyszkolony i bardzo cierpliwy. Nigdy nie strzela po raz drugi”, relacjonuje podpułkownik. Travis Burgess, 23-letni snajper batalionu, nie kryje uznania dla tak niebezpiecznego przeciwnika: „Juba jest naprawdę dobry. Kiedy opuszczamy pojazdy, każdy w skrytości ducha o nim myśli”. Żołnierze amerykańscy w Iraku często dostają się pod ogień z broni lekkiej, lecz uczestnicy patroli w Bagdadzie najbardziej obawiają się pojedynczego strzału. Amerykańscy snajperzy, operujący po dwóch, wielokrotnie urządzali na Jubę zasadzki. Przez 24 godziny bez przerwy czatowali na dachach wysokich budynków górujących nad szlakami komunikacyjnymi, mocz oddawali do butelek. Ale tajemniczy iracki strzelec się nie pokazał. Media „głównego nurtu” zazwyczaj o Jubie nie piszą. Informowały o nim tylko brytyjski „The Guardian”, niemiecki „Der Spiegel” w elektronicznym wydaniu, francuska agencja AFP. Zwolennicy „teorii spiskowych” twierdzą, że informacje na ten temat są cenzurowane przez Pentagon, który obawia się, że artykuły o śmiercionośnym strzelcu wywołają strach wśród amerykańskich żołnierzy, a zwłaszcza ich rodzin. Ale snajper z Bagdadu stał się już internetowym mitem, skutecznym narzędziem propagandy walczących z Amerykanami rebeliantów nad Tygrysem. Od listopada ubiegłego roku w internecie obejrzeć można 15-minutowe wideo nakręcone przez organizację pod nazwą Islamska Armia Iraku, przedstawiające wyczyny Juby. Na początku strzał trzaska niemal co sekundę i żołnierz Stanów Zjednoczonych pada w ciszy zabity lub ranny. Potem zobaczyć można wizerunki George’a W. Busha, premiera Tony’ego Blaira i innych polityków odpowiedzialnych za inwazję na Irak. Snajper strzela im prosto w czoła. Wreszcie pojawiają się dłuższe ujęcia filmowe, przedstawiające ataki na amerykańskich żołnierzy, zazwyczaj stojących koło swych pojazdów. Można wywnioskować, że Juba nie strzela z wysokich budynków, lecz z poziomu ulicy, niekiedy posyła celną kulę między przechodniami. Prawdopodobnie urządził sobie stanowisko ogniowe w samochodzie. Wstrząsającym zdjęciom towarzyszą melodyjne pieśni sławiące męstwo islamskich bojowników. W przerwach zobaczyć można prezydenta Busha na tle trumien przykrytych amerykańskimi flagami. Nad Eufratem krążą opowieści, że Juba szkoli obecnie elitarny oddział strzelców, którzy będą polować na osobistości opuszczające Zieloną Strefę, pilnie strzeżoną dzielnicę rządową w Bagdadzie. Podobno snajperowi zabrakło już miejsca na karabinie, na którym zaznaczał karbami ustrzelonych „niewiernych”. W internecie rozpowszechniane są też pogłoski, że Juba wyszkolił oddział snajperów, którzy zmierzają do Stanów Zjednoczonych, aby wystrzelać „syjonistycznych sługusów” i aktywistów „organizacji antyislamskich”. Być może jednak „prawdziwy” czy też „pierwszy” Juba jest już od kilku miesięcy w więzieniu. 2 czerwca ubiegłego roku strzelec wyborowy posłał
Tagi:
Krzysztof Kęciek









