Do kardiologa za pół roku

Do kardiologa za pół roku

Na wizytę do lekarza specjalisty czeka się miesiącami W życiu osób podejrzewających u siebie cukrzycę, bojących się, że te duszności to pierwszy krok do zawału lub od lat cierpiących na stwardnienie rozsiane nic się nie zmieniło. Do diabetologa, kardiologa i neurologa droga jest tak samo długa, jak była. Sejm przegłosował osiemnastą nowelizację ustawy o ubezpieczeniu zdrowotnym, ale w dziedzinie dostępu do specjalisty dokonał jedynie kosmetycznych zmian. Nie zwiększył limitów przyjęć, czyli nie skrócił kolejki oczekujących. Jedynym pocieszeniem jest skreślenie w ustawie sformułowania o „granicach koniecznej potrzeby”. Oznacza to, że przynajmniej teoretycznie, chory ma być leczony nie oszczędnie, a zgodnie z obowiązującymi standardami wiedzy. Okulista łatwiej dostępny Bez skierowania będzie można teraz pójść do okulisty. Ponad 40% wizyt dotyczy dobrania okularów, a więc procedury, którą przeprowadzić może tylko specjalista. Bez skierowania można też pójść do pediatry. Za to Sejm nie zgodził się, by chory bez skierowania mógł także zapisać się do neurologa. Posłów nie przekonała argumentacja neurologów, że chory sam wie, co mu jest. Odpowiadano, że ból głowy ma różne przyczyny, nie zawsze jest to np. mikrowylew. – Przez takie decyzje człowiek z chorobą Alzheimera jest narażony na dodatkowy stres i kolejki – buntują się działacze stowarzyszenia opiekującego się tymi pacjentami. Podobnie nie widzi się powodu, by do reumatologa iść „z ulicy”. Sami reumatolodzy często przyznają, że tylko najtrudniejsze przypadki wymagają ich ingerencji. Pozostałe poprowadzi dobrze przygotowany lekarz rodzinny. Spory budzi także ciągłe korzystanie z usług poradni diabetologicznej. – Nie jest to konieczne – przekonują posłowie z sejmowej Komisji Zdrowia. – Tylko chwiejna postać cukrzycy potrzebuje ręki specjalisty. Niewiara w lekarza rodzinnego Oczywiście, pacjenci chcieliby, żeby dostęp do specjalistów nie był kontrolowany. – Jeśli chcemy zachować system, w którym bramkarzem, kimś, kto sprawdza każdego chorego, był nadal lekarz rodzinny, to nie możemy zgodzić się na taką propozycję – tłumaczy Seweryn Jurgielaniec (SLD) z sejmowej Komisji Zdrowia. – W USA taka wolność doprowadziła do wygenerowania nieprawdopodobnych kosztów leczenia. Tęsknota za prostą, bez pośredników, drogą do specjalisty bierze się z naszej nieufności do lekarzy rodzinnych. Podsycają ją m.in. onkolodzy, którzy twierdzą, że wzrosła gwałtownie liczba tzw. pacjentów wtórnych. – Co czwarty chory trafia do nas zbyt późno, tylko dlatego, że nie od razu poszedł do fachowca – twierdzi jedna ze sław polskiej onkologii. – Chorzy boją się onkologów, więc idą do „zwykłego” lekarza, a ten nie namawia do szybkiej wizyty u mnie. Nie przypomina, że właśnie do onkologa niepotrzebny jest żaden papierek. Podobny alarm podnoszą lekarze pomagający chorym na astmę oskrzelową, wymagającą fachowej pomocy i umiejętnego dobrania leków, m.in. sterydów. Przychodzi do nich mniej chorych, tak jakby ktoś ich przetrzymywał. – Lekarze rodzinni mają przeważnie za sobą przeszłość w rejonie, a to nie zawsze jest najlepsza rekomendacja – potwierdza Seweryn Jurgielaniec. – Dlatego jestem zwolennikiem permanentnego doszkalania. Za niedużą opłatą zapiszę Jeśli już chory dostanie skierowanie, do specjalisty i tak dostanie się nieprędko. Co zrobić, by skrócić tę kolejkę? W Zachodniopomorskiej Kasie Chorych mają powstać zespoły lekarzy – rodzinnych i dojeżdżających specjalistów. Szef, lekarz rodzinny, zamiast np. 92 zł na pacjenta dostanie teraz dodatkowe 48 zł, w sumie 150. Z tych dodatkowych opłaci specjalistę. I na żaden inny cel nie będzie mógł wydać ekstrapieniędzy. Tak, być może, będzie już za parę miesięcy. Na razie kolejki do specjalistów są tak długie, że pewien mieszkaniec Tarnowa zarejestrował specyficzną działalność gospodarczą. Na łamach lokalnej prasy informuje: „Za niedużą opłatą zapiszę cię do lekarza specjalisty”. Kiedyś był „stacz” kolejkowy po meble, teraz jest po zdrowie. Bardzo długa kolejka stoi do rehabilitanta, choć powinien on podjąć działania jak najszybciej. Miesiącami czeka się do kardiologa, urologa, stomatologa, okulisty. Dramatyczna jest sytuacja psychiatrii. Seksuologów w większości rejonów Polski w ogóle nie ma. Podobnie dzieje się z wychodzeniem z uzależnień. Co z tego, że chory nie potrzebuje skierowania? Kasy nie podpisują kontraktów z ośrodkami terapii. Koniec leczenia. Bo plagą, na którą nie pomoże żaden „stacz”, są limity.   Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2001, 23/2001

Kategorie: Kraj