Dyspozycyjny inspektor

Dyspozycyjny inspektor

Andrzej Wojtyła, strasząc Kwaśniewskiego konsekwencjami niezgłoszenia „filipińskiej choroby”, szybko mógł się odwdzięczyć swoim dobroczyńcom Poprzedni główny inspektor sanitarny, Andrzej Trybusz, miał bardzo dobrą opinię. Był lubiany i przede wszystkim kompetentny. Zaraz po dojściu PiS do władzy wiadomo było, że na jego miejsce przyjdzie „swój”. Gdy ogłoszono konkurs na stanowisko głównego inspektora sanitarnego, wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas tak zmieniał wymagania, żeby konkurs mógł wygrać Andrzej Wojtyła. Konkurs odbył się 19 kwietnia. Do dziś nie wiadomo, dlaczego wyniki ogłoszono dopiero w maju. Może dlatego, że wtedy rządy sprawowało już PiS? Komisja konkursowa też nie grzeszyła bezstronnością. Zasiadali w niej Jarosław Pinkas, który wcześniej bardzo się starał, żeby warunki konkursu pasowały, gdzie trzeba, i Przemysław Biliński, który w zamian za właściwe głosowanie został zastępcą głównego inspektora sanitarnego. Dodatkowo Andrzej Wojtyła w chwili, gdy przyjmował nominację na głównego inspektora, był… podsekretarzem stanu w Ministerstwie Zdrowia. Sam premier „na biegu” wysyłał ze swojej kancelarii opinię prawną, że obie te funkcje nie kolidują ze sobą. Fakt, że Wojtyła jako wiceminister kontrolował sam siebie, nie miał dla przedstawicieli PiS znaczenia. A Wojtyła z chwilą przyjęcia nominacji nie przestał być wiceministrem. Jeszcze przez pięć miesięcy pełnił obie te funkcje. Miejsca dla swoich Wojtyła zaczął od obsadzania dyrektorskich stołków swoimi ludźmi. – Mówił, że są naciski z partii – wspominają osoby z nim związane. Boją się. Proszą o anonimowość. Podobno dostawał kartkę z nazwiskiem. Parę dni później nazwisko to widniało na drzwiach wojewódzkiego albo powiatowego inspektora sanitarnego. Jerzy Banach został odwołany, gdy był na zwolnieniu lekarskim. 12 grudnia 2006 r. wojewódzki inspektor sanitarny we Wrocławiu, Jerzy Banach, otrzymał informację z głównego inspektoratu, że jedzie do niego ktoś ważny. Z Warszawy przyjechała wysłanniczka głównego inspektora. Spieszyła się i w ramach taniego państwa przyleciała do Wrocławia samolotem. Mimo nieobecności dyrektora z powodu choroby, jego odwołanie wręczyła… sekretarce. Odwołanie bez uzasadnienia. Chwilę potem zawołała stojącą już pod drzwiami Wiesławę Hałat i wręczyła jej powołanie na pełniącą obowiązki. Wkrótce na dyżurce przy wejściu do Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej we Wrocławiu pojawiła się taka kartka: „Pilne. Zakaz wjazdu samochodem na teren stacji ma były dyrektor Banach. W razie by wjechał na teren stacji albo nawet wszedł to od razu powiadomić panią dyrektor (obojętnie którą) za pośrednictwem Jasi albo samemu”. To decyzja nowej dyrektorki. – Ta informacja dotarła do nas przez wysłannika – mówi ochroniarz. – Ale jak niby mamy zatrzymać pana dyrektora? Przecież to urząd publiczny, tu jest punkt szczepień, dziennie przychodzi kupa ludzi. Jakim niby prawem mam nie wpuścić pana Banacha? Tym bardziej że on sam tworzył tę instytucję. – Można wylecieć za wymienianie nazwiska Banach – mówi jedna z pracownic. Banach jako lekarz więzienny w okresie stanu wojennego, wsławił się pomocą więźniom politycznym. Odwołana listownie Niedługo po objęciu przez Wojtyłę stanowiska dyrektorzy wojewódzkich stacji zaczęli otrzymywać odwołania w przeróżnych formach. Do Zbigniewa Kutyby, inspektora mazowieckiego, zadzwonił Biliński, prosząc o dokumenty nowego projektu. O projekcie nikt z Kutybą nie rozmawiał. Też otrzymał odwołanie bez uzasadnienia. W dwie minuty. Jadwiga Pacuła-Hebzda z Krakowa dostała odwołanie pocztą. Była w ciężkim stadium choroby nowotworowej i właśnie przyjmowała chemię, gdy otrzymała tę pokrzepiającą wiadomość. Odwołanie też bez uzasadnienia. Jerzego Wronę, zastępcę inspektora wrocławskiego, odwołano faksem. Wrona w inspektoracie pracował… 45 lat. Budował polską inspekcję… W Gdańsku odwołano w trzy minuty Iwonę Orkiszewską. Gdy wręczano jej wypowiedzenie, obok już czekała następczyni, gdańska działaczka „Solidarności”. Mówią w inspektoracie, że stanowisko to zawdzięcza posłance Szczypińskiej, swojej koleżance. Za karę – Inspektorzy i dyrektorzy zostali odwołani z powodu braku nadzoru nad jednostkami podległymi – mówi rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Żaden odwołany dyrektor nie był wcześniej upominany, a przeprowadzone w wyjątkowym pośpiechu kontrole w tych placówkach niewiele wykazały. Osoby, które zajęły miejsca odwołanych inspektorów, w wielu wypadkach nie spełniały ustawowych wymogów na to stanowisko. Tak jak Mariusz Fundament (nie ma specjalizacji z medycyny), który zastąpił odwołaną pocztą Jadwigę Pacułę-Hebzdę. Jako inspektor w Dąbrowie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2007, 43/2007

Kategorie: Kraj