Dociekliwość Mateusza Cieślaka z „Nie” źle wróży eksskarbnikowi SLD, synowi ziemi śląskiej, Kazimierzowi Karolczakowi. Karolczak ze stolicy wywiózł manierę bardzo, bardzo lekkiego wydawania kasy. Jak w SLD za czasów Napieralskiego, który wydawał astronomiczne kwoty na promocję i reklamę, na filmiki itp., Karolczak jako przewodniczący Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii (GZM) przez trzy dni potrafił wydać 798 tys. zł (!) na… promocję, reklamę i stoisko. Za sesję fotograficzną dla siebie i 16 osób Karolczak zapłacił 48 tys. zł. Grosze. A za jeszcze inne imprezy płacił po 475 tys. zł i 340 tys. zł za stoiska na dwu-, trzydniowych imprezach. Jeden prokurator nie obrobi tej pomysłowości.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy