Kasacja czy więzienie

Kasacja czy więzienie

Sąd Najwyższy orzeknie, czy komendantów wojewódzkich MO można karać za decyzje o internowaniu w 1981 roku Prawicowe media z lubością informowały, że w lutym pion śledczy białostockiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej postawił zarzuty byłemu komendantowi wojewódzkiemu MO w Ciechanowie. Został on oskarżony o popełnienie „25 komunistycznych zbrodni przeciwko ludzkości”, polegających na przekroczeniu uprawnień poprzez bezprawne internowanie działaczy opozycyjnych w stanie wojennym w Ciechanowie. Podobny zarzut postawiono teraz byłemu komendantowi wojewódzkiemu w Krośnie. Takich oskarżeń wobec dawnych komendantów wojewódzkich było już kilka. Mają więc one chyba charakter realizacji zalecenia IPN-owskiej centrali, zapewne można się spodziewać kolejnych. Po wieloletnich staraniach prokuratorzy IPN chcą dopaść żyjących jeszcze komendantów wojewódzkich milicji. Tak jak zrobili w przypadku ówczesnego komendanta w Szczecinie gen. Jarosława Wernikowskiego i jego pierwszego zastępcy płk. Stefana Jedynaka. Straszliwa zbrodnia Straszliwa zbrodnia komunistyczna tych dwóch funkcjonariuszy polegała na podpisaniu dokumentów, na mocy których internowano 67 osób, działaczy Solidarności. W ujęciu prowadzącego sprawę prokuratora Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Szczecinie brzmi to dokładnie tak: „pozbawienie wolności [tu personalia internowanego – przyp. red.] stanowiło formę poważnej represji politycznej wobec osoby przynależnej do określonej grupy o innych poglądach społeczno-politycznych, dopuszczając się tym samym zbrodni komunistycznej” – to cytat z aktu oskarżenia. Śledztwo w tej sprawie zostało wszczęte w 2005 r., a w 2006 r. prokurator wystąpił do Sądu Rejonowego w Szczecinie o aresztowanie gen. Wernikowskiego. Sąd pierwszej instancji przystał na wniosek prokuratora i orzekł dwumiesięczne aresztowanie. Po dwóch tygodniach spędzonych przez Wernikowskiego w areszcie sąd okręgowy zamienił areszt na poręczenie majątkowe oraz zakaz opuszczania kraju i odebranie paszportu, którego notabene generał nie miał. Gdzie schorowany Wernikowski miał uciekać i kto miałby go przyjąć, trudno dociec. Kuklińskim przecież nie był. Podejmujący decyzje szczecińscy sędziowie sądów rejonowego i okręgowego nie wzięli pod uwagę, że Jarosław Wernikowski, Stefan Jedynak i inni oskarżani dziś przez prokuratorów IPN komendanci wykonywali postanowienia przepisów prawnych rangi ustawy i rozkaz przełożonych, a konkretnie ministra spraw wewnętrznych gen. Czesława Kiszczaka. IPN swój zarzut argumentuje tym, że dekret o stanie wojennym z 12 grudnia 1981 r. był bezprawny, bo obowiązywał dopiero od 17 grudnia. Komendanci wydawali więc decyzje na mocy „nieistniejącego przepisu”, a dokładnie dekretu. Warto jednak pamiętać, że dekret obowiązywał od dnia ogłoszenia. Od 13 grudnia był wielokrotnie odczytywany w mediach elektronicznych. Rano 14 grudnia został wydrukowany w prasie centralnej i lokalnej, w tym szczecińskiej. Czy dowódca zmilitaryzowanej jednostki, jaką była komenda wojewódzka MO, szerzej cała Milicja Obywatelska, miał obowiązek i możliwości sprawdzania, czy dekret jest promulgowany (wydany zgodnie z procedurą i ogłoszony zgodnie z przepisami)? On miał obowiązek wykonać rozkaz. Gdyby Wernikowski i inni odmówili podpisania decyzji o internowaniu, groziłby im sąd wojskowy. Tu dochodzimy do tego, co tak naprawdę jest istotą sprawy. Nie mamy do czynienia jedynie z procesem jednego czy drugiego komendanta wojewódzkiego MO. To pokłosie sądu nad stanem wojennym. Sąd nie może patrzeć tylko na paragrafy, musi też dostrzegać ducha prawa, a jeszcze bardziej ducha tamtych czasów. Łatwo bowiem wyrokować z dzisiejszej perspektywy, ale o wiele trudniej zrozumieć realia stanu wojennego. Czy nie powinno zastanawiać, że mimo całej IPN-owskiej propagandy uprawianej za ogromne pieniądze nadal prawie połowa Polaków uznaje stan wojenny za zasadny? Czy nie dochodziło wtedy do rozkładu struktur państwa (interwencja militarna Moskwy to osobny poważny temat), do którego nie mogła dopuścić legalna władza uznawana przez społeczność międzynarodową? Sąd szczeciński oczywiście ma na te pytania odpowiedzi. W uzasadnieniu wyroku znalazły się oceny historii PRL niemalże wyjęte z biuletynów IPN. Pomyłka w nakazach Jarosław Wernikowski i Stefan Jedynak odpowiadają za podpisanie nakazów internowania, ale jasne jest, że nie oni te nakazy sporządzili. Zrobili to dwaj naczelnicy wydziału śledczego (jeden z nich już nie żyje). Podczas wypełniania list jeden z naczelników (chyba nie do ustalenia który) błędnie wpisał w części dokumentów podstawę prawną internowania, więc zastępca Wernikowskiego, Jedynak, podpisał po 17 grudnia nowe dokumenty z prawidłowo przywołaną podstawą prawną, ale z datą zgodną z dniem faktycznego zatrzymania. Na tej podstawie prokuratorzy z IPN oskarżyli go o fałszowanie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 11/2015, 2015

Kategorie: Kraj