Sieć nieczytelna

Sieć nieczytelna

Man reading daily news online on tablet

Internet miał szybko przekazywać informacje, ale dziś treść przegrywa w nim z formą Dla osób, które szybko wpadają w irytację z powodu nadmiaru komunikatów, internet z pewnością nie jest dziś przyjaznym miejscem. Często szukamy w nim konkretnych rzeczy, ale zanim się do nich dokopiemy, całkiem prawdopodobne, że zostaniemy dosłownie zbombardowani. Treści, które nas nie interesują. Pytania, na które nie chcemy odpowiadać albo na które odpowiedzi nie znamy. Nieczytelny tekst. A do tego kakofonia dźwięków i obrazów, tych stałych i tych ruchomych. Dopiero po przebiciu się przez ten ocean zbędnych okienek mamy szansę dogrzebać się do tego, co nas naprawdę interesuje. Ciasteczka – nasz cyfrowy odcisk palca w sieci Internet w bieżącej wersji to karykatura idei, która za nim stała. Z wynalazku, który miał przede wszystkim szybko, bezpiecznie i w klarowny sposób przekazywać informacje w dowolne miejsce na świecie, zrobiła się sieć tak gęsta, że już nie przepuszcza światła. Dzisiaj jest kompletnie nieczytelny i dla coraz większej liczby użytkowników to już fakt, a nie opinia. Zacznijmy od tzw. pop-upów. Okienek, które wyskakują na naszych ekranach, gdy tylko wchodzimy na stronę. Jeśli nigdy wcześniej jej nie otwieraliśmy, najpierw strona musi nas zapytać o zdanie w kwestii przetwarzania ciasteczek. To ślady naszej obecności w danym miejscu. Szlak, po którym można nas śledzić i na którym można zarobić, sprzedając dane na potrzeby reklam. Na użycie ciasteczek możemy się zgodzić lub nie, ale w praktyce rzadko kto podejmuje tę decyzję świadomie. Na czynniki pierwsze ten proces rozłożyła telewizja Al-Dżazira w czteroodcinkowym serialu dokumentalnym „All Hail the Algorithm” („Niech wszyscy chwalą algorytm”). Jedna część poświęcona była właśnie projektowaniu przycisków w okienkach pytających o ciasteczka. Prowadząca program dziennikarka śledcza Ali Rae zauważa, że większość stworzona jest w sposób, który podświadomie zachęca nas do zaakceptowania wyjściowych – a więc korzystnych dla strony – ustawień. Jej tezę potwierdzają przepytywani przez nią architekci rozwiązań internetowych z przeszłością m.in. w Google, Amazonie czy Instagramie. Rae mówi o prostych zależnościach, na które mało kto zwraca uwagę. „Akceptuję” zawsze dostępne jest jasną czcionką na ciemnym, zakolorowanym tle, „odrzucam” lub „chcę sam dokonać wyboru” – ciemnymi literami na jasnym tle. Ten pierwszy schemat jest dla naszego mózgu bardziej czytelny. Odruchowo klikamy w miejsce, gdzie widzimy więcej koloru. Innym problemem jest kwestia świadomości, w co klikamy. Rob Carter, ekspert ds. mediów społecznościowych z brytyjskiej agencji reklamowej AgencyUK, zauważa, że samo pytanie o ciasteczka, nasz cyfrowy odcisk palca w sieci, jest najczęściej źle sformułowane. Strona nie daje wyboru, tylko pyta, czy chcemy go podjąć. Jeśli zdecydujemy się zapoznać z dostępnymi opcjami, okienko powiększa się nawet kilkakrotnie i czeka nas bolesna lektura niezrozumiałych komunikatów zasłaniających nam pół ekranu. Carter podkreśla w artykule dla portalu marketingowego The Drum, że wcale tak być nie musi. Kluczowych kwestii w wykorzystywaniu ciasteczek jest tylko kilka, warto użytkownikom dać ten wybór od razu, zamiast zmuszać do czytania prawniczych epopei. Pod tym względem za wzór stawiana jest strona internetowa Agencji Reutera, na której w oknie dialogowym od razu wyświetlają się cztery pytania o prywatność. Przy każdym znajduje się suwak – co prawda zaprojektowany zgodnie z trendem autosugestii za pomocą kolorów, ale przynajmniej od razu wiadomo, do czego służy. Pop-upy „z opóźnionym zapłonem” Po ciasteczkach pojawiają się reklamy. Większość można zablokować popularnymi wtyczkami do przeglądarek, ale niektóre strony wymagają ich wyłączenia. Powód jest prosty – żyją z przychodów z reklam, więc brak ich wyświetleń oznacza bankructwo. O reklamach w internecie napisano już tyle, że szkoda tracić miejsce na powielanie doskonale znanych argumentów za i przeciw. Wbrew pozorom jednak nie są one jedynym typem wyskakujących okienek, które atakują nas w sieci. Z punktu widzenia administratorów równie ważne jak zostawianie przez nas danych jest utrzymanie naszej uwagi na stronie. Tworzą więc komunikaty, które mają nas tam zatrzymać. Typologia pop-upów jest właściwie nieskończona. Niektórzy eksperci wymieniają 15 podstawowych rodzajów, inni nawet 100. Są pop-upy powitalne, uruchamiające się od razu po wejściu użytkownika na stronę. Z nimi jesteśmy być

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 10/2022, 2022

Kategorie: Kraj