Każdy człowiek to artysta

Każdy człowiek to artysta

Jest mnóstwo możliwości, proszę państwa, żeby ten system się rozpadł, zmienił, bo to my jesteśmy systemem Leszek Możdżer – pianista i kompozytor, twórca nowej stylistyki w muzyce jazzowej, jego dyskografia to ponad sto albumów. Nagrywał i koncertował m.in. z Davidem Gilmourem, Marcusem Millerem, Patem Methenym i Adamem Makowiczem. Teatr im. C.K. Norwida w Jeleniej Górze, otwarcie Międzynarodowego Festiwalu Filmowego ZOOM-ZBLIŻENIA. Leszek Możdżer uprzejmie się wita, zaskakuje głębokim ukłonem i tradycyjnym pocałunkiem w dłoń. Nie tracimy czasu na słowną rozgrzewkę, czas i energia Możdżera są zbyt cenne, aby je rozmieniać na drobne. Uprzejmie pozuje do zdjęć z fankami, podpisuje płyty, bilety. Półtorej godziny później zasiada za włas­nym fortepianem, w garniturze, boso. Obok Zohar Fresco przy perkusji oraz Lars Danielsson z kontrabasem. Zabrali nas w wibrującą podróż muzyczną. Porozmawiajmy nie o pana muzyce, bo ta mówi sama za siebie, ale o roli artysty. Jaka jest tu i teraz w niespokojnej społecznie Polsce, zmieniającej się Europie, poddawanej nowym wyzwaniom? – Uważam, że każdy człowiek jest tak naprawdę artystą. W każdym człowieku jest potencjał twórczy. Każdy chce być twórczy: stolarz chce być twórczy i budowlaniec, i kucharz, pielęgniarka i lekarz też chcą być twórczy. Teraz rola artysty, czyli każdego z nas, jest taka, żeby obudzić w sobie potencjał twórczości i zwyczajnie zacząć zmieniać system, w którym żyjemy. Chodzi o to, żeby nie przyjmować obowiązkowo pewnych procedur czy zachowań, sposobu myślenia albo odnoszenia się do siebie nawzajem. Uważam, że rolą każdego człowieka jest stać się artystą w dzisiejszych czasach – wbrew skostniałości systemu, który narzuca procedury, a te bywają nieludzkie, powodują dużo cierpienia, a przede wszystkim są niezgodne z prawdą. I to w każdej dziedzinie, od nauki przez medycynę, genetykę czy językoznawstwo. W każdej dziedzinie widać, że wyznajemy nowe skostnienie, tzw. naukowizm, czyli wiarę w jakieś przekonania, które niewiele mają z nauką wspólnego, nie mają potwierdzenia. A my ulegamy jakiejś zbiorowej hipnozie. Dlatego właśnie teraz jest czas na to, żeby każdy stał się artystą. Czy muzyka może dziś przejąć rolę religii, duchowego schronienia? Wiele osób odchodzi np. od Kościoła, poszukuje. Pańska muzyka ma „wyznawców” – tak o sobie mówią. – Między religią a duchowością nie zawsze można postawić znak równości. Religia często jest także skostniałym zestawem zachowań i bywa, że ludzie bardzo religijni są o wiele bardziej agresywni niż ateiści. I tu powstaje pytanie, kto jest bliżej duchowości, kto ma te cechy Ducha Świętego: człowiek religijny czy człowiek uduchowiony, łagodny, współczujący, rozumiejący świat, który go otacza, i patrzący na niego z miłością. Religia może być narzędziem duchowego rozwoju, ale wcale nie musi. Religią może się stać TVN, jedzenie jakichś suplementów diety, nauka. Wszystko może się stać jakąś religią. Czy zatem artysta może się stać inspiracją duchowego rozwoju? Wszystko zależy od tego, kto wychodzi na scenę, dlatego że artysta może się stać „portalem” przekazującym tajemniczą energię, ale przede wszystkim świadczy swoją postawą o tym, jak można żyć. A propos postawy – muszę wspomnieć o pańskich koncertach w więzieniach i przekazywaniu osadzonym instrumentów. Umożliwia im pan spotkania z muzyką, rozwijanie talentów, chwilową wolność. – Raczej zagłębienie się w siebie. Uprawianie muzyki jest zagłębieniem się w samego siebie i to jest niezbędne do odzyskania własnego życia. Jeśli człowiek żyje światem zewnętrznym, to nie ma własnego życia. Własne odbywa się w środku psychiki, w środku świadomości; uprawianie muzyki jest jednym z narzędzi, dzięki którym można się zapoznać z własnym wnętrzem i zacząć walczyć z wewnętrznymi słabościami. Jedynym sukcesem, który możemy odnieść, jest spotkanie z samym sobą. Pewnie nie były to lekkie spotkania? – Po tej trasie w więzieniach musiałem wyjechać na wakacje, dlatego że to było olbrzymie obciążenie psychiczne. Musiałem odpocząć. Nie wiem, co się dzieje z tymi pianinami w tej chwili. Teraz jest nowy szef więziennictwa na Pomorzu, jeszcze nie miałem okazji ani czasu się z nim skontaktować. Mam nadzieję, że jest równie życzliwie nastawiony do tej pracy jak ja. Z drugiej strony, wie pani, nie mogę poświęcić się pracy w więzieniach, chociaż ci ludzie być może najbardziej potrzebują właśnie tego rodzaju

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 12/2017, 2017

Kategorie: Kultura