Jestem takim człowiekiem, że nigdy nie sprzeciwiłbym się żadnemu ułaskawieniu Rozmowa z prof. Lechem Falandyszem, prawnikiem prezydenta Wałęsy – Jest pan znany z wypowiedzi błyskotliwych, dowcipnych, odznaczających się kulturą słowa. Tymczasem pod adresem ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, Lecha Kaczyńskiego, woła pan: “Człowieku, opamiętaj się! Nie stosuj świńskich metod, nie dawaj się wciągać w parszywą grę, opanuj uczucie zemsty”. Co pana do tego skłoniło? – To słowa za ostre, niepotrzebne. Żona bardzo mnie za nie skrytykowała. Uległem pewnym emocjom. Chodzi o to, że ja nie uważam się za człowieka szczególnie wartościowego… – To kokieteria, panie profesorze… – … i miałem w życiu różne przejścia, ale wydawało mi się, że mam jedną maleńką, prywatną wartość – elementarną uczciwość. I jeżeli ktoś to kwestionuje, człowiek może dostać szału. Na początku odnosiłem wrażenie, że wszystkie ataki na mnie pochodzą od pana ministra sprawiedliwości, teraz mam wątpliwości. To tzw. śledztwo dotyczące i mojej osoby trwa już od dłuższego czasu. W TVP 1 ukazał się program o ułaskawieniach, wyjątkowo nieuczciwy, wręcz kryminalny, z technikami manipulatorskimi różnego rodzaju, który musiał być robiony przy współudziale Ministerstwa Sprawiedliwości i na materiałach tego resortu. No i byłem przekonany, że to właśnie minister Kaczyński całą sprawę nakręca w ten wyjątkowo nieładny, medialny sposób. Żeby była jasność – nie mam żadnej osobistej złości do pana Lecha Kaczyńskiego i nawet sam się sobie dziwię, że jestem aż tak łagodny, ale to nie znaczy, że ja wszystko “odpuszczę”. Emitowanie takich programów to działanie metodami ubeckimi, rodem ze stanu wojennego, na co nie można się godzić. I jest to robione z udziałem ministra sprawiedliwości… – Zrezygnował pan jednak z zapowiedzianego przez siebie wcześniej wniesienia pozwu przeciw Lechowi Kaczyńskiemu. – Mam jeszcze czas, bo okres przedawnienia trwa długo. Wniesienie przeze mnie pozwu przeciw panu ministrowi jest uzależnione od ustalenia powiązań pana ministra z tymi zdarzeniami, a to jeszcze nie zostało do końca wyjaśnione. n Przeciwko Lechowi Kaczyńskiemu wystąpił pan ramię w ramię ze swym dawnym nieprzyjacielem z Kancelarii Prezydenta, Mieczysławem Wachowskim, który zaproponował obu braciom leczenie psychiatryczne. – Powód jest oczywisty, bo zostaliśmy pomówieni. Mieczysław Wachowski zadzwonił do mnie i poprosił, bym wypowiedział się również w jego imieniu, ale nie mam od niego żadnego pełnomocnictwa i każdy z nas mówi za siebie. – Lech Kaczyński zapowiedział porównanie list ułaskawień z czasów prezydenta Wałęsy z listą znanych gangsterów. Co będzie, gdy się okaże, że obie listy są w dużym stopniu zbieżne? – Proszę bardzo, niech porównuje, nic mnie to nie obchodzi. Ja wiem, jak wyglądała praca moja i nadzorowanego przeze mnie Biura Prawnego Kancelarii Prezydenta Wałęsy. Daję głowę za swą pracę. Jeżeli się okaże, że czegoś nie dopilnowałem, to tę głowę gotów jestem położyć. Wszystko, co robiłem u pana prezydenta Wałęsy, było robione najlepiej i najuczciwiej, jak mogłem. Te zarzuty byłyby śmieszne, gdyby nie to, że groźnie brzmią i próbuje mi się odebrać wizerunek uczciwego człowieka. – Daje pan głowę i za to, że słuszne było ułaskawienie Słowika, gangstera z Pruszkowa, ukrywającego się wtedy przed listem gończym? Prokurator generalny negatywnie zaopiniował jego prośbę, podobnie jak i innego ułaskawionego gangstera, Alego. – Opinia prokuratora generalnego nie jest wiążąca dla prezydenta. – Ale może akurat w takich przypadkach nie powinna być pomijana przez prezydenta i jego urzędników? – Jeżeli – powtarzam – mam głębokie przekonanie, że podczas mej służby w Kancelarii Prezydenta nie mogło się wydarzyć nic złego i patologicznego, to za swoją pracę muszę dawać głowę, nie mam innego wyjścia. Jeśli ktoś mi dowiedzie, że nie dopełniłem obowiązków, popełniłem niedopatrzenie lub niedbalstwo, to głowę położę. Odpowiadam za każdy swój podpis. A czy pan dokładnie zna sprawy Słowika i Alego? – Na pewno nie w takim stopniu, jak urzędnicy, którzy się nimi zajmowali. – No to dlaczego pan uważa, że nie można ich było ułaskawić. Na jakiej podstawie? Dał się pan urobić. Bez znajomości ludzi i sprawy nie można ferować wyroków. – Może błądzę, ale jakoś wierzę, że chodziło o gangsterów, co do ułaskawienia których prokurator generalny wydał opinie negatywne. Nikt na razie nie podważył tych informacji. – Opinia prokuratora generalnego
Tagi:
Andrzej Dryszel









