Kłótnia i zamęt w Krokowej

Kłótnia i zamęt w Krokowej

Fundacja miała być przykładem stosunków polsko-niemieckich. Została z tego tylko chytra bezwzględność Ulricha von Krockowa i służalczość miejscowej władzy Kiedy w 1992 r. stary graf Albrecht, wsparty na laseczce, witał się z mieszkańcami Krokowej po mszy w pobliskim kościele, radości prawicowego wójta Kazimierza Plockego nie było końca. Oto wrócił do swego pałacu dziedzic jednego z najstarszych pomorskich rodów – Krockowów-Krokowskich. Jego sławna, bo opisana przez Żeromskiego w „Wietrze od morza” rezydencja, zniszczona w czasach PRL, odżyje. Krokowskiemu zabytkowi przywrócą dawną świetność przedstawiciele rodziny von Krockowów. W odbudowanym pałacu powstanie ośrodek porozumienia narodów. I tylko niektórzy szeptali po kątach, „że Niemiec znów zrobi z nich parobków”. Trudne pojednanie Fundację Europejskie Spotkania – Kaszubskie Centrum Kultury zarejestrowano 13 grudnia 1990 r. Miała być modelowym przykładem stosunków polsko-niemieckich. Inicjatywę w duchu Krzyżowej popierały rządy Polski i Niemiec. Od początku między fundacją a rodziną Krockowów dochodziło do nieporozumień. Właściciwie nigdy nie było zgodnej współpracy. Pierwsze konflikty zaczęły się już na wstępie, gdy w 1991 r. władze gminy Krokowa zaproponowały rozszerzenie grona fundatorów o Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie i Uniwersytet Gdański; Ulrich von Krockow, syn Albrechta, długo nie chciał się zgodzić. W końcu uzyskano konsensus, przyjęto wyżej wymienione podmioty polskie, ale dla równowagi włączono do grona również Mathiasa i Albrechta von Krockowów. W tym samym roku fundacja zgłosiła wniosek o dofinansowanie w wysokości 128 mld starych złotych z Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej. Ostatecznie do końca 1993 r. otrzymano 70 mld; całe fundusze pochodziły ze spłaty polskiego zadłużenia wobec RFN. Chociaż uniwersytet i zrzeszenie niby należały do fundacji, wiele działań podejmowano za ich plecami. Prof. Józef Borzyszkowski, wówczas senator RP, w liście do wojewody tak charakteryzował swe niepokoje: „Przedłużający się stan niejasności podstaw prawnych fundacji, podejmowanie decyzji wyłącznie w gronie gmina – rodzina von Krockow, brak jasnego programu działań na przyszłość, niewykorzystane 19 mld zł w roku ubiegłym niepokoi coraz szersze grono osób…”. Ostateczną próbę uregulowania wzajemnych relacji podjęto w grudniu 1993 r. Uniwersytet Gdański i Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie stały na stanowisku, aby radę fundacji rozszerzyć o przedstawicieli okolicznych gmin. Gdy ta propozycja została odrzucona, opuściły grono fundatorów. Te nieporozumienia nie przeszkodziły jednak otwarciu w styczniu 1994 r. odrestaurowanego pałacu. Z euforią przystąpiono do realizacji kolejnego etapu projektu, tj. do budowy domu spotkań młodzieży, który miał się mieścić w przypałacowym folwarku. W tym celu wysiedlono stamtąd 19 rodzin, tworząc dla nich nowoczesne osiedle, nazywane tu, w Krokowej, nomen omen Na Rozdrożu. – Początkowo wszyscy byli zadowoleni – tłumaczy Maria Wiśniewska, radna, do niedawna wicewójt Krokowej. – Ludzie przeskoczyli jakby o trzy pokolenia, dostali nowoczesne mieszkania. Ale wkrótce okazało się, że wysokie czynsze rzędu 300-500 zł plus opłaty za media stanowiły dla lokatorów, w większości bezrobotnych, próg nie do pokonania. Na dodatek wysoki standard okazał się fikcją, dach zaczął przeciekać, a po ścianach rozłaził się grzyb. Jakby tego było mało, w 2000 r. wybuchła kolejna bomba: okazało się, że fundacja, a właściwie działająca przy niej spółka Zamek pobrała kredyty w bankach pod zastaw wyżej wspomnianego osiedla. Kiedy komornik przystąpił do egzekucji długów, zaczął się koszmar, ludziom groziło wyrzucenie na bruk. – Dlaczego hipoteki nie ustanowiono na pałacu? – dziwią się do dziś wszyscy w Krokowej. Wszystkie fundacje Ulricha von Krockowa Kiedy o seniorze rodu, 90-letnim Albrechcie, wciąż mówi się w Krokowej niezwykle ciepło, nazywając go familiarnie „dziadkiem o słowiańskiej duszy”, na jego synu Ulrichu, emerytowanym wojskowym, nie zostawia się suchej nitki. Tymczasem on bynajmniej nie zasypia gruszek w popiele. Już w 1993 r. „Pomerania” pisała, iż oprócz fundacji krokowskiej jest prezesem Fundacji Europöische Begegnung we Föhren koło Trewiru, która ma swą filię między innymi w Sopocie, oprócz tego jest obecny w fundacjach w Sztynorcie (Olsztyńskie), Silginach (Suwalskie) i w Krzyżowej na Śląsku. Swoich sił próbował też w Resku i w Miasteckiem. Dziś w Krokowej mówi się też, że to za pieniądze Ulricha państwo B. nabyli niby dla siebie, a faktycznie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 05/2004, 2004

Kategorie: Kraj
Tagi: Helena Leman