Kobiety idą na Kapitol

Kobiety idą na Kapitol

Love is a movement. I've been incredibly proud and grateful to have my LGBTQIA+ family fighting with me to reclaim our district since day one. One of our most dedicated volunteers, Thomas, has organized a party and conversation (a kiki!) for the queer community this weekend. Join us in Sunnyside to discuss expanding protections for the community, including passing the Equality Act to make discrimination on the basis of sexual orientation or gender identity illegal. facebook 11 godz temu

Listopadowe wybory do Kongresu mogą przełamać męski monopol w amerykańskiej polityce Zmiana jest widoczna na pierwszy rzut oka – pod względem nie tylko ilościowym, ale i jakościowym. 6 listopada, kiedy Amerykanie wybiorą nową Izbę Reprezentantów, jedną trzecią Senatu, 36 gubernatorów stanowych i ponad 1000 członków lokalnych organów prawodawczych, po raz pierwszy w historii to kobiety mogą nadać ton wyborczej walce. O miejsca w niższej izbie Kongresu ubiega się rekordowa liczba 235 kobiet, prawie 40% więcej niż w poprzednim głosowaniu śródkadencyjnym, gdy było ich 167. Kolejne 22 powalczą o miejsca w Senacie. Dziewięć kobiet wygrało też prawybory w swoich stanach i będzie się ubiegać o stanowisko gubernatora. A to szczególnie ważne, bo aż cztery z nich byłyby pierwszymi gubernatorkami w historii stanów, w których kandydują. Nie bez znaczenia jest też fakt, że w wielu przypadkach ubiegające się o mandat kobiety mają realne szanse na zwycięstwo i wprowadzenie prawdziwej zmiany w polityce. Nierzadko bycie pierwszą kobietą na konkretnym stanowisku w konkretnym regionie Ameryki łączy się z przełamywaniem innych stereotypów – pierwszej imigrantki, osoby czarnoskórej, homoseksualnej czy transpłciowej wybranej na urząd publiczny. Polityczna mobilizacja kobiet osiągnęła takie rozmiary, że media w Stanach Zjednoczonych od kilku miesięcy nazywają rok 2018 rokiem kobiet. Tak samo mówiono zresztą o roku 1992, również rekordowym pod względem liczby kobiet w polityce. I choć sytuacja ekonomiczna, społeczna i geopolityczna była wówczas odmienna, trudno uciec od porównań. Wydaje się, że obie mobilizacje wyrosły na podobnym gruncie – radykalnego zwrotu Białego Domu w kierunku obyczajowego konserwatyzmu oraz nagłośnionych przypadków molestowania seksualnego. W 1992 r. Ameryką rządził George Bush senior, kończący ponad dekadę republikańskiej dominacji w Białym Domu, kraj powoli wychodził z szoku pierwszej wojny w Zatoce, a na świecie walił się zimnowojenny porządek. Nastroje społeczne z kolei wzburzał proces nominowania Clarence’a Thomasa na sędziego Sądu Najwyższego. Jego wybór miliony Amerykanów oglądało na ekranach telewizorów, po tym jak Anita Hill, jego była podwładna w departamencie edukacji, oskarżyła go o molestowanie seksualne. Thomas został w końcu zaprzysiężony i zasiada w Sądzie Najwyższym do dziś, ale jego przesłuchanie jest uznawane za przełom w publicznej walce o prawa kobiet. W tym roku sytuacja jest niemal identyczna. Prezydent to popierany przez republikanów polityk, znany z obraźliwych wypowiedzi na temat kobiet. Wybory zaś będą miały miejsce kilka tygodni po kolejnym polaryzującym spektaklu związanym z nominacją do Sądu Najwyższego. Choć znów republikanie dopięli swego i kandydatura Bretta Kavanaugh została pozytywnie zaopiniowana przez Senat, Amerykanie uwierzyli nie jemu, ale oskarżającej go o próbę gwałtu dr Christine Blasey Ford. Walka o miejsca w Kongresie czy parlamentach stanowych będzie zatem także walką o miejsce kobiet w społeczeństwie. Przyjrzyjmy się kandydatkom, które mają ogromną szansę tę sytuację polepszyć. Każde wybory, przynajmniej w teorii, kreują nowe polityczne gwiazdy. W 2018 r. ten tytuł został jednak przyznany niesamowicie szybko – twarzą i liderką kobiecej mobilizacji politycznej, zwłaszcza wśród demokratów, została Alexandria Ocasio-Cortez. 28-latka bez większego doświadczenia w polityce najwyższego szczebla, pokonała w prawyborach stanu Nowy Jork partyjnego weterana, dotychczas zasiadającego w Izbie Reprezentantów Joego Crowleya i ma spore szanse zachować to miejsce dla demokratów 6 listopada. Poprzednio związana ze sztabem wyborczym Berniego Sandersa, idzie do wyborów z hasłami jak na amerykańską politykę radykalnie lewicowymi. Chce głębokiej reformy rynku pracy, powszechnej publicznej służby zdrowia i likwidacji rządowej agencji imigracyjnej, ICE, znanej w ostatnich miesiącach z nieludzkich decyzji o rozdzielaniu rodzin imigranckich na południowej granicy USA. Ocasio-Cortez, która swoim życiorysem uosabia mit politycznego outsidera, burzy szklane sufity jeden za drugim. Córka imigrantów wychowana na ubogim osiedlu nowojorskiego Bronksu, w kampanii Sandersa była wolontariuszką, łącząc dzienne obowiązki sztabowe z wieczorną pracą za ladą lokalnego baru. Po zwycięstwie w prawyborach z miejsca stała się liderką walki z szowinizmem i seksizmem w miejscach publicznych. Republikańskie media atakują ją za brak doświadczenia i wpadki wizerunkowe, takie jak niedawna sesja zdjęciowa do magazynu modowego w ubraniach wartych dziesiątki tysięcy dolarów. Mimo to jej notowania nie spadają. Alexandria Ocasio-Cortez może

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2018, 43/2018

Kategorie: Świat