Kobiety są w koszmarnej sytuacji

Kobiety są w koszmarnej sytuacji

Fotografka: Marta Brodziak

Już przed wyrokiem Trybunału Julii Przyłębskiej było źle, a jest jeszcze gorzej Dr n. med. Maciej W. Socha – specjalista położnictwa i ginekologii, ginekologii onkologicznej i perinatologii, w trakcie specjalizacji z seksuologii. Kierownik Oddziału Położniczo-Ginekologicznego Szpitala św. Wojciecha Copernicus PL. Adiunkt w bydgoskim Collegium Medicum UMK w Toruniu. Często czytam, że dla ginekologów kobieta spada na ostatnie miejsce. Jak to jest pracować w sytuacji, kiedy z jednej strony lekarze boją się konsekwencji prawnych swoich decyzji medycznych, a z drugiej hejtu? – Najgorsze jest to, że non stop jesteśmy oszukiwani i bardzo nieuczciwie traktowani przez polityków, przez płatnika świadczeń, ale też przez cały system, w którym pracujemy. Kobiety są oczywiście w najbardziej koszmarnym położeniu – już przed wyrokiem Trybunału Julii Przyłębskiej było źle. Było serio źle, a jest jeszcze gorzej. Żyjemy w opresyjnym systemie społecznym, kulturowym; ja – w edukacyjnym, który większość moich lekarzy wykształcił w taki, a nie inny sposób. Miałem szansę uczyć się też za granicą, ale nie wszyscy mogą zobaczyć, jak z szacunkiem można traktować pacjenta. Mamy opresyjny system płatnika świadczeń, czyli NFZ, który wymusza na nas szczególne działania. Dalej – to opresyjny system pewnych akademickich naleciałości i skamieniałych „ojców ginekologów”. Było więc źle, teraz jest inaczej źle, tylko że dodatkowo szukanie winnych wśród lekarzy – którzy też są ofiarami systemu – jest straszne. To też takie bardzo… nasze – polskie, ta zerojedynkowość. Życie takie nie jest, decyzje lekarskie też nie. Nie były, nie są i nie będą. Mamy prawo, które mówi o tym, że zagrożenie zdrowia i życia pacjentki może być wskazaniem do terminacji ciąży. Minister teraz wydaje jakieś zalecenia, w których są słowa „trzeba” oraz „powinno się”. No tak, ale Izabela z Pszczyny nie żyje, a na ulicach mamy marsze pod hasłem #AniJednejWięcej. Lekarze będą się bali pomagać kobietom? – Lekarze nie boją się pomagać! Od zawsze pomagamy pacjentkom i będziemy to robili, ale chcielibyśmy, żeby to pacjentki mogły podejmować decyzje np. o przerwaniu ciąży. Nie my! Lekarz informuje pacjentkę o ryzyku. Codziennie. Bo tych stanów zagrażających zdrowiu i życiu jest dużo. To pacjentka wie najlepiej, jakie ryzyko jest dla niej akceptowalne. I powinna móc wybrać. W sytuacji, kiedy obowiązuje ustawa wydawanie dodatkowych zaleceń wydaje się co najmniej dziwne. – Tłumaczą nam z polskiego na nasze, jakbyśmy nie wiedzieli, co robić. Po tym, jak usunięto z ustawy przesłankę embriopatologiczną, przyjąłem sporo zaproszeń od różnych redakcji. A zawsze stoję po stronie kobiet, robię, co mogę, by walczyć o wolność. I wtedy wylało się na mnie wiadro pomyj, bo politycy PiS i działacze Ordo Iuris wytykali mnie palcem i krzyczeli: to ty, Socha, jesteś tym, który pacjentce z dzieckiem bez głowy, która nie ma zagrożenia zdrowia i życia, tylko po prostu ma „problem psychiczny”, ponieważ jej zdrowie psychiczne już ucierpiało, zrobiłeś aborcję! Ta ciąża stanowiła bezpośrednie zagrożenie dla jej zdrowia, bo kobieta miała myśli samobójcze. A za chwilę od polityków PiS w telewizji i radiu słyszałem: nie wolno! No więc o co chodzi? Słyszę nagle, że prawo jest prawem i brzmi, jak brzmi, ale… Według oceny rządzących nie ma wskazań psychiatrycznych do przerwania ciąży? Oczywiście, że są, bo życie i zdrowie pacjentki są ewidentnie zagrożone. To kwestia interpretacji? – Tak. To jest jednak ocenne. Bo jeśli prezes Polski mówi o tym, że najważniejsze, żeby urodziła i żeby ochrzcić, to ja w tym momencie zakładam, że interpretacja przepisu o zagrożeniu życia i zdrowia ciężarnej nie jest taka łatwa. To nie jest tak, że mamy konkretną przesłankę i już wiemy wszystko. To jest medycyna. Z drugiej strony przychodzi do mnie pacjentka w 12. tygodniu ciąży. Mówię: wyszło z badań, że ma pani wysokie ryzyko nadciśnienia tętniczego w ciąży powikłanego różnymi sprawami. W tym momencie zagrożenie zdrowia jest? No jest. Czy jest wskazanie do terminacji ciąży? Moim zdaniem nie. Włączam farmakoprofilaktykę, żeby zmniejszyć prawdopodobieństwo ziszczenia się tego ryzyka. A jak już choroba się ujawni, to ją leczymy. Mam dużo przypadków pacjentek z zagrożeniem zdrowia, tylko że z medycznego punktu widzenia jest to wskazanie nie do terminacji ciąży, ale do leczenia pacjentki. To kwestia tego, jak jest skonstruowana ustawa. – Oczywiście. Gdybyśmy mieli prawo, które pozwala pacjentkom zdecydować o sobie, to kobieta mówi: bardzo dziękuję za informację, ja się nie godzę na takie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2021, 47/2021

Kategorie: Kraj