Kolebka i grobowiec demokracji

Kolebka i grobowiec demokracji

W Grecji wykluła się demokracja europejska, ale w podręcznikach historii ten kraj może być wymieniany w kontekście jej zmierzchuObrazowo mówiąc, Grecy ułatwili uwolnienie antydemokratycznego dżina z butelki i sami padli jego pierwszą ofiarą. Duch ten zamieszkiwał tam od dawna, co najmniej od początków utworzenia unii monetarnej, w której fundamenty zostały wpisane antydemokratyczne rozwiązania. Unia walutowa stanowiła produkt kompromisu – na jej utworzenie nalegała głównie Francja, widząc w tym możliwość zagwarantowania ściślejszego związania z Europą Niemiec, których pozycja na kontynencie bardzo wzrosła po zjednoczeniu z byłą NRD. Natomiast kanclerz Kohl w zamian za zgodę na powstanie strefy euro wytargował to, że Europejski Bank Centralny, jej kluczowa instytucja, oraz jego relacje z innymi instytucjami europejskimi zostały wymodelowane wedle życzeń niemieckich. W praktyce oznaczało to zgodność z założeniami obowiązującej w RFN doktryny ordoliberalnej, która została trafnie określona jako autorytarny liberalizm. Ordoliberałowie z niechęcią, jeśli nie z wrogością, odnoszą się do współczesnej demokracji przedstawicielskiej, którą utożsamiają z demokracją masową. Ta ostatnia stwarza bowiem zagrożenie zarówno dla stabilności i wzrostu gospodarczego, jak i dla swobód indywidualnych wskutek podlegania wpływom kapryśnych nastrojów mas oraz nieprzewidywalnych i zmiennych układów parlamentarnych. W porównaniu z analogicznymi instytucjami finansowymi pełniącymi funkcję banku centralnego na skalę pojedynczego kraju, organizacja europejska cieszy się niespotykaną nigdzie indziej autonomią. Jest to związane z ułomną konstrukcją systemu europejskiego, który ma tylko pewne cechy państwowości, co daje w efekcie twór niespójny, sprzeczny wewnętrznie i pełen luk. W ramach swojego mandatu, za sprawą Niemiec wyznaczonego bardzo wąsko, bo ograniczonego do walki z inflacją i pomijającego – inaczej niż np. w przypadku amerykańskiej Fed – kwestie wzrostu gospodarczego i zatrudnienia, bankierzy europejscy są wolni od jakiejkolwiek demokratycznej kontroli politycznej i nadzoru. EBC stanowi technokratyczne królestwo wyjęte spod normalnych reguł działania demokracji. Dlatego może uzurpować sobie prawa przynależne jedynie suwerennemu państwu. Przykładem jest obwieszczenie przez prezesa EBC Maria Draghiego, że bank będzie wykupywał obligacje państw, które popadły w kłopoty finansowe. Co prawda, dostarczy im w ten sposób kapitału, ale w ramach pakietu wiązanego, obejmującego program oszczędnościowych reform. Stanowi to kolejny bezprecedensowy przykład zasadniczej ingerencji w działalność demokratycznie wybranych rządów. Pyrrusowe zwycięstwo Warto przy tym pamiętać, że określanie EBC jako enklawy technokratyzmu stanowi ocenę bardzo powierzchowną. Niezależność od systemu demokratycznego i politycznego nie oznacza niezależności od ideologii ekonomicznej: monetaryzmu, liberalizmu itp. To skrótowe przypomnienie może tłumaczyć gwałtowność reakcji na sam pomysł referendum (demokracja bezpośrednia ma wśród ordoliberałów jeszcze gorszą opinię niż jej forma przedstawicielska) zaproponowanego przez rząd Aleksisa Tsiprasa, a tym bardziej na jego wynik, nieidący po myśli wierzycieli. Wydarzenia sprzed i po referendum powinny być jednak umiejscowione w szerszej perspektywie czasowej. Poprzednik Tsiprasa na stanowisku premiera, Jorgos Papandreu, także próbował zorganizować referendum, lecz musiał wycofać się z tego pomysłu pod naciskiem Niemiec i Francji – dwóch najsilniejszych państw UE. Co więcej, od tego momentu dni jego rządu były policzone. Komitet wierzycieli, zwany dowcipnie trojką (Komisja Europejska, Europejski Bank Centralny i Międzynarodowy Fundusz Walutowy), usunął rządy dwóch państw o najstarszej w Europie kulturze: Grecji i Włoch. Obie bezceremonialnie usunięte ekipy miały demokratyczny mandat udzielony im przez wyborców, czym żaden europejski technokrata bądź biurokrata nie może się poszczycić. Rząd grecki zbudowany przez Syrizę nie został wprawdzie bezpośrednio obalony, lecz spotkał go los w pewnym sensie jeszcze gorszy. Stracił twarz na skutek przyjęcia w końcu, chcąc nie chcąc, narzuconego przez wierzycieli pakietu reform radykalniejszego od tego, którego odrzucenie stało się powodem ogłoszenia referendum. Nie zdążono jeszcze uprzątnąć konfetti z ulic greckich miast, śladów euforii po – jak to niemal jednomyślnie odebrano – zwycięstwie w referendum, gdy okazało się, że zwycięstwo jest pyrrusowe. Tsipras i jego ekipa zostali zmuszeni do przełknięcia gorzkiej pigułki, kazano im się zobowiązać – pod groźbą surowych kar – do wdrażania programu wyrzeczeń, którego łagodniejszy wariant, idąc w dodatku za namowami rządu, naród niedawno odrzucił przy urnie. Ta skala sprzeczności między działaniami a deklaracjami rządu,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2015, 36/2015

Kategorie: Opinie