Kolejność dziobania

Kolejność dziobania

Kto ma w stadzie najgorzej? Przedostatni. Zawsze może spaść o szczebel niżej Joanna Kossak – wnuczka Jerzego Kossaka, prawnuczka Wojciecha. Siostrami jej dziadka były Maria Pawlikowska-Jasnorzewska oraz Magdalena Samozwaniec. Siostrzenica Simony Kossak, biolożki, profesor nauk leśnych, która naukowe życie spędziła w Puszczy Białowieskiej, autorki książek i gawęd radiowych. Czy w pani puszczańskim domu bywa dzik? – Większość z tego, co żyje, bywa tutaj. Dziki w ilości dużej. Zanim przyszedł afrykański pomór świń, dzików było tyle, że zdemolowały mi ogrodzenie 2 ha łąk. Musiałam zrezygnować z trzymania koni. No ale to środek lasu, 7 km do asfaltu, 8,5 km do sąsiada, więc zwierzyna jest tu u siebie. Ale Simona Kossak miała dzika domownika, który nawet do łóżka chciał wejść. – Simona miała to, czego mnie jeszcze nie udało się osiągnąć, bo ona miała wokół siebie wszystkie zwierzęta, jakie występują w Puszczy Białowieskiej, z wyjątkiem żubra, wilka, wydry i bobra. Cała reszta przemieszkiwała na Dziedzince. Albo to były zwierzęta z ogrodów zoologicznych, chowane od oseska – ten dzik, loszka Żabka, miała trzy dni, jak pojawiła się u Simony – albo znajdy, ciężko okaleczone bądź porzucone. Jeśli tylko się dało, po podleczeniu puszczano je z powrotem do lasu, co nie zawsze było dobre. Nie umiały sobie poradzić? – Ależ znakomicie umiały. Na przykład kuny wracały, bo wiedziały, że tam dostaje się jedzenie – i kurnik był ich. Na szczęście kradły tylko jajka, a nie ruszały kur. Natomiast lisy przychodziły i brały wszystko – miały w nosie Simonę i Leszka, bo się ich nie bały. Czego człowiek może się nauczyć od zwierząt? – Wszystkiego. Obcowanie z tyloma zwierzętami na Dziedzince przyniosło głębokie przekonanie, że są to istoty myślące i czujące, a nie kartezjańskie maszyny białkowe. Czyli w wyniku intensywnych kontaktów z fauną możemy ulec zezwierzęceniu? – No tak, kwestia słownictwa. Genialny człowiek używa ok. 12% pewnych obszarów mózgu, średnio używa się 8%. Badanie EEG zrobione u szczura czy papugi wykazuje 100% aktywności tych samych obszarów, co oznacza, że zwierzęta, w przeciwieństwie do nas, są w pełnym kontakcie z rzeczywistością. Weźmy jesienną chmarę szpaków – parę tysięcy ptaków zamienia się w jeden organizm, który w karkołomnych ewolucjach przetacza się nad polami z prędkością bolidu. Tam nie ma czegoś takiego, że któryś powie: dobra, teraz wszyscy w lewo, i następuje przegrupowanie. Wtedy by się pozabijały. One po prostu wiedzą, co robić, i to nie jest kwestia instynktu. My od znacznej części tej wiedzy zostaliśmy odcięci. Jesteśmy okaleczonymi stworzeniami, które nie widzą tak dobrze, nie słyszą. Przychodzi tu na myśl jaskinia Platona – widzimy tylko odbicie, takie malutkie coś. Wrócę do tych szpaków – one przed odlotem zamieniają się w jeden twór, jedną istotę, są ze sobą w pełnym kontakcie. My jesteśmy oddzieleni, została nam tylko zwierzęca fizjologia, która nami rządzi. Czyli jesteśmy upośledzonymi zwierzętami? – Konrad Lorenz napisał: „Brakujące ogniwo między zwierzęciem a człowiekiem to właśnie my”. Głęboko wierzę, że czemuś ta ewolucja służy i mamy jeszcze coś dobrego przed sobą. To optymistyczne, co pani myśli. – Skupiam się wyłącznie na tym, co jest konstruktywne. Reszta to strata czasu. Należy mieć świadomość potworności, ale nie ma sensu tego roztrząsać – to masochizm. To tak, jakby człowiek trzymał głowę w latrynie i ignorował resztę świata. Owszem, trzeba wiedzieć, że istnieją latryny, ale musimy się skoncentrować na tym, co nas pcha do przodu – w dobrą stronę. Pytała pani, czego człowiek może się nauczyć od zwierząt. Weźmy szeroko już opisaną kolejność dziobania. Wie pani, kto ma w stadzie najgorzej? Przedostatni. Ostatni wie, że jest na samym dole hierarchii – pogodził się z tym faktem – ale przedostatni ma jeszcze coś do stracenia, może spaść o szczebel niżej. To są najbardziej zestresowane, cierpiące osobniki. Przełóżmy to na grupy ludzi: klasę szkolną, korporację. Te same zachowania. Obserwacja psychologii zwierząt pomaga lepiej zrozumieć człowieka? – Psychologia zwierząt… Niemcy mają termin Tierpsychologie, myśmy przeszli na etologię, bo przecież psychika, psychologia to tylko człowiek. A naprawdę obserwacja zwierząt daje nam wielką wiedzę o nas. Kwestia zazdrości, podchodów, zabiegania, opieki nad potomstwem wygląda jednakowo. Ja uważam się

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 14/2017, 2017

Kategorie: Kultura