Decydujące będzie to, czy watykańskie koterie na tyle się skłócą, że nie uzgodnią jednego kandydata Kto wchodzi na konklawe papieżem, wychodzi kardynałem – głosi stara rzymska maksyma. A jednak rozważania, kto będzie następcą Benedykta XVI, zajmują umysły nie tylko wiernych i watykanistów. Jak bowiem mówi znawca i komentator spraw watykańskich, Brytyjczyk David Yallop: „Duchowy zwierzchnik niemal jednej piątej ludności świata dysponuje jednak niesłychaną władzą”. Siła przecieków Rozważania te są podgrzewane przeciekami zza Spiżowej Bramy – kontrolowanymi i z reguły dokonywanymi na określone zamówienie. Klasycznym tego przykładem jest ostatnia sprawa kard. Keitha O’Briena ze Szkocji – purpurata postulującego podjęcie wewnątrz Kościoła dyskusji nad celibatem, antykoncepcją czy związkami partnerskimi (w tym jednopłciowymi). Ujawnienie jego kompromitującej przeszłości, które spowodowało jego wycofanie się z konklawe, świadczy o zwieraniu szeregów przez konserwatystów w kolegium kardynalskim (i w samym Kościele), jak również o sile Opus Dei, tak hołubionego – doktrynalnie i personalnie (przyznawanie kardynalskich kapeluszy i biskupich biretów) – przez Jana Pawła II i Benedykta XVI. Patrzcie, ci, którzy chcą liberalizacji, otwarcia, mówią o problemach świata, nie Kościoła, sami są nieczyści. To jasny przekaz do członków kolegium. Takimi personalnymi strzałami były też informacje dotyczące poważnych papabili, jak nazywani są faworyci do papieskiego tronu – włoskich kardynałów Tarcisia Bertonego czy Angela Scoli. Zwłaszcza Angelo Scola, metropolita Mediolanu (najliczniejszej i bardzo ważnej diecezji we Włoszech, która dała światu czterech papieży: Urbana III – 1185 r., Piusa IV – 1559 r., Piusa XI – 1922 r. i Pawła VI – 1963 r.), pojawiał się w rankingach przypuszczalnych następców Benedykta XVI bardzo często. Tarcisio Bertone, sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej i kamerling, czyli podskarbi, pojawił się w tle afery z kamerdynerem papieskim Paolem Gabrielem. Odprysk tej afery trafił metropolitę krakowskiego kard. Stanisława Dziwisza, który miał zaprotegować niefortunnego majordomusa i sprawcę wycieku do prasy kurialnych dokumentów. Niektórzy watykaniści uważają, że sekretarz Jana Pawła II i osoba mu bliska ma pewne szanse na tron Piotrowy, przeważa jednak pogląd, że niechęć do polskiego desantu z czasów pontyfikatu Jana Pawła II może się okazać silniejsza niż zabiegi metropolity krakowskiego i jego kurialnych popleczników. Mimo to część polskich mediów kandydaturę Dziwisza – chyba z serwilizmu – nadal przedstawia jako poważną. Ghana na czele Od 1591 r. na mocy edyktu papieża Grzegorza XIV obowiązuje zakaz hazardowego obstawiania wyników konklawe. Wierni jednak nie poniechali tego typu praktyk. Nie dziwi więc, że szacowna firma bukmacherska z Irlandii, Paddy Power, przyjmuje zakłady, kto zostanie papieżem. 1 marca najwyżej oceniano szanse kardynałów Petera Appiaha Turksona z Ghany, przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Sprawiedliwości i Pokoju – 5:2, Angela Scoli – 11:4, Tarcisia Bertonego – 4:1, Marca Ouelleta, metropolity Montrealu i prymasa Kanady – 8:1, arcybiskupa Genui Angela Bagnasca – 10:1 i przewodniczącego Papieskiej Rady Kultury Gianfranca Ravasiego – 10:1. Dla porządku wypada wspomnieć o innym rankingu, który skonstruował pisarz i historyk papiestwa Anura Gurugé – znaleźli się w nim tacy kardynałowie jak Philippe Xavier Barbarin (arcybiskup Lyonu), Wilfrid Fox Napier (RPA), Óscar Rodríguez Maradiaga z Hondurasu, Christoph Schönborn (arcybiskup Wiednia), José da Cruz Policarpo (patriarcha Lizbony) i Agostino Vallini (wikariusz generalny Rzymu). Wielu specjalistów za cichego faworyta do tiary papieskiej uważa kard. Seána Patricka O’Malleya z Bostonu, kapucyna, brodatego i wyglądającego dobrodusznie (analogie z Janem XXIII nasuwają się tu same) – choć z uwagi na skomplikowaną sytuację episkopatu amerykańskiego i niecichnące skandale seksualno-pedofilskie, jakie ciągnęły się tam latami, jest to kandydatura mało prawdopodobna. Należy przypomnieć, że Maradiagę, Schönborna, Napiera, Scolę i Policarpa wymieniano już w 2005 r. jako potencjalnych następców Jana Pawła II. Od kilku lat w wielu rankingach jako mocny papabile wymieniany był Nigeryjczyk kard. Francis Arinze, emerytowany prefekt Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, pierwszy Afrykanin, który doszedł do wysokich godności i stanowisk w Kurii Rzymskiej. Jednak 1
Tagi:
Radosław S. Czarnecki









