Koniec mnie nie przeraża

Koniec mnie nie przeraża

Prof. Zbigniew Religa Co mi pomaga? Przeświadczenie, że dobrze spędziłem życie. I że nikomu nie zrobiłem krzywdy. Łącznie z Garlickim – Panie profesorze, jak zdrowie? Lepiej? – Powiem panu: jestem po strasznej operacji. Czwartej. Przez dwa miesiące nie istniałem. Dochodziłem do siebie. – I jest lepiej… – No, nie wiem… Czuję się lepiej, w każdym razie. Rozmawiam z panem. – A to była operacja czego? – Nie warto mówić. Olbrzymia, w każdym razie. Brzucha. – Myślałem, że płuca. – Nie. – Ale rzucił pan palenie? – (śmiech) Do czasu operacji rzuciłem. Tylko że w momencie kiedy kroją mnie po raz czwarty i pojawiają się przerzuty, choroba się rozprzestrzenia, bez palenia, to gdzie tu sens – nie palić? To po prostu bez sensu. Zresztą, bez względu na to, czy pan mi wierzy, czy nie, to mnie nie przeraża. Mój koniec. To się skończy tak czy tak… Dzisiaj słuchałem Presleya. Mam sporo tych ulubionych melodii. – Człowiek słucha, wiele rzeczy mu się przypomina… – Właściwie powoli to moje towarzystwo odchodzi. Już czas. I nic w tym złego. Naprawdę, proszę mi wierzyć, nie jestem tym zmartwiony, przerażony. – A bliscy? – Problem jest z bliskimi. Ale taka jest kolej rzeczy. Że się odchodzi. Jest to nieuniknione. Każdy musi się z tym

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 04/2009, 2009

Kategorie: Kraj