Koniec słabych placówek badawczych – rozmowa z prof. Andrzejem Jajszczyk

Koniec słabych placówek badawczych – rozmowa z prof. Andrzejem Jajszczyk

80% naukowców to średniacy,  tylko 20% popycha naukę do przodu Prof. dr hab. inż. Andrzej Jajszczyk – (ur. w 1952 r.) specjalista w dziedzinie telekomunikacji i sieci komputerowych. Przez wiele lat pracował na Politechnice Poznańskiej, zapoczątkowując tam badania w dziedzinie telekomutacji, a także za granicą, m.in. na University of Adelaide w Australii, Queen’s University w Kanadzie i w École Nationale Supérieure des Télécommunications de Bretagne we Francji. Od 1999 r. jest profesorem Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, autorem bądź współautorem siedmiu książek, ponad 280 artykułów naukowych, a także 19 patentów w zakresie telekomutacji, szybkich sieci telekomunikacyjnych i zarządzania sieciami. W 2008 r. otrzymał nagrodę Fundacji na rzecz Nauki Polskiej. Od 4 marca 2011 r. kieruje Narodowym Centrum Nauki. Rozmawia Leszek Konarski Kto w Narodowym Centrum Nauki może dostać pieniądze na badania naukowe? – Każdy, pod warunkiem że zaproponuje interesujący projekt badawczy, weźmie udział w jednym z naszych konkursów i zostanie dostrzeżony przez ekspertów. Wszystkim dajemy szansę. Nie trzeba być profesorem, doktorem, magistrem, dyrektorem, rektorem? – W odkryciach naukowych tytuły nie mają znaczenia. Finansujemy najlepszych i nie jest ważne, czy są związani z renomowaną uczelnią, znanym instytutem badawczym, są studentami czy też nigdzie nie pracują. Sam jestem profesorem, mam znakomitych kolegów z tym tytułem, ale równocześnie wiem, że ludzie mający wielką liczbę publikacji nie zawsze wychodzą w nich poza dotychczasowy stan wiedzy. W niektórych konkursach, w celu zapewnienia równego dostępu do pieniędzy, stosujemy pewne ograniczenia. Co najmniej 20% środków na badania naukowe musimy przeznaczać dla ludzi do 35. roku życia, rozpoczynających karierę naukową – i dla nich mamy konkursy nazwane „Preludium” oraz „Sonata”. Doświadczeni naukowcy mogą startować w konkursach „Opus” bądź „Maestro”. Przychodzi człowiek do NCN… Gdybym wpadł na genialny pomysł, też mogę dostać fundusze na badania? – Oczywiście. Jeżeli w czasie dwufazowej oceny eksperci orzekną, że pana pomysł jest dobry i warto go finansować z pieniędzy publicznych, otrzyma pan dofinansowanie. Osoby fizyczne niezatrudnione w instytutach badawczych stanowią znaczący procent uczestników naszych konkursów i też dostają środki na badania. Po pomyślnej ocenie projektu dostanie pan od nas promesę na finansowanie badań i z nią może pan się zgłosić do dowolnie wybranego instytutu. Powie pan: „Mam promesę, zatrudnijcie mnie”. Każdy przyjmie pana z otwartymi ramionami, bo z przyznanej kwoty będzie miał 30% zysku jako koszty pośrednie. Dotychczas naukowcy bez zatrudnienia w instytutach badawczych lub na uczelniach mieli bardzo małe szanse na ubieganie się o finansowanie swoich prac. Dopiero Ustawa z 30 kwietnia 2010 r. o zasadach finansowania nauki pozwala na zgłaszanie wniosków o granty przez osoby fizyczne. W ubiegłym roku dostaliśmy prawie 3 tys. wniosków o dofinansowanie, na kwotę ponad 450 mln zł, od osób występujących wyłącznie we własnym imieniu. Nie trzeba mieć promotora, opinii, recenzji? – Tak było dawniej, gdy konkursy ogłaszało Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Promotor był formalnie wnioskodawcą projektu i stroną przy zawieraniu umowy o finansowanie. Teraz każdy samodzielnie przedstawia nam koncepcję badań i dostaje środki. My finansujemy naukowców, a nie instytucje. Nasze konkursy, otwarte dla wszystkich, mają ożywić polską naukę. Każdemu dajemy szansę na sukces, każdy może się stać odkrywcą. Finansujemy tylko najlepszych, średniacy nas nie interesują. Jest pan pewien, że wasi eksperci wyłapują tylko najzdolniejszych, nie odrzucą projektu kogoś, kto potem dostanie Nobla? – Nie mogę zagwarantować, że nasi eksperci nigdy nie popełniają błędów ani nie przepuszczają czegoś miernego. Dwustopniowy system oceny projektów służy do wyłapywania talentów, do znajdowania osób najzdolniejszych, które polską naukę pchną do przodu. Aby jednak stać się przyszłym kandydatem do Nobla, ta osoba najpierw musi się do nas zgłosić, przedstawić koncepcję swojego projektu badawczego i wziąć udział w konkursie. Nie jesteśmy w stanie rozglądać się po instytutach oraz uczelniach i wyłapywać geniuszy. Na szczęście dyrektorzy instytucji naukowych zachęcają pracowników do udziału w naszych konkursach. Przeciw układom W poprzednim systemie finansowania nauki pieniądze dzielono w ministerstwie i choć formalnie tam też były konkursy, zdarzało się, że decydowały układy towarzyskie i polityczne. Może pan zagwarantować, że w NCN tego nie ma i nie będzie?

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 11/2012, 2012

Kategorie: Wywiady