Korporacja Polska SA

Korporacja Polska SA

W społeczeństwie promującym indywidualizm to jednostka jest odpowiedzialna za swoje życieProf. Mirosława Marody – kierownik Zakładu Psychologii Społecznej w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, wiceprezes PAN, zajmuje się zagadnieniami społeczeństwa ponowoczesnego, społeczeństwa polskiego oraz społeczną historią jednostki. Ostatnio wydała książkę „Jednostka po nowoczesności. Perspektywa socjologiczna”. Czy możliwe jest życie bez społeczeństwa? – To pytanie, które wynika z nieadekwatnej, choć rozpowszechnionej wizji tego, czym jest społeczeństwo. Zwykle gdy używamy tego terminu, człowiek ma z tyłu głowy coś odrębnego od jednostek, coś, co istnieje w sensie fizycznym i wpływa na ludzi przez swoją masę, każe im coś robić albo czegoś nie robić. Tymczasem społeczeństwo jest po prostu siecią relacji i oddziaływań, która istnieje niezależnie od tego, czy zdajemy sobie z tego sprawę, czy nie. Siecią, która czasami nas wiąże, czasami warunkuje, a czasami nawet pozwala się kształtować. Zadałem to pytanie nieprzypadkowo, bo od dłuższego czasu słyszymy o samowystarczalnej jednostce, od której wszystko zależy, a więc społeczeństwo nie jest jej potrzebne. – Ta opowieść to rodzaj bardzo dogodnej ideologii, żyjemy bowiem w takiej rzeczywistości, w której przekonanie jednostek o tym, że mogą o wszystkim decydować, staje się niezmiernie ważne dla sposobu funkcjonowania tworzonego przez nie społeczeństwa. Pozwala np. odsunąć wiele problemów społecznych. W społeczeństwie promującym indywidualizm wyłącznie jednostka jest odpowiedzialna za swoje życie, położenie, byt i to, co się z nią dzieje. Według tej ideologii, wszystko to jest efektem jej wyboru. Gdy w naszym życiu coś pójdzie nie tak, nie tylko winimy sami siebie, ale również inni mogą nas obwinić. – Nacisk na indywidualizację, co już od dawna wskazywali socjolodzy, sprawia, że o to, co się z nami dzieje, możemy oskarżać wyłącznie siebie. To stwarza komfortową sytuację przede wszystkim elitom politycznym, które reprezentują państwo, ponieważ zwalnia je z jakichkolwiek działań na rzecz jednostek. Państwo ma gwarantować jednostkom dokonywanie wyborów, a cała reszta to już ich osobisty problem. Takie założenie ułatwia życie klasie politycznej i elitom, ponieważ uwalnia je od odpowiedzialności za sposób, w jaki państwo i społeczeństwo funkcjonują. Człowiek z poradnika Czy rzeczywiście godzimy się na taką ograniczoną rolę państwa? – Wciąż wiele od niego oczekujemy, ale jednocześnie wpływa to na nasz stosunek do niego. Państwo przestaje być płaszczyzną jednoczenia się, jest traktowane jak duża korporacja. Żyjemy w takiej dużej korporacji Polska SA, mamy członków zarządu, czyli parlament, na który wszyscy narzekają, mamy dyrektora, który co jakiś czas się zmienia, ale w gruncie rzeczy tym, co nas interesuje, są dywidendy, czyli kupony, które odcinamy. Jeśli uznajemy, że są za niskie, przenosimy się do innych korporacji: Anglii, USA, Francji. Wydaje się, że ta ideologia jest wprawdzie wygodna dla państwa i jego elit, ale nie ułatwia życia obywatelom. – Oczywiście, ale trzeba zwrócić uwagę, że indywidualizm nie ma wyłącznie negatywnych konsekwencji. Istotnie, zostawia nas samych i sprzyja rozbijaniu wspólnot, jednak może też się stać zaczątkiem procesu, który wielu psychologów uważa za niezmiernie korzystny dla jednostki – wzbogacać ją i rozwijać wewnętrznie. Sprawi, że zaczniemy się zastanawiać, kim jesteśmy, co tak naprawdę nas porusza, dlaczego myślimy tak, jak myślimy. Ten proces pozwala nam kształtować nas samych poprzez włączenie się w proces refleksji. Tylko proszę pamiętać, że w tym procesie korzystamy z dorobku społecznego, który tworzą myśli innych ludzi. Nasz rozwój może przebiegać wyłącznie w dialogu z nimi. Duży nacisk w takim procesie jest kładziony na bycie sobą, ale tutaj pojawia się granica, którą łatwo przekroczyć. Wymuszona zostaje koncentracja na sobie z pominięciem innych ludzi. – Zgadza się, indywidualizacja kładąca nacisk na bycie sobą bardzo często przeradza się w taką formę osobności. Ale to szalenie płytka postawa. Kiedy nam się wydaje, że możemy wszystko ze sobą zrobić, nie bierzemy pod uwagę, że nie jesteśmy w stanie kompletnie odciąć się od reszty ludzi, a jeżeli nawet nam się uda, w sensie czysto technicznym, to koszty są niewyobrażalnie wielkie. I nie tylko dlatego, że potrzebujemy innych do życia – w sensie czysto pragmatycznym, bo mogą nam coś załatwić, w czymś pomóc. Potrzebujemy ich przede wszystkim do tego, żeby poprzez ich reakcje potwierdzać to, kim jesteśmy. Gdybym panu teraz powiedziała, że jestem reinkarnacją Marii Antoniny,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 14/2015, 2015

Kategorie: Wywiady