Kosztowny ratunek Opla

Kosztowny ratunek Opla

Niemiecki koncern samochodowy został ocalony – ale czy na pewno? Firma Opel przetrwa, przynajmniej przez jakiś czas. W roku wyborczym politycy Republiki Federalnej nie mogli pozwolić na upadek koncernu będącego symbolem gospodarki Niemiec. Jednym z inwestorów jest rosyjski Sbierbank. Jednak przyszłość miejsc pracy w przedsiębiorstwie oraz w polskich zakładach Opla w Gliwicach i Tychach pozostaje niepewna. Kiedy minister spraw zagranicznych i kandydat socjaldemokratów na kanclerza Frank-Walter Steinmeier wystąpił na wiecu w centralnych zakładach Opla w Rüsselsheim, stało się jasne, że politycy obronią przed upadkiem koncern należący do amerykańskiego General Motors. W RFN rządzi wielka koalicja chadeków i socjaldemokratów – oba obozy pragną zaprezentować się elektoratowi jako obrońcy niemieckich miejsc pracy. Tym samym potencjalni inwestorzy zrozumieli, że mogą liczyć na bardzo korzystne warunki, sternicy nawy państwowej w Berlinie są bowiem zdecydowani ratować Opla i 25 tys. miejsc pracy w republice za pomocą pieniędzy podatników. Negocjacje z włoską firmą Fiat spaliły na panewce, podobno dlatego, że politycy w Berlinie nie byli skłonni do natychmiastowego przekazania 300 mln euro. Wydaje się jednak, że liderzy SPD i CDU/CSU pragnęli pozyskać innego inwestora, że marzyli już o wielkim rynku rosyjskim. Decyzję należało podjąć szybko. Wiadomo było, że General Motors złoży wniosek o sądową ochronę przed wierzycielami, inicjując w ten sposób postępowanie upadłościowe. W negocjacjach wzięli udział przedstawiciele rządu federalnego, czterech krajów związkowych, w których znajdują się zakłady Opla (Hesji, Nadrenii Północnej-Westfalii, Nadrenii Palatynatu, Turyngii), wysłannicy macierzystego koncernu General Motors, rządu USA oraz inwestora – austriacko-kanadyjskiego konsorcjum Magna International, jednego z największych na świecie producentów części samochodowych (70 tys. pracowników w 25 krajach). Ostatecznie postanowiono, że z europejskiej części General Motors tymczasowo utworzony zostanie holding z zarządem powierniczym. Dzięki temu Opel i brytyjski Vauxhall nie poniosą żadnych szkód w związku z upadłością GM w Stanach Zjednoczonych. GM zachowa 35% akcji holdingu, tyle samo przejmie rosyjski Sbierbank, 20% akcji przypadnie Magna International, a 10% dostaną pracownicy Opla. Sbierbank to największa instytucja finansowa i kredytodawca Rosji, jest kontrolowany przez państwo. Prezes Sbierbanku German Gref powiedział, że przejęcie przez tę instytucję części akcji Opla pomoże w restrukturyzacji rosyjskiego przemysłu motoryzacyjnego. Zdaniem Grefa, nowoczesna technologia przemysłu samochodowego trafi do Rosji za bezprecedensowo niską cenę. Rząd w Moskwie oświadczył, że nie miesza się do transakcji Sbierbanku z Oplem, jednak bacznie się jej przygląda. Państwo niemieckie zapewni kredyt w wysokości 1,5 mld euro oraz gwarancje kredytowe na 3 mld. Władze federalne bezzwłocznie wyasygnowały 300 mln euro jako szybki kredyt pomostowy dla Opla. Wcześniej tych pieniędzy odmówiono Fiatowi. Zgodnie z umową, 300 mln miał przekazać koncern Magna, lecz minister finansów Peer Stein- brück postanowił wspaniałomyślnie zwolnić inwestora z tego obowiązku. Rząd niemiecki, który płaci, uzyskał w zamian gwarancję, że żaden z miejscowych zakładów Opla (Rüsselsheim, Bochum, Kaiserslautern, Eisenach) nie zostanie zamknięty. W Niemczech zlikwidowanych jednak zostanie do 2,6 tys. miejsc pracy w holdingu, przeważnie w Bochum, w innych europejskich zakładach koncernu przewiduje się zwolnienie 8,5 tys. pracowników. Według relacji prasowych, zagrożona zamknięciem jest fabryka Opla w Antwerpii. Postanowienie o udzieleniu Oplowi pomocy nie zapadło jednomyślnie. Przeciw był federalny minister gospodarki Karl-Theodor zu Guttenberg z bawarskiej CSU, który do końca opowiadał się za koncepcją uporządkowanej upadłości koncernu. Nic dziwnego, że minister stał się obiektem ostrej krytyki zwłaszcza ze strony socjaldemokratów, którzy na cztery miesiące przed wyborami pragną wyprofilować się jako obrońcy pracowników najemnych. Wiceprzewodniczący frakcji SPD w Bundestagu Joachim Poss oskarżył zu Guttenberga o „głupie gadanie” i o to, że zamiast szukać perspektywicznych rozwiązań, prezentuje swoje „ideologiczne wzdęcia”. Poss pośrednio wezwał także ministra, aby podał się do dymisji, czego ten oczywiście nie zamierza uczynić. Komentatorzy zwracają za to uwagę, że sceptycyzm ministra gospodarki jest uzasadniony, ponieważ istnieje niebagatelne ryzyko zarówno dla rządu federalnego, jak i dla inwestorów. Magazyn „Der Spiegel” przypomina, że koncern Magna International mocno ucierpiał

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2009, 23/2009

Kategorie: Świat