Kraj mandarynów

Kraj mandarynów

Prof. Jerzy Regulski Nie da się budować wspólnoty, wspominając Grunwald i powstanie warszawskie – Co jest najbardziej potrzebne ludziom w Polsce? – Na to pytanie odpowiadają wydatki budżetów gminnych, będące odbiciem rzeczywistych ludzkich potrzeb. W ostatnich latach gminy przede wszystkim przeznaczały pieniądze na wodociągi, potem na kanalizację, na trzecim miejscu znalazły się wydatki na telefonię komórkową, co stworzyło łączność na wsi. Następne w kolejności było układanie chodników. Teraz zaś gminy budują kryte baseny. Czekam, że może przyjdzie czas, gdy zaczną rozwijać biblioteki gminne, choć bardziej prawdopodobny jest szybki wzrost wydatków na internet. – Czy jako urbanista spodziewa się pan też, że ludziom kiedyś zacznie zależeć na tym, by ładnie budować i racjonalnie kształtować swe otoczenie? – Gdy już będą mieli gdzie mieszkać, zapewne tak. Nie nastąpi to jednak prędko, bo to wymaga zmiany mentalności i zrozumienia wspólnych interesów społeczności lokalnej. Poza tym w Polsce zniszczono planowanie przestrzenne, za co zapłacą następne pokolenia. Plany zagospodarowania przestrzennego są fikcją i idealnym podłożem do korupcji. W rzeczywistości inwestorzy mogą budować, co chcą i jak chcą, a władze lokalne nie są w stanie ani nawet nie zamierzają zadbać o jakąkolwiek koordynację. Panuje u nas powszechne przekonanie, że jak mam własność, zwłaszcza nieruchomości, to mogę zrobić z nią wszystko, co chcę. Teraz zaś planuje się jeszcze zniesienie pozwoleń na budowę. Skutki będą opłakane. – To przejaw demokracji. Jak jest społeczeństwo obywatelskie, to obywatele sami chcą decydować o podobnych sprawach. – Społeczeństwo obywatelskie składa się z ludzi, którzy potrafią określić swe cele rozwojowe. Muszą umieć zdefiniować, czego im potrzeba. Jednocześnie powinni jednak być świadomymi obywatelami i rozumieć, że państwo jest wspólnym dobrem, organizacją, która im służy i o którą trzeba się troszczyć, by funkcjonowała jak najlepiej. Wychowanie antyobywatelskie – A Polacy rozumieją? – Niezbyt. Polakom brak wyobraźni, nie czują, że są współodpowiedzialni za całość, za wspólne dobro. Każdy myśli o własnej działce, nie przejmuje się tym, co się dzieje za płotem. Brakuje nam poczucia wspólnoty interesów. Mało jest przypadków, gdy ludzie w Polsce potrafią się zjednoczyć po to, by stworzyć coś wartościowego. Bardzo chętnie i łatwo jednoczymy się natomiast, żeby coś zablokować, być na nie. Potrzebujemy edukacji obywatelskiej prowadzonej już od przedszkola. Dzieci powinny razem coś budować, nabierać świadomości, że mogą tworzyć jakieś wspólne dobro. Byłem oburzony, gdy jakiś czas temu widziałem dzieci chodzące z napisami \”strajk\”, wmontowane w akcję przeciw likwidacji szkoły podstawowej. Nieodpowiedzialni rodzice od początku uczyli je protestowania przeciwko decyzjom własnych władz. To był przykład wychowania antyobywatelskiego. Nie przestawiło nam się jeszcze w głowach, że mamy już własne państwo. Ale jest nadzieja, że młode pokolenie zaczyna inaczej podchodzić do roli państwa i władzy. Dla niego wiele rozwiązań jest czymś oczywistym. Ja jeszcze niedawno, jak przejeżdżałem przez granicę, nawet na dyplomatycznym paszporcie, miałem piknięcie w sercu: przepuszczą czy nie. Nic dziwnego, przeżyłem całą PRL, siedziałem w więzieniu za działalność antypaństwową. To, czym skorupka za młodu nasiąknie, jest obciążeniem na starość, trudno się z tego wyzwolić. Mam żal do naszych liderów politycznych, że w ciągu 19 lat nie podjęli żadnych wysiłków dla wspierania tworzenia społeczeństwa obywatelskiego. – Jak mogliby to robić? – Niestety, wielu politykom nie zależy na słuchaniu ludzi. Uważają się za mądrzejszych, lepiej wiedzą, czego potrzeba obywatelom, są przekonani, że trzeba im narzucać słuszne rozwiązania za pomocą mechanizmów autorytarnego państwa. Ja natomiast uważam, że ludzie po to organizują państwo, żeby im służyło, więc powinno robić tylko to, czego chce opinia społeczna. Oczywiście trzeba harmonizować rozwiązywanie potrzeb bieżących i tych, które wystąpią w przyszłości, bo występują między nimi sprzeczności. Ale ludzi, zwłaszcza w okresie przełomu, nie można zostawić samych, powiedzieć im: organizujcie się, jeśli umiecie. Trzeba kształtować poczucie wspólnoty, najłatwiej na szczeblu lokalnym, wokół aktualnych problemów, celów na bliską przyszłość. Nie da się budować wspólnoty, opierając się na wspominaniu Grunwaldu czy nawet powstania warszawskiego. W Polsce są inicjatywy, są organizacje lokalne, ale brakuje wsparcia, mechanizmów pomocy. – Trudno finansować wszystkich, którzy zapowiadają, że chcieliby coś zrobić.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 10/2008, 2008

Kategorie: Wywiady