Zdesperowani biorą pożyczki w parabankach, a później szukają pomocy na policji lub u prokuratora Nie zdradzają się ze swymi problemami. Wielu z nich maskuje je perfekcyjnie za atrapą codzienności. Mają jeszcze czym zapłacić rachunek za telefon, ale regulując go, wydają wyrok śmierci na kolejną ratę kredytu zaciągniętego na zakup samochodu, skutera czy wyprawkę dla dzieci do szkoły. Mają nieruchomości, pracę lub w najmniej asekuracyjnym wariancie zasiłek dla bezrobotnych i plan, który pozwoli na spłatę zaciągniętych pożyczek. Ale z różnych przyczyn tracą płynność finansową lub brakuje im środków, by zrobić kolejny krok w życiu mający poprawić sytuację materialną. Kiedy czują, że za chwilę usłyszą trzask pułapki zadłużenia, decydują się skorzystać z ostatniej szansy. Szybkiego i łatwo dostępnego kredytu. Poszukiwania ścieżki, która bez zbędnych formalności i poręczycieli wyprowadzi ich na prostą, zaczynają od czytania ogłoszeń. Trudne sprawy bez poręczeń Działalność biur pośrednictwa finansowego kryjących się za wzbudzającymi zaufanie nazwami to jeden z wielu sposobów na wyciąganie pieniędzy od naiwnych. Wabi ich reklamowe współczucie w typie pomocnej dłoni pojawiającej się, gdy wszyscy zawiedli. Wspólna cecha klientów to trudna sytuacja finansowa, wymagająca błyskawicznego zdobycia gotówki. Dariusz Janiszewski potrzebował jej, by Kozłowo, w którym mieszka, kojarzyło się jemu i rodzinie z czymś więcej niż przedwojennym domkiem wymagającym nieustannych remontów. Rozciągnięta wzdłuż szosy wieś to monotonia asfaltu, olchowych zarośli i kolonijnej zabudowy. Najważniejszy budynek – szkoła, najbliższe miasto – Nidzica, a szansą na lepsze życie dla Janiszewskich miało być 50 tys. zł kredytu przeznaczone na małą gastronomię przy biegnącej obok Nidzicy ruchliwej siódemce. – Żona jest na wychowawczym, ja bez pracy, żyranci, których znalazłem, zarabiali zbyt mało, skąd miałem wziąć poręczenie dla banku? Zacząłem czytać ogłoszenia w prasie. Trafiłem na Ciechanów – wyjaśnia Janiszewski. Zadzwonił. W Centrum Pośrednictwa Finansowego w Ciechanowie przy placu Kościuszki 14 sympatyczny kobiecy głos zapewnił, że wszystko będzie załatwione. – Jesteśmy od trudnych spraw. Poręczenia nie są potrzebne. Niech pan przyjeżdża – wspomina pierwszą rozmowę Darek. Przyjechał. Usłyszał, że kredytu udzieli firma Forminx Finance z Warszawy, zabezpieczeniem będzie weksel in blanco, a za analizę finansową, którą przygotuje pośrednik, ma zapłacić 35 zł. Po trzech dniach zadzwonił ponownie. Dowiedział się, że analiza gotowa. Wynikało z niej, że Janiszewski do kredytu pasuje jak ulał. Ale musi jeszcze wpłacić 5 tys. zł. Wpłacił. Mechanizm obróbki jest prosty. Pobrać w formie różnych opłat jak najwięcej gotówki od klienta. Kiedy jest przekonany, że spełnił wszystkie warunki, dowiaduje się o kolejnej finansowej niespodziance. W krótkim czasie zrozumiał to i Janiszewski, przestał płacić, zażądał zwrotu wpłaconych 5 tys. zł. Pani z firmy przestała być sympatyczna. Uświadomiła mu, że pośrednik wykonał kawał dobrej roboty, za którą pobrał należne wynagrodzenie, a on się czepia i ma tupet mówić, że to nieuczciwe. Janiszewski uznał, że został oszukany. Kozłowo, gdzie mieszka z rodziną, leży w rejonie należącym do Komendy Policji w Nidzicy. Tam też złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Sprawa z Nidzicy trafiła do Prokuratury Rejonowej w Ciechanowie, gdzie zgodnie z zawiadomieniem przestępstwo zostało popełnione. Nie jest to jedyny tego typu przypadek związany z działalnością ciechanowskiego CPF, którą zajęła się miejscowa prokuratura. To, co przytrafiło się mieszkającej w tym mieście Annie, jest niemal powtórką z historii Janiszewskiego. Kobieta prosi, by nie ujawniać jej nazwiska, bo jak mówi, jest jej „zwyczajnie głupio, że dała się nabić w butelkę”. O nabiciu nie tyle w butelkę, ile w gotówkowe pośrednictwo do dziś nie wiedzą jej rodzice. – Nie chcę przysparzać im trosk ze względu na ich stan zdrowia – tłumaczy Anna. Ale to niejedyny powód. Anna ma skończone studia. Pracuje w administracji. W pracy znają ją z kompetencji i solidności. Brakowi podejrzliwości zwiększającemu ufność w solidność oferty kredytowej sprzyjała jej trudna (a jak myślała wówczas, beznadziejna) sytuacja finansowa. Kredytu za pośrednictwem CPF miała udzielić Regionalna Agencja Finansowa z Tarnowa. – Kiedy zrozumiałam, że zostałam oszukana, złożyłam zawiadomienie na policję o oszustwie, przeciwko konkretnej firmie i osobom. Sprawa ślimaczy się w nieskończoność, a oni działają dalej. Nie rozumiem,
Tagi:
Piotr Siwanowicz









