Kruchutka demokracja

Kruchutka demokracja

Dlaczego Polacy źle oceniają zarówno rządzących, jak i opozycję O stabilności ustroju decydują ludzie. Ustroje trwają dopóty, dopóki – jak zauważył Edward Abramowski – mają oparcie „w zorganizowanym społecznie sumieniu człowieka” (E. Abramowski, „Pisma” t. II, s. 229, Warszawa 1924). Ludzie muszą chcieć, by ustrój, w którym żyją, nadal istniał. Dlatego, że jest on najlepszy spośród innych znanych, najwłaściwszy z możliwych do pomyślenia lub dlatego, że jego zmiana byłaby zbyt kosztowna, a ryzyko pogorszenia duże. Dlatego również, że w obecnej rzeczywistości znaleźli dla siebie miejsce, z którym wiążą nadzieje itp. Powodów jest wiele, a drogi prowadzące z materialnego i instytucjonalnego świata, w którym żyją, do świadomości są kręte. W każdym razie są pewne granice wytrzymałości systemu, a przed nimi znaki ostrzegawcze, których bagatelizować nie należy. Zwłaszcza że wyraźna, zasadnicza zmiana może być „zastąpiona” przez mało przejrzyste, stopniowo ujawniające się procesy dewiacyjne, wynaturzające system dotychczas istniejący. Te znaki ostrzegawcze znajdują się w różnych miejscach. Gospodarkę można traktować autonomicznie i przyglądać się jej meandrom, wskaźniki są twarde: rozwój lub regres, wzrost lub recesja. Ważne jest, czy PKB per capita rośnie, czy maleje, czy ludzie mają pracę, jak daleko sięgają różnice materialne, czyli jak dochód narodowy jest rozdzielany itp. Ale można traktować ją w szerszym kontekście, jako jedną z podstaw legitymizacji istniejącego systemu politycznego i społecznego. Zachwianie gospodarki podminowuje, zwłaszcza w krajach nowej demokracji, cały system polityczny i społeczny. Sposoby oceny wąsko rozumianego systemu politycznego są również wyraźne: wiadomo, kiedy należy ogłosić nowe wybory parlamentarne, jakie partie znajdą się w parlamencie, co mogą robić rządzący, a co ugrupowania opozycyjne. Ale można również widzieć system polityczny szerzej, w powiązaniu z systemem społecznym. Tu granice są znacznie mniej wyczuwalne, choć jest pewne, że one istnieją. Stają się dla wszystkich oczywiste, gdy zostaną przekroczone. Wtedy system się chwieje, zostaje odrzucony lub zachowany, ale przy użyciu środków nadzwyczajnych. Jednym z bardzo ważnych warunków istnienia ustroju, a zwłaszcza ustroju demokratycznego, jest to, by mieścili się w nim wszyscy, a przynajmniej znacząca większość obywateli. By mieli w nim swą reprezentację lub by sami w nim – co rzadkie – bezpośrednio uczestniczyli. Człowiek żyjący w świecie, w którym nie ma dla niego miejsca, nabiera w końcu ochoty – jeśli nie ma natury eskapisty, ale tych jest niewielu – by w całości go zmienić. We współczesnych parlamentarnych ustrojach liberalno-demokratycznych ważkim dowodem ich zakorzenienia w społeczeństwie jest stosunek członków tego społeczeństwa do rządzących lub do opozycji. Obywatele powinni mieć wybór, a zarazem partie powinny przyciągać ludzi albo z racji tego, że mają władzę, albo z powodu tego, że są w opozycji do obecnego rządu i mogą sprawować władzę w przyszłości. Rządzący i opozycja stanowią alternatywę, która jest fundamentem pluralistycznej demokracji. Jeśli zbyt wielu obywateli nie mieści się w tej alternatywie, nie identyfikuje się ani z rządzącymi ani z opozycją, to znaczy, że system ma wąskie podstawy i łatwo może ulec zachwianiu. Z tego powodu warto poważnie traktować rozmaite sygnały dotyczące tej kluczowej bądź co bądź dla demokracji problematyki. Dostarczają ich między innymi badania socjologiczne, zwłaszcza te ukazujące pewne tendencje, a więc zmiany przebiegające wraz z upływem czasu, oraz te pozwalające porównać nasz kraj z innymi i zobaczyć w ten sposób głębię obrazu. Na początku roku przeprowadzono badania porównawcze w kilku krajach byłego europejskiego obozu realnego socjalizmu (ich wyniki zawarte są w komunikacie CBOS „Oceny działalności rządu i opozycji parlamentarnej w niektórych krajach Europy Środkowej i Wschodniej”, Warszawa, marzec 2002). Zainteresowano się: Czechami, Polską, Rosją, Rumunią, Słowacją i Węgrami, a więc grupą krajów, które wychodzą z autorytaryzmu realnego socjalizmu, które mają – nie wszystkie – mniejsze lub większe tradycje demokratyczne, ale są to tradycje odległe, ciągłość między parlamentarną przeszłością a teraźniejszością została w nich zerwana na kilka pokoleń. Są to kraje borykające się z podobnymi kłopotami gospodarczymi, wśród których najważniejszy jest proces powstawania instytucji gospodarki rynkowej. Te kraje i ich społeczeństwa charakteryzują się zróżnicowanym stosunkiem do rządu, rząd każdego z tych państw cieszy się odmienną siłą

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2002, 30/2002

Kategorie: Opinie