Kryzys made in USA

Kryzys made in USA

Jak niewiarygodnie kosztowna wojna w Iraku doprowadziła świat do gospodarczej zapaści Świat pogrąża się w gospodarczym kryzysie, najostrzejszym od czasu wielkiej depresji lat 30. XX w. Noblista Joseph Stiglitz twierdzi, że ta globalna zapaść ekonomiczna jest pod wieloma względami made in USA. To Ameryka eksportowała na cały świat swe „zgniłe” hipoteki jako dobrze zabezpieczone majątkiem trwałym papiery wartościowe. Ameryka eksportowała swoją filozofię od wszelkich regulacji wolnego rynku, którą obecnie nawet jej arcykapłan Alan Greenspan uważa za błąd. Ameryka eksportowała swą nieodpowiedzialną kulturę przedsiębiorczości, te mętne opcje giełdowe, wprost zachęcające do nadużyć przy księgowaniu, które stały się jedną z przyczyn obecnej katastrofy. Wreszcie Stany Zjednoczone urządziły globalny eksport swej rodzimej recesji – podkreśla Stiglitz, laureat Nagrody Nobla z dziedziny ekonomii. Ale kamieniem, który poruszył lawinę, ciosem łaski dla dławiącej się gospodarki USA, stała się inwazja na Irak. Koszty tej wojennej awantury okazały się gigantyczne. Według ekspertów gospodarczych Kongresu Stanów Zjednoczonych operacja w Iraku kosztuje 400 mln dol. dziennie, niemal 5 tys. dol. na sekundę. Nie może to pozostać bez wpływu na światową ekonomię, staczającą się w bagno recesji. Przed rokiem Joseph Stiglitz oraz Linda Bilmes, ekonomistka z Harvardu i doradca ds. gospodarczych administracji Billa Clintona, opublikowali książkę „The Three Trillion Dollar War: The True Costs of the Iraq Conflict” („Trzybilionowa wojna: Prawdziwe koszty konfliktu w Iraku”). Zawarte w niej tezy stały się obecnie jeszcze bardziej aktualne. Autorzy skrupulatnie udowadniają, że koszty wojny w Iraku do końca 2007 r. wyniosły niewyobrażalne 3 bln dol., dla sojuszników zaś, wspierających USA w tym przedsięwzięciu, zapewne drugie tyle. Stiglitz i Bilmes przewidywali, że przez następne dwa lata iracka awantura pochłonie następne 500 mld dol. Wszystko wskazuje na to, że mają rację. Para ekonomistów podkreśla, że administracja George’a W. Busha rozpoczęła wojnę z potworną lekkomyślnością, nie troszcząc się w ogóle o sposoby jej sfinansowania. A przecież atak na Irak nie był odpowiedzią na Pearl Harbor, konieczną i natychmiastową. Przed wojną z tym arabskim krajem, uznaną za prewencyjną, należało spokojnie się zastanowić, chociażby nad tym, skąd wziąć na nią pieniądze. Ale Bush i jego dygnitarze działali zgodnie z zasadą: We’re at war. Let’s party („Prowadzimy wojnę. Bawmy się”). Opinię publiczną omamiono zapewnieniami, że inwazja na Irak kosztować będzie 50 do 60 mld dol., wydatki zaś zostaną pokryte z pieniędzy sojuszników, jak również z dochodów ze sprzedaży irackiej ropy. Kiedy jesienią 2002 r. doradca ds. ekonomicznych Białego Domu, Lawrence Lindsey, ośmielił się zasugerować, iż inwazja na Irak może pochłonąć od 100 do 200 mld dol., sekretarz obrony Donald Rumsfeld parsknął pogardliwie: Baloney! (bzdura). Lindsey utracił stanowisko. Właściwie nie sposób w to uwierzyć, ale przed wojną administracja Busha obniżyła podatki, zwłaszcza dla najbogatszych. Kampania w Iraku stała się pierwszym w dziejach nowoczesnych konfliktem zbrojnym prowadzonym wyłącznie na kredyt, finansowanym z deficytu budżetowego. Stany Zjednoczone nie miały żadnych zaoszczędzonych zasobów pieniężnych. Wyprawę na Irak finansowały przez pożyczki inne państwa, np. kraje bliskowschodnie oraz Chiny. Szybko okazało się, że nawet najwięksi czarnowidze nie przewidzieli prawdziwych kosztów irackiej operacji. W okupowanym kraju szybko rozpętała się antyamerykańska rebelia. Generałowie Pentagonu zrozumieli, że Stany Zjednoczone mają za mało żołnierzy, aby spacyfikować Irak. Trzeba było zatrudnić „armie kontraktorów”, czyli ochroniarzy z firm prywatnych. Sierżant US Army pobiera roczny żołd w wysokości 40 tys. dol. „Kontraktorowi” trzeba zapłacić dziesięć razy więcej. W tym konflikcie po stronie amerykańskiej wyjątkowo liczni żołnierze odnieśli rany – ok. 70 tys. W II wojnie światowej na jednego zabitego żołnierza przypadało dwóch rannych, w konflikcie irackim ta relacja wynosi, według oficjalnych danych, jeden do siedmiu. Stiglitz przypuszcza, że nawet jeden do piętnastu. Wynika to z powszechnego stosowania uzbrojenia ochronnego oraz postępów medycyny. Lekarze utrzymali przy życiu wielu młodych weteranów z uszkodzeniami mózgu lub kręgosłupa. Trzeba będzie opiekować się nimi przez najbliższe

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 11/2009, 2009

Kategorie: Świat