Kryzysowa narzeczona laburzystów

Kryzysowa narzeczona laburzystów

Jedną z najpoważniejszych kandydatur na nowego lidera Partii Pracy jest po raz pierwszy kobieta, Liz Kendall Po katastrofalnej kampanii wyborczej i druzgocącej klęsce w majowych wyborach do Izby Gmin brytyjską Partię Pracy czekają wybory nowego lidera. Jedną z faworytek jest Liz Kendall – naukowiec z doświadczenia, socjaldemokratka z przymusu. A jednak klapa 8 maja na długo zapisał się w pamięci wszystkich sympatyków Partii Pracy. Jeszcze dzień wcześniej wielu z nich szło oddać głos w wyborach z nadzieją, że staną na drodze do reelekcji Davida Camerona. Chociaż niemal przez całą kampanię sondaże dawały torysom wyraźną przewagę, wielu laburzystów, na czele z liderami partii Edem Milibandem i Edem Ballsem, do końca starało się przekonać wyborców, że możliwa jest jeszcze Wielka Brytania bez cięć budżetowych i bez zaostrzania polityki imigracyjnej. Piątkowy poranek, dzień po głosowaniu, rozwiał jednak złudzenia Milibanda. Partia Pracy poniosła porażkę na niespotykaną wręcz skalę, tracąc aż 26 z 258 swoich posłów poprzedniej kadencji i wprowadzając do Izby Gmin najmniej liczną reprezentację od 1987 r. Zgodnie z przewidywaniami Miliband natychmiast podał się do dymisji. W pełnym emocji wystąpieniu podkreślił, że bierze na siebie całą winę za klęskę wyborczą, choć uważa, że prowadzona przez niego i jego najbliższych współpracowników kampania była porównywalna „z najlepszymi wzorcami w historii partii”. Trudno jednak zgodzić się z tą tezą, zestawiając chaotyczne przemówienia Milibanda z płomiennymi wystąpieniami Tony’ego Blaira z połowy lat 90. Jego strategia oparta była na epizodycznych wyskokach medialnych, takich jak nieudany flirt partyjny z publicystą i prezenterem telewizyjnym Russellem Brandem. Zawiodło też bezpośrednie otoczenie przewodniczącego. Blair walczył o fotel premiera wspierany przez utalentowanych doradców Alastaira Campbella, Petera Mandelsona i Anthony’ego Giddensa. Koordynator kampanii laburzystów, Douglas Alexander, sam przegrał wybory w swoim okręgu. W dodatku pokonała go 20-letnia Mhairi Black ze Szkockiej Partii Narodowej – studentka z Glasgow niemająca żadnego doświadczenia w dorosłej polityce. Zmiany w partii stały się zatem nieuniknione. Po rezygnacji Milibanda niemal natychmiast rozgorzała publiczna dyskusja, kto powinien zająć jego miejsce, a lewicowe gazety – na czele z dziennikami „The Guardian” i „The Independent” – opublikowały giełdę nazwisk potencjalnych liderów laburzystów. Pierwszymi faworytami byli Harriet Harman, pełniąca obowiązki przewodniczącego po odejściu Milibanda, oraz dotychczasowi posłowie: Yvette Cooper i Andy Burnham. Niedługo potem zaczęły wyłaniać się inne, mniej oczywiste kandydatury, w tym Chuki Umunny, Brytyjczyka nigeryjskiego pochodzenia i byłego ministra gospodarki w laburzystowskim gabinecie cieni, który miał szansę stać się pierwszym czarnoskórym przewodniczącym jednej z dwóch największych partii Wielkiej Brytanii. Umunna szybko jednak zaprzeczył doniesieniom i wycofał się z wyścigu. Wszystko wskazuje na to, że Partię Pracy w wyborach w 2020 r. poprowadzi Andy Burnham, radykalnie lewicowy członek ruchów pacyfistycznych Jeremy Corbyn albo Liz Kendall, za czasów Milibanda odpowiedzialna za politykę społeczną i zdrowie publiczne. I choć sondaże na razie dają niewielką przewagę Burnhamowi, to właśnie Kendall jako jedyna z trójki kandydatów ma realny pomysł na skuteczną walkę z konserwatystami. Nietypowa biografia Urodzona w hrabstwie Hertfordshire na północ od Londynu Kendall nie ma typowej biografii laburzystowskiego lidera, zwłaszcza w zestawieniu z alterglobalistą Corbynem. Wychowana w rolniczej rodzinie, szybko została wysłana do szkoły z internatem, którą ukończyła z najlepszymi wynikami w swoim roczniku i nagrodami za aktywną działalność w kołach naukowych. Stamtąd przeniosła się na uniwersytet w Cambridge, gdzie w czasie studiów na wydziale historii zainteresowała się zagadnieniami polityki publicznej i historią opieki zdrowotnej w Wielkiej Brytanii. To ukierunkowało jej późniejszą karierę zawodową. W przeciwieństwie do większości brytyjskich polityków najwyższego szczebla (a zwłaszcza członków legendarnego Klubu Bullingdona – Davida Camerona czy Borisa Johnsona), Kendall nie weszła od razu w orbitę Westminsteru. Kiedy obecny premier zaraz po studiach budował swoją karierę w partii jako asystent bardziej zasłużonych działaczy, Kendall rozwijała się naukowo. Po studiach trafiła do Instytutu Badań nad Polityką Publiczną, do departamentu opieki zdrowotnej. Szybko pięła się w górę jego struktur, w 1992 r. zostając zastępcą dyrektora. Do wielkiej polityki weszła kuchennymi drzwiami – w 1996 r., gdy pod przewodnictwem

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2015, 32/2015

Kategorie: Świat