Krzyż nad Gdańskiem

Krzyż nad Gdańskiem

Nieudolny Pomnik Milenium bliższy jest duchowi wypraw krzyżowych niż ekumenizmowi Pierwsze informacje o ponad 20-metrowym krzyżomieczu, który ma górować nad Gdańskiem, pojawiły się w “Głosie Wybrzeża” w listopadzie ub. roku. Lokalna władza “nie zaprzeczyła wówczas ani nie potwierdziła”, natomiast zbaranieli radni Gdańska, którzy dowiedzieli się o tym z gazety. Kilka miesięcy później, na imieninach Macieja Płażyńskiego, które marszałek Sejmu obchodził w Gdańsku, prezydent miasta, Paweł Adamowicz, poskarżył się arcybiskupowi Tadeuszowi Gocłowskiemu na “niesfornych” radnych, podając nazwiska tych (nie tylko z SLD), którzy głosowali na sesji Rady Miasta przeciwko krzyżowi – nowemu Pomnikowi Milenium w Gdańsku. Prezydent Paweł Adamowicz wraz z sześcioma wiceprezydentami przedstawił radnym wyniki ankiety (przeprowadzonej za 7 tys. zł), z której miało wynikać, że mieszkańcy marzą o nowym pomniku. Mieszkańców zapytano: “Czy jesteś za krzyżem, który zostanie postawiony ze środków innych niż miejskie?”. – Pytanie w ankiecie postawiono bałamutnie i tendencyjnie – mówią radni z Unii Wolności. – Nikt nie jest przeciwko krzyżowi ani też nikt nie będzie protestował, gdy ktoś chce wydać prywatne pieniądze na postawienie krzyża. Ale dzisiaj wiadomo, że na Pomnik Milenium pójdzie gotówka z kasy miasta, czyli oficjalnie 198 tys. zł (taki jest koszt przedsięwzięcia). I jeszcze 46 tys. zł na iluminację pomnika. – W budżecie miasta są dalsze koszty ukryte na pomnik – mówi Krzysztof Brzeziński, szef klubu radnych SLD. – Wybrukowanie 1 ha placu, zbudowanie specjalnych dróg dojazdowych to nie tylko inwestycje konieczne na Grodzisku, zaniedbanej części miasta, która oczywiście musi być uporządkowana, ale działania na hura pod potrzeby pomnika-krzyża. To przesada. Potrzebne jest pełne rozliczenie – dodaje radny Brzeziński – także tych rzekomych wpłat społecznych, np. Mostostalu S.A. Raz podaje się większe, raz mniejsze koszty pomnika. Na początku marca na koncie z tzw. środków społecznych było 2 tys. zł., teraz kwoty ciągle nie są jawne. Całe przedsięwzięcie – zdaniem nie tylko radnych SLD, ale również niektórych z AWS – zostało przygotowane tajnie. Radni nie chcą jednak podawać nazwisk, bo boją się szefa klubu AWS, Czesława Nowaka, który jest bardzo blisko Jacka Rybickiego – posła AWS, poza arcybiskupem Tadeuszem Gocłowskim uważanego za najważniejszego Pomorzanina. – Mówią o nim nie tylko “złotousty” – przyznają nawet ci z AWS – ale również Jacek “mściwy”. Lepiej z nim nie zadzierać. – Nic też nie wiedziało o konkursie środowisko, które się na tym zna – mówią co “odważniejsi”. – Nie znali tego projektu ani architekci, ani plastycy. Dlaczego na konkurs otwarty wpłynęły tylko trzy prace?… Przecież Gdańsk jest jednym z najsilniejszych w Polsce środowisk plastycznych i architektonicznych. Andrzej Kwieciński, gdański architekt, wyznał, że nie rozumie, dlaczego pomnik znajdujący się w tak ważnym miejscu w Gdańsku, widoczny z odległości prawie 100 km od miasta z morza i lądu, stał się taką tajemnicą. Mamy już trzy krzyże przy Stoczni Gdańskiej: symboliczne i ważne – przypomniał – a w mieście jest wiele ważniejszych spraw do zrobienia niż jeszcze jeden pomnik. Konkurs na pierwszą wersję pomnika-krzyżomiecza rozstrzygnięto przy wsparciu biskupa Tadeusza Gocłowskiego. – Czekano nawet, aż arcybiskup wróci z Watykanu i zatwierdzi projekt – przypomina Krzysztof Brzeziński. – Poza plecami radnych rozdysponowano już część miejskich pieniędzy z budżetu na najbliższy rok, bo pomnik ma stanąć jeszcze we wrześniu tego roku. Z cicha pęk… “Zwycięski projekt Pomnika Milenium został wyłoniony w drodze konkursu otwartego, który został rozstrzygnięty w dn. 25.10.1999 roku – czytamy w “Informatorze Miejskim” z 10 lutego 2000 roku, wydawanym przez UM w Gdańsku. – Z trzech zgłoszonych projektów trzyosobowy sąd konkursowy wybrał projekt Jacka Łuczaka, artysty rzeźbiarza z Gdańska. ” W uzasadnieniu napisano, że “projekt najbardziej odpowiada wielowątkowej idei pomnika”. W Urzędzie Miasta urzędnicy z Wydziału Urbanistyki i Architektury jeszcze na początku lutego 2000 roku nie znali projektu pomnika i nie bardzo wiedzieli, kiedy odbył się konkurs. Dyrektor wydziału, Wiesław Bielawski, znał “z grubsza” projekt i nie chciał o nim rozmawiać, nim go nie obejrzą radni. Ryszard Bongowski, dyrektor Biura

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 24/2000

Kategorie: Kraj