Niemcy nawet nie próbowali ratować życia zakładników – oskarża szef Mosadu „Niemieccy policjanci nie podjęli nawet minimalnego ryzyka, aby ocalić zakładników. Po prostu leżeli w ukryciu i strzelali. Strzelali jak dzicy Turcy. Nakłonienie kogokolwiek, aby wyszedł z ukrycia, było niemożliwe. Nie troszczyli się nawet o rannego Niemca. Powiedziałem: »Ranny pełznie już 200 m. Zabierzcie go stamtąd!« Pełznie na czworakach, jest ranny, ale nikt się nie rusza, aby mu pomóc. To niewiarygodne!”, relacjonował oburzony szef Mosadu Zwi Zamir premier Goldzie Meir oraz jej ministrom. Twierdził, że niemieccy policjanci nie mieli nawet karabinów snajperskich, tylko pistolety, w tym jeden uzi. Zamir był świadkiem akcji niemieckiej policji na lotnisku wojskowym Fürstenfeldbruck pod Monachium. Operacja zakończyła się katastrofą. Snajperzy z przypadku Już 40 lat minęło od tragedii na igrzyskach w Monachium. 5 września 1972 r., o świcie, ośmiu palestyńskich terrorystów wzięło jako zakładników 11 izraelskich sportowców oraz trenerów. Dwóch Izraelczyków od razu zostało śmiertelnie rannych. Napastnicy zażądali zwolnienia z izraelskich więzień 232 Palestyńczyków. Rząd Goldy Meir nie zgodził się na żadne ustępstwa. Terroryści zażądali w końcu samolotu, który zabierze ich z zakładnikami do Kairu. Władze RFN pozornie zgodziły się na to, lecz na lotnisku przygotowały akcję odbicia zakładników. Zrobiono to w sposób skandalicznie nieudolny. Zgodnie z prawem armia nie mogła brać udziału w takich operacjach. Wysłano więc policjantów, którzy nie byli strzelcami wyborowymi. Grupa zwykłych funkcjonariuszy, uzbrojonych tylko w pistolety, miała się rozprawić z terrorystami na pokładzie boeinga 727. Stróże prawa uznali jednak, że w konfrontacji z bezwzględnymi i uzbrojonymi w kałasznikowy terrorystami nie mają szans – poprosili o wycofanie i uzyskali zgodę. Na lotnisku czekało tylko pięciu snajperów z przypadku, bez hełmów czy noktowizorów. Strzelcy nie mieli między sobą łączności. Dano im karabiny szturmowe Heckler & Koch G3, choć monachijska policja miała już nowoczesne karabiny snajperskie Steyr SSG 69. Za późno wezwano pojazdy pancerne, które na domiar złego utknęły w korkach i przyjechały już po zakończeniu akcji. Wszystkich dziewięciu zakładników straciło życie, zginął też niemiecki policjant oraz pięciu terrorystów, trzech zaś pojmano. Odtajnione dokumenty Na temat dramatu na igrzyskach napisano wiele książek i artykułów, nakręcono filmy. Wciąż jednak wiele kluczowych dokumentów pozostaje zamkniętych w archiwach rządowych. Niektóre odtajniono w 40. rocznicę zamachu. Władze izraelskie zgodziły się na częściowe ujawnienie 45 dokumentów z zasobów państwowych. Zrobiły to niechętnie, na skutek nacisków dziennikarzy. W części akt pozostają zaczernione fragmenty, inne nadal są ściśle tajne w całości. Wśród dokumentów znalazł się raport, który szef Mosadu złożył rządowi. Zwi Zamir twierdził, że Niemcom zależało jedynie na dokończeniu igrzysk. Losem zakładników zbytnio się nie przejmowali. Z dokumentów wynika, że zarówno przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Avery Brundage, jak i federalny minister spraw wewnętrznych Hans-Dietrich Genscher odrzucili prośbę rządu izraelskiego o przerwanie igrzysk. W odpowiedzi udzielonej sześć godzin po wzięciu zakładników podano dwa powody tej decyzji: przerwanie igrzysk może zaszkodzić wysiłkom policji (na rzecz uwolnienia sportowców), poza tym niemiecka telewizja nie ma alternatywnego programu. Także w Niemczech opublikowano nowe dokumenty na temat zamachu. Były funkcjonariusz zachodnioniemieckiego wywiadu Bundesnachrichtendienst (BND) Norbert Juretzko, który wystąpił w filmie dokumentalnym telewizji publicznej ZDF „München 72”, zapewniał, że RFN dysponowała wtedy znakomicie wyszkolonym paramilitarnym oddziałem, który błyskawicznie rozprawiłby się z terrorystami. Była to stacjonująca pod Monachium jednostka Gladio, powstała na zlecenie NATO i Centralnej Agencji Wywiadowczej, w Niemczech organizował ją BND. Jeden z byłych członków tej jednostki opowiadał: „Byliśmy pewni, że poradzimy sobie z Palestyńczykami. Byliśmy gotowi do akcji, chcieliśmy to zrobić”. Komandosi z Gladio daremnie jednak czekali na rozkaz. Zadaniem Gladio była m.in. walka z komunistyczną działalnością wywrotową. Czy politycy i szefowie wywiadu nie wysłali swoich komandosów przeciwko terrorystom, ponieważ nie chcieli, aby o istnieniu jednostki dowiedziano się w bloku wschodnim? Krwawi amatorzy Dostęp do wielu akt rządu RFN uzyskali reporterzy magazynu „Der Spiegel”. Wynika z nich m.in., że palestyńscy terroryści korzystali z pomocy niemieckich neonazistów: fałszerza paszportów Wolfganga Abramowskiego oraz Williego Pohla. Ten drugi dawno
Tagi:
Krzysztof Kęciek









