Lęk przed samolotem

Lęk przed samolotem

Dwie tragiczne katastrofy airbusów zatrwożyły pasażerów Latanie nigdy nie było tak bezpieczne jak obecnie. Z roku na rok liczba wypadków lotniczych i ofiar śmiertelnych spada – zapewniają eksperci. A jednak tego lata lęk ogarnął tłumy pasażerów. W ciągu zaledwie miesiąca doszło do dwóch tragicznych katastrof. 1 czerwca airbus A330-203 linii Air France odbywający lot 447 z Rio de Janeiro do Paryża około godziny 2.15 runął do Atlantyku. Ze znajdujących się na pokładzie 228 osób nikt nie ocalał. Samolot dostał się w strefę potężnych burz i turbulencji. Być może zawiodły czujniki prędkości. Wiele wskazuje na to, że w pewnym momencie airbus rozpadł się w powietrzu. Nie udało się jednak odnaleźć rejestratora lotu, zwanego potocznie czarną skrzynką, spoczywającego na głębokości kilku tysięcy metrów gdzieś na dnie oceanu. Kieran Daly, wydawca lotniczego portalu internetowego Air Transport Intelligence, podkreśla: „Być może będziemy mieli sytuację, w której nowoczesny samolot został stracony z nieznanych przyczyn w samym środku lotu. To jest bardzo, bardzo niepokojące”. Tragedia lotnicza, której powody pozostają tajemnicą, generuje strach. 30 czerwca airbus A310-300 jemeńskich linii lotniczych Yemenia odbywający lot z Sany do Moroni, stolicy archipelagu Komorów, podczas podchodzenia do lądowania spadł do Oceanu Indyjskiego. Zginęły 152 osoby. Cudem ocalała tylko 14-letnia Bahia Bakari, która, mocno poturbowana i nieumiejąca pływać, przetrwała 13 godzin, trzymając się szczątków maszyny, zanim nadeszła pomoc. Specjaliści podkreślają, że obie tragedie rozegrały się w całkowicie odmiennych okolicznościach. Airbus A330 był maszyną nowoczesną, natomiast jemeński A310 miał już 19 lat. Francuski minister transportu Dominique Bussereau twierdzi, że dwa lata temu, podczas kontroli technicznej we Francji, w samolocie tym wykryto liczne usterki, toteż airbus miał zakaz lądowania na francuskich lotniskach. Według władz jemeńskich, maszyna była sprawna technicznie. Krewni ofiar w każdym razie oskarżają linie Yemenia: „Umieścili naszych bliskich na pokładzie wraku, wsadzili ich na pokład trumny, to była rzeź”. Być może w tym przypadku przyczyny dramatu zostaną ustalone, udało się bowiem zlokalizować czarną skrzynkę samolotu. Ale zagłada dwóch airbusów w tak krótkim czasie ożywiła lęki przed lataniem. Śmierć w katastrofie lotniczej budzi fascynację i grozę. Ludzie zostają nagle wyrwani z życia, bez żadnej nadziei na ratunek – tak się przynajmniej uważa. W rzeczywistości połowa osób znajdujących się na pokładzie samolotu uchodzi z katastrofy z życiem. Tyle statystyka, zdarzają się bowiem nieszczęścia, z których nie można się uratować. I one najbardziej zapisują się w pamięci. Nic dziwnego, że wiadomości o nawet niegroźnych incydentach lotniczych trafiają na pierwsze strony. Czerwcowe tragedie airbusów poruszyły nawet weteranów. Chris Impey, profesor astronomii Uniwersytetu Arizona, napisał na łamach dziennika „Los Angeles Times”: „Przeleciałem w życiu jakieś 8 mln km, co odpowiada dziesięciokrotnej podróży na Księżyc i z powrotem. Ale kiedy słyszy się o takich nieszczęściach, nawet doświadczony podróżnik lotniczy nie potrafi uniknąć lęku. Ludzie z natury są nomadami, ukształtowanymi przez ewolucję do wędrowania po sawannach w poszukiwaniu żywności i schronienia. Ale mknąć w wąskim aluminiowym kanistrze na wysokości 10 km, w ciemnościach, niemal w próżni, z 80% prędkości dźwięku – trzeba przyznać, że ma to w sobie coś niepokojącego”. Amerykański dziennikarz Malcolm Macpherson, który odbył wiele lotów często sypiącymi się maszynami afrykańskich linii lotniczych, napisał, że aerofobii, czyli lęku, który często ogarnia ludzi między startem a lądowaniem, nie osłabia ani wykształcenie czy intelekt, ani uspokajający głos z samolotowych głośników, ani nawet kilka drinków. Ludzie, ściśnięci w ciasnych samolotowych fotelach, mimo woli snują czarne scenariusze. Maszyna może przecież wpaść w ręce terrorystów, dostać się w burzę z piorunami i w straszliwe turbulencje czy też najechać na pasie startowym na przedmiot, który uszkodzi podwozie (to właśnie było przyczyną katastrofy ponaddźwiękowego concorde’a w 2000 r.). Do wypadków doprowadzają ptaki dostające się do silników (w tym roku dzikie gęsi uszkodziły dwa silniki airbusa A320, który jednak szczęśliwie wodował na rzece Hudson pod Nowym Jorkiem). Piloci, jak wszyscy ludzie, także popełniają błędy, zwłaszcza

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2009, 27/2009

Kategorie: Świat