Reforma dzwonkowa

Reforma dzwonkowa

fot. BEWPHOTO GDWPA4 NEW ORLEANS USA - A yellow school bus dropping of teenage passengers in the city center of New Orleans

W ciągu ostatnich pięciu lat już kilkanaście okręgów szkolnych w USA zdecydowało się na późniejsze rozpoczynanie lekcji Korespondencja z USA Rok temu, tuż przed Bożym Narodzeniem, dostaliśmy jako rodzina najpiękniejszy prezent. Lokalne kuratorium oświaty poinformowało, że od przyszłego roku lekcje w gimnazjach i liceach w naszym mieście będą się zaczynać później. Zmiana jest ogromna, bo mówimy o przesunięciu dzwonka z godz. 7.30 na 9 rano. Uczniowie dojeżdżający do szkół gimbusem, jak nasza córka i 80% jej rówieśników, nie muszą więc zrywać się już o godz. 6, by zdążyć na przystanek grubo przed 7. Tak wcześnie, bo przepełnione gimbusy – norma w biedującym amerykańskim szkolnictwie – mają zwykle długie trasy i dojazd do szkoły niemal wszędzie zajmuje kilkadziesiąt minut. Godzina więcej snu rano dla całej rodziny, a zwłaszcza naszej nastolatki, zrobiła kolosalną różnicę. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, że moglibyśmy wrócić do poprzedniego stanu rzeczy. Mamy za sobą dramatyczne doświadczenia ze starszą córką, której w wieku nastoletnim tak rozregulował się rytm snu, że potrzebna była interwencja lekarza. Widok jej młodszej siostry wyspanej, spokojnie pałaszującej śniadanie i nawet uśmiechniętej przed wyjściem do szkoły jest bezcenny. Cena za postęp Walka o późniejsze zaczynanie lekcji trwała kilka lat. Nasza społeczność była wielokrotnie sondowana, przez łamy lokalnej prasy przetaczały się burzliwe debaty, a kuratorium wielokrotnie zamawiało badania u ekspertów z wielu kluczowych dla sprawy dziedzin, od finansów publicznych i transportu po psychologów rozwoju dziecka. Znacząca okazała się decyzja okręgu szkolnego w Denver, stolicy stanu Kolorado, gdzie mieszkamy. Tam początek lekcji przesunięto z 7.10 na 8.15 już jesienią 2017 r. Gdy rok później kuratorium stanowe opublikowało raport na temat efektów reformy dzwonkowej, potwierdziły się tezy od dawna wysuwane przez lekarzy – w szkołach w Denver poprawiły się i frekwencja, i wyniki w nauce. Lokalni komentatorzy z entuzjazmem powtarzali zaś, że zapewnienie młodzieży wystarczającej ilości snu to dziś jeden z najważniejszych celów wychowawczych i oświatowych. Dlaczego? Bo szkoła, nie tylko w Ameryce, lecz także w Polsce i może na całym świecie, musi stawić czoła zarówno edukacyjnym wyzwaniom przyszłości, jak i efektom rewolucji technologicznej, która w ciągu zaledwie kilku lat dramatycznie przedefiniowała niemal każdą sferę naszego życia. Skutki tej rewolucji u dorosłych są sprawą bardziej złożoną i sporną, dzieci jednak zapłaciły za nią bardzo oczywistą cenę. Ekrany odebrały im sen. Brak snu nakręca w tej grupie wiekowej epidemię depresji i schorzeń określanych jako cywilizacyjne, np. otyłości i cukrzycy. Tam, gdzie szwankuje zdrowie, nie ma co liczyć, że nawet najlepiej skrojony program nauczania i przygotowana do niego kadra zagwarantują efekty. Rok po wdrożeniu reformy dzwonkowej w moim mieście liczba jej krytyków znacznie zmalała i dalej spada. Cieszę się, że dołączyliśmy do rosnącego w całej Ameryce ruchu w obronie snu naszych dzieci. Jak donosi przewodnicząca mu organizacja Start School Later (Zaczynajmy lekcje później), w ciągu ostatnich pięciu lat już kilkanaście okręgów szkolnych w różnych częściach USA zdecydowało się na ten krok. W październiku tego roku ruch odnotował największe do tej pory zwycięstwo. Gubernator Kalifornii Gavin Newsom podpisał ustawę, która stanowi, że od 2022 r. lekcje w kalifornijskich gimnazjach i liceach nie będą mogły rozpoczynać się wcześniej niż o godz. 8.30. Będzie to zgodne z opinią Amerykańskiego Związku Medycznego, który wystosował takie zalecenie do rodziców i edukatorów już w roku 2014. Przyjrzyjmy się bliżej argumentom amerykańskich bojowników o sen, bo choć szkoła polska i amerykańska się różnią, to przecież biologiczne potrzeby dzieci są takie same. Co więcej, w Polsce pogoń za okienkami na kółka zainteresowań, zajęcia wyrównawcze, treningi czy spotkania organizacyjne lub po prostu brak sal lekcyjnych, bolączka wielu szkół po ostatniej reformie, owocują trendem zupełnie odwrotnym do amerykańskiego – ściąganiem młodzieży do szkoły już około godz. 7 rano. Biologia górą Wszystko zaczęło się od badań Mary Carskadon, dyrektorki Instytutu Chronobiologii i Badań nad Snem przy Uniwersytecie Browna w USA. W dwóch oddzielnych eksperymentach przeprowadzonych w latach 1993 i 1998 lekarka wykazała, że w okresie dojrzewania rytm dobowy człowieka przesuwa się o dwie-trzy godziny w przód. – Melatonina, hormon snu, który u dorosłych zaczyna się

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2019, 51/2019

Kategorie: Świat