Osocza wspomagającego leczenie covidu pobieramy zbyt mało. Nie robimy też wszystkiego, żeby było go więcej W ostatnich dniach w mediach społecznościowych próśb o osocze przybywa lawinowo. Na Facebooku Bartek Chrzanowski pisze: „Kochani, pilnie mobilizacja. Potrzebna krew dla mojego taty, Romana Chrzanowskiego, krew można oddać w centrum krwiodawstwa przy szpitalu MSW w Bydgoszczy na ul. Markwarta. Oddając krew, proszę podać jego imię i nazwisko oraz że leży na oddziale reumatologii w szpitalu Biziela w Bydgoszczy. (…) Mój tata całe życie pomagał innym, proszę teraz, wy mu pomóżcie”. Bożena wpisuje poniżej, że jej przykro. Krystyna informuje, że Bartek i Karol już osocze oddali. W kolejnym wpisie Jolanta zapewnia: „Będzie dobrze, w ludziach jest serce i moc”. A ktoś dramatycznie woła: „Jezu, pomóż!”. Apelują też lekarze. Andrzej Matyja, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej: „Zachęcam i apeluję. Dołączcie do nas, medyków. Dołączcie do tych, którzy pomogli Wam i pomóżcie w uratowaniu innych. Dzięki Wam możemy przechylić szalę w walce z wirusem. Dzięki Wam możemy go szybciej zwalczyć i sprawić, że więcej osób odzyska zdrowie. Ich los jest również w Waszych rękach! Bądźmy solidarni!”. Dlaczego osocze? – Osocze krwi ozdrowieńca zawiera przeciwciała skutecznie walczące z koronawirusem SARS-CoV-2, dlatego jest ważnym lekiem w walce z covidem – mówi dr n. med. Paweł Rajewski, profesor WSG w Bydgoszczy, wojewódzki konsultant w dziedzinie chorób zakaźnych dla Kujawsko-Pomorskiego. – Mamy także remdesivir, który hamuje namnażanie się wirusa, ale to nie jest klasyczny lek przeciw SARS-CoV-2 i nie ma go tyle, ile byśmy potrzebowali, bo zbyt niskie są przydziały ministerialne. Dlatego jest tak ważne, żeby ci, którzy mogą, oddawali osocze. Żeby leczenie było skuteczne, osocze powinno być podawane w pełnoobjawowym stadium COVID-19. Czyli u chorych, którzy są hospitalizowani z gorączką, z nasilonym kaszlem, z uczuciem duszności, czyli z cechami zapalenia płuc. Najlepiej, jeśli jest podane w pierwszym tygodniu trwania choroby. Gdy chory ma już niewydolność oddechową wymagającą respiratoterapii czy opieki na OIOM, na osocze jest za późno. Innymi słowy, osocze aplikujemy, gdy wirus SARS-CoV-2 jeszcze nie zdążył zrobić zbyt wielu szkód w organizmie człowieka, nie wywołał jeszcze tzw. burzy cytokinowej. – Ale czy robimy wszystko, żeby pozyskać to cenne osocze? – zaczął się zastanawiać Cezary Wojtczak, wieloletni dziennikarz, były szef Polskiego Radia PiK w Bydgoszczy, gdy i jego dopadł koronawirus. Doszedł do wniosku, że niestety nie. – Najpierw, na szczęście łagodnie, zachorowały dzieci, a potem żona – opowiada. – Ja na końcu, ale przeszedłem, a właściwie nadal przechodzę covid najgorzej z naszej czwórki. Ciągle nie odzyskałem pełni sił. Pomyślałem, że jak już wirusa pożegnamy całkowicie, dobrze byłoby pomóc innym, podzielić się osoczem. Bardzo szybko się zorientowałem, że to nie będzie łatwe. Najpierw w internecie chciałem zaczerpnąć wiedzy: kiedy i jak możemy to zrobić. Tam znalazłem sprzeczne informacje, np. na temat, czy kobieta, która kiedyś była w ciąży, może być dawcą. Potem wiele godzin nie mogłem się dodzwonić do bydgoskiego centrum krwiodawstwa i krwiolecznictwa. A po rozmowach m.in. w mediach społecznościowych zorientowałem się, że szukających informacji, jak oddać (i jak pozyskać) osocze, jest bardzo wielu. Najbardziej zdesperowani i najsprawniejsi oczywiście dotrą do potrzebnych danych. I w końcu podzielą się osoczem. Ale ilu się zniechęci? Stać nas na takie marnotrawstwo? – Szacujemy, że zaledwie połowa ludzi, którzy ozdrowieli po covidzie, może być wstępnie kwalifikowana do pobrania osocza – ocenia Paweł Wojtylak, dyrektor Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Bydgoszczy. – Podczas pandemii odebraliśmy osocze od ok. 300 ozdrowieńców. To dużo czy mało? W regionie mamy ok. 4 tys. ozdrowieńców. Ale naiwnością są kalkulacje, że możemy zebrać 4 tys. jednostek osocza. Bo wśród ozdrowieńców są 70-latkowie i 80-latkowie oraz chorzy, którzy nie kwalifikują się do pobierania osocza. A także osoby zdrowe, które z powodu dawniej przebytych chorób nie mogą być dawcami. I dlatego uzbieraliśmy tylko 300 jednostek osocza. A potrzeby są dużo większe. Narodowe Centrum Krwi szacuje, że dotąd polskie centra krwiodawstwa pobrały 9432 jednostki osocza od ozdrowieńców, z czego do lecznictwa wydano 5454 jednostki osocza z przeciwciałami anty-SARS-CoV-2. Niestety, nie każde osocze nadaje się do leczenia, bo nie każde zawiera odpowiednią