Pod gilotynę ustawy reprywatyzacyjnej wpadną także pracownicze ogródki działkowe Działkowcy boją się skutków ustawy reprywatyzacyjnej. Zdaniem Polskiego Związku Działkowców, realizacja tego aktu prawnego może zagrozić istnieniu 42% ogródków działkowych (z 5300 istniejących obecnie), o łącznej powierzchni 19 tys. ha. Jak obliczono, oznacza to, iż działki straci 450 tys. rodzin. Krajowa Rada PZD wystosowała więc list do prezydenta RP, Aleksandra Kwaśniewskiego, prosząc go o zawetowanie ustawy reprywatyzacyjnej. “Ustawa reprywatyzacyjna w wersji przyjętej przez Sejm, nawet przy uwzględnieniu poprawek Senatu, nie powinna wejść w życie (…). Państwo, które przez ponad 50 lat wspierało ogrodnictwo działkowe, czyniąc to tak, jak do dziś czynią kraje Unii Europejskiej, mocą zapisów ustawy reprywatyzacyjnej chce ten wieloletni dorobek przekreślić” – czytamy w liście. Zaspokoją ich w naturze Pismo działkowej centrali jest ukoronowaniem “akcji listowej”, prowadzonej od dłuższego czasu przez działkowców. Listy do prezydenta z prośbą o zawetowanie ustawy wysłało już wiele okręgowych zarządów ogródków działkowych z całej Polski, od Krakowa do Torunia. Zdaniem władz PZD, podstawowe zagrożenie dla istnienia ogródków niosą te zapisy ustawy reprywatyzacyjnej, które mówią, że zwrotowi w naturze podlegają nieruchomości przejęte przez państwo w latach powojennych na mocy kilkunastu ustaw i dekretów. Pracownicze ogródki działkowe na polskich ziemiach istnieją już od prawie 100 lat. Po II wojnie światowej zakładano je właśnie na gruntach, które przeszły na własność państwa w wyniku realizacji wspomnianych aktów prawnych. Państwo, reprezentowane przez urzędy miejskie, gminne czy (wcześniej) gromadzkie, przekazywało te tereny Polskiemu Związkowi Działkowców w użytkowanie wieczyste albo w tzw. użytkowanie zwykłe. Nie było to żadne widzimisię, tak po prostu stanowiły przepisy regulujące zakładanie ogródków (dekret z 1946 r. oraz ustawy z 1949 r., 1981 r. i 1995 r.). Ogromna większość ogródków działkowych powstała więc na gruntach, które staną się przedmiotem roszczeń reprywatyzacyjnych byłych właścicieli. A ich najprościej będzie “zaspokoić w naturze” właśnie z nie zabudowanych, łatwych do zwrotu terenów działkowych. Ogródki kontra konstytucja Działkowcy nie obawiają się utraty ogródków, które są w użytkowaniu wieczystym Polskiego Związku Działkowców. Ustawa reprywatyzacyjna stwierdza bowiem, że dawnej własności nie można przywrócić, jeśli nieruchomość stała się przedmiotem umowy użytkowania wieczystego. Grunty będące w “użytkowaniu zwykłym” – czyli właśnie wspomniane 42% pracowniczych ogrodów działkowych – nie są już jednak w ten sposób chronione i mogą być oddawane rodzinom byłych właścicieli. Tak się już zresztą dzieje – ostatnim przykładem była decyzja w sprawie zwrotu Pracowniczego Ogrodu Działkowego im. T. Kościuszki w Płocku. – Tereny pod ogródki działkowe otrzymywaliśmy na mocy formalnych decyzji właściwych organów władzy terenowej, mamy legalne przydziały, dysponujemy pełną dokumentacją. My nie naruszyliśmy żadnego prawa. Dlaczego mamy więc odpowiadać za to, w jaki sposób skarb państwa wszedł kiedyś w posiadanie tych gruntów? – pyta Eugeniusz Kondracki, prezes PZD. Działkowcy postanowili się bronić – i zarządy okręgowe PZD zaczęły walczyć o to, by zwykłe użytkowanie ogródków zostało im zamienione w użytkowanie wieczyste. Idzie to w różnym tempie: – Większość gmin nie ma nic przeciwko temu, by ustanowić użytkowanie wieczyste. Istnieje jednak pewna zależność polityczna. Tam, gdzie rządzą koalicje prawicowe, częściej napotykamy na opór – mówi prezes Kondracki. Najbardziej radykalnie postąpiła w ubiegłym roku Rada Miejska w Piasecznie. Uchwaliła ona, że ustawa o ogródkach działkowych z 1995 r., mówiąca, iż Polskiemu Związkowi Działkowców przysługuje roszczenie o ustanowienie użytkowania wieczystego, jest sprzeczna z konstytucją. Rajcy z Piaseczna zaskarżyli więc ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. – Wniosek ma bardziej przesłanie polityczne niż prawne. Możliwe, że gdyby nie była to gmina Piaseczno, byłaby to każda inna gmina w Polsce, w której władzę sprawuje prawica. Znając dotychczasowe działania Trybunału w stosunku do ogrodów działkowych, trudno się spodziewać pozytywnego dla nas orzeczenia – uważa Eugeniusz Kondracki. Cenny łup Spór o ogródki działkowe, jak wszystko u nas, jest fragmentem wojny pomiędzy lewicą a prawicą. W walce o rząd działkowych dusz – a było o co walczyć, bo działkowcy wraz z rodzinami to prawie 3 miliony głosów w wyborach – zręczniej poczynał sobie Sojusz Lewicy Demokratycznej.
Tagi:
Andrzej Dryszel