Nieślubne dzieci pokolenia JPII

Nieślubne dzieci pokolenia JPII

Z 417 tys. dzieci urodzonych w 2009 r. ok. 85 tys., czyli ponad 20% przyszło na świat w związkach nieformalnych. Posiadanie dzieci i zawarcie małżeństwa to coraz częściej dwie niezwiązane ze sobą decyzje. Kiedy zaszłam w ciążę, skoncentrowaliśmy się na dziecku, żadne z nas nawet nie pomyślało o ślubie – mówi Anna Brzeska, która właśnie przygotowuje się do narodzin córki. – To znajomi, kiedy dowiedzieli się o ciąży, zaczęli pytać, czy zamierzamy sformalizować związek. Dla nas te dwie sprawy zupełnie się ze sobą nie łączą, to dwie oddzielne decyzje. Anna i jej partner Maciek są parą od prawie trzech lat, od półtora roku mieszkają razem. Dziecko było dla nich niespodzianką, ale, jak zaznaczają oboje, czekają na nie z radością. Ślub niczego by w ich sytuacji nie zmienił. – Nie jesteśmy związani z Kościołem katolickim ani z żadnym innym związkiem wyznaniowym, więc małżeństwo jako sakrament nie ma dla nas znaczenia – tłumaczy Anna. – Ślub cywilny miałby sens, gdybyśmy chcieli wspólnie się rozliczać, zakładać firmę, brać kredyt. Teraz nic nam nie da. Bez niego też możemy być razem zameldowani, nie ma problemów ani w urzędach, ani w szpitalu, przy porodzie rodzinnym. Nie wykluczamy takiej decyzji w przyszłości, ale tu i teraz kompletnie nie jest nam potrzebna. Wiem, że mam odpowiedzialnego, mądrego partnera, któremu mogę ufać, i to jest dla mnie ważne. Emilia zdecydowała się na dziecko jako 20-latka. Jej chłopak – dziś mąż – miał wtedy 19 lat. Ich dziecko, mimo młodego wieku obojga, było planowane i wyczekiwane. – Sama mam kiepskie relacje z rodziną i chciałam jak najwcześniej założyć własną – wspomina Emilia. Rodzina to dla niej partner i dziecko. Ślub nigdy nie był częścią tego planu. Trzy lata temu, kiedy urodziła się ich córka, Emilia i jej partner mieszkali w Wielkiej Brytanii, gdzie nikt nie sprawdzał im obrączek na palcach. Bez problemu zarejestrowali córkę pod nazwiskiem ojca, a po powrocie do kraju tylko przetłumaczyli brytyjskie dokumenty. Dopiero w Polsce zdecydowali się na legalizację związku. – Mój mąż jest bardzo związany ze swoim dziadkiem, który nie mógł się pogodzić z faktem, że żyjemy bez ślubu. Odbębniliśmy szopkę, żeby mu sprawić przyjemność – tłumaczy. Co piąte bez ślubu Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w 2009 r. ok. 85 tys. z 417 tys., czyli ponad 20% dzieci w Polsce urodziło się w związkach pozamałżeńskich. Współczynnik ten znacząco wzrósł w ostatnich latach – jeszcze w 1990 r. urodzenia pozamałżeńskie stanowiły zaledwie 6,2% wszystkich narodzin. Obecna tendencja jest zgodna z sytuacją w całej Europie, gdzie ponad jedna trzecia dzieci rodzi się w związkach nieformalnych. W dużym stopniu dotyczy ona społeczności miejskich, gdzie ani panna z dzieckiem, ani para żyjąca na kocią łapę nikogo nie dziwią. Trudno ocenić, jaką część tych rodzin stanowią matki, które będą samodzielnie wychowywać dziecko, a jaką pary, które świadomie decydują się na dziecko, nie legalizując związku. Przez lata w Polsce to ciąża była najważniejszym impulsem popychającym młodych do zawarcia małżeństwa. Nieślubne dzieci traktowane były jako inne, gorsze, wstydliwe, więc pierwsze oznaki przedmałżeńskiej ciąży sprawiały, że na głowy młodych rodziców sypały się gromy i chcieli czy nie chcieli, biegli do ołtarza lub do urzędu. Co bardziej niechętnych młodych tatusiów skłaniały do ślubu groźby lub przekupstwo. Prawo lub chęć Dziś dzieci, które urodziły się poza związkiem małżeńskim, nie dyskryminuje ani prawo, ani opinia publiczna. A młodzi rodzice coraz częściej rozdzielają decyzję o ślubie od decyzji o narodzinach. – Na Zachodzie proces przemian obyczajowych rozpoczął się już w latach 60. – tłumaczy prof. Ewa Leś, socjolog rodziny z Instytutu Polityki Społecznej Uniwersytetu Warszawskiego. – Coraz częściej odchodzi się tam od zinstytucjonalizowanej rodziny ku związkom naturalnym. W Polsce ten proces rozpoczął się później i jest słabszy. Poprzedni ustrój nie sprzyjał takim innowacjom, dopiero po 1989 r. nastąpiło gwałtowne przyspieszenie przemian, coraz częściej pary wybierają kohabitację czy związki typu LAT – living apart together. Nie wszystkie pozamałżeńskie i przedmałżeńskie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 19/2011, 2011

Kategorie: Kraj
Tagi: Agata Grabau